Jeszcze do niedawna byłam przekonana, że nic nie pobudza lepiej niż kawa. Nie wyobrażałam sobie poranka bez „małej czarnej”. Często sięgałam również po nią w ciągu dnia, by dodać sobie energii. Jakiś czas temu znajoma namówiła mnie jednak na pewien eksperyment – picie herbaty jogina. Zdradziła mi przepis i zachęciła do porzucenia ukochanej kawy. Powiedziała, że nie pożałuję. I wiecie, co? Miała rację.
Herbata jogina (z języka angielskiego yogi tea) została spopularyzowana przez Yogi Bhajana, nauczyciela jogi, który podobno częstował nią wszystkich swoich uczniów. Jemu też napój zawdzięcza swą nazwę. Wbrew pozorom napój jest bardzo łatwy w przygotowaniu. Robię go w mniej niż 20 minut.
Jak przyrządzić herbatę jogina?
Najpierw zagotowuję w naczyniu wodę (około 300 ml). Potem dodaję do niej 2 plastry świeżego imbiru (bez skórki), 3 goździki, 4 ziarna kardamonu, 4 ziarenka czarnego pieprzu i pół laski cynamonu. Całość gotuję przez około 15 minut pod przykryciem. Następnie wyłączam palnik i dodaję do przypraw i imbiru pół łyżeczki herbaty. Najczęściej sięgam po czarną, ale wszystko zależy od tego, co akurat mam pod ręką. Równie dobrze sprawdzi się herbata zielona, czerwona czy biała. Po dodaniu herbaty trzymam naczynie pod przykryciem przez około 2 minuty, by napój mógł się zaparzyć. Potem odcedzam go na sitku i przelewam do ulubionej szklanki. Najlepiej smakuje na ciepło.
Recepturę na herbatę jogina można dowolnie modyfikować, wedle własnych potrzeb i upodobań. Niektórzy dodają do niej napój roślinny (na przykład owsiany), plasterek cytryny i łyżeczkę miodu. Ja nie stosuję takich „ulepszaczy”. Wolę herbatę jogina w klasycznej odsłonie. Dużą popularnością cieszą się też dodatki w postaci anyżu i trawy cytrynowej.
Co daje picie herbaty jogina?
Muszę przyznać, że herbata jogina rzeczywiście pobudza i dodaje energii, a poza tym doskonale rozgrzewa. To zaleta nie do przecenienia, zwłaszcza w okresie zimowym, gdy pogoda za oknem nie rozpieszcza. Zwróciłam uwagę na jeszcze inny walor tego napoju, a mianowicie jego właściwości odchudzające. Po kilku tygodniach „poczułam się” lżejsza. To zasługa przypraw, które znajdują się w naparze. Cynamon, kardamon, goździki i czarny pieprz wspomagają pracę układu pokarmowego i przyspieszają metabolizm. Wspierają proces oczyszczania organizmu z toksyn. Zawierają też wiele cennych przeciwutleniaczy, które wzmacniają odporność i chronią komórki przed szkodliwym działaniem wolnych rodników. Podobne działanie wykazuje z resztą imbir.
Nie zachęcam was do zupełnej rezygnacji z kawy (bo z własnego doświadczenia wiem, że bardzo trudno jej się oprzeć), ale warto czasem spróbować czegoś innego. Zwłaszcza że ta zmiana może przynieść wiele korzyści, nie tylko osobom, które zmagają się z nadprogramowymi kilogramami. Oczywiście sama modyfikacja jednego nawyku nie sprawi, że z dnia na dzień zyskacie talię osy. Cierpliwość i systematyczność jednak popłaca. Możecie mi wierzyć. Pamiętajcie też, że nieocenionym sprzymierzeńcem w walce z nadwagą jest ruch (spacer, taniec itp.).