ChatGPT, narzędzie, z którego aktywnie korzysta 100 mln użytkowników, został udostępniony przez OpenAI rok temu. Brad Lightcap, który w spółce odpowiada za finanse, zdradził kulisy uruchomienia usługi. Gdyby Sam Altman nie wykazał się determinacją, ChatGPT mógłby być kolejnym narzędziem „tylko dla programistów”. Dziś jest wyceniany na nawet 86 mld dol.
ChatGPT obchodził pierwsze urodziny (GETTY, Justin Sullivan)
ChatGPT to jedno z najgłośniejszych narzędzi związanych ze sztuczną inteligencją. Z perspektywy popularności, jaką zdobyła usługa, trudno uwierzyć, że od jej premiery minął zaledwie rok. Z tej okazji Brad Lightcap, dyrektor operacyjny OpenAI, opowiedział o kulisach uruchomienia popularnego narzędzia, z którym internauci rozmawiają dziś dosłownie o wszystkim.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Statistica – Komisja Europejska
ChatGPT mógł pozostać „narzędziem dla programistów”
Decyzja o uruchomieniu usługi wcale nie była prosta. Zespół, który ją stworzył, odbył długie spotkanie, na którym szukano odpowiedzi na jedno pytanie: Czy ChatGPT w ogóle powinien zostać udostępniony.
OpenAI dysponowało ograniczonymi zasobami. Najbardziej cennymi były wyspecjalizowane procesory graficzne. To właśnie one są sercem technologii, dzięki której z wirtualnym bytem można rozmawiać jak z drugą osobą. Technologiczne zaawansowanie procesorów przekładało się na ich cenę. Firma zakładała przy tym, że będzie funkcjonować przede wszystkim na rynku B2B – świadczyć usługi dla firm, programistów. Nie zakładała globalnej popularności.
Sam Altman, dyrektor generalny OpenAI, który na chwile, w bardzo burzliwych okolicznościach, kilka tygodni temu na moment pożegnał się z firmą (o czym za chwilę), postawił na swoim. Stwierdził, że najlepszym sposobem na przekonanie się, czy koncepcja działa, jest pozwolić użytkownikom z niej korzystać. Intuicja go nie zawiodła.
ChatGPT pobił wszelkie rekordy szybkości zyskiwania nowych użytkowników. Dziś aktywnie korzysta z niego 100 mln osób. A także 92 proc. firm notowanych na liście Fortune 500 – wylicza CNBC.
Brad Lightcap w wywiadzie z CNBC przyznał, że oddanie ChataGPT w ręce zwykłych użytkowników wydawało się początkowo wyzwaniem.
– Musieliśmy zacząć myśleć w inny sposób, dopuścić do siebie, że przeciętny człowiek może po prostu zacząć używać ChataGPT.
Lightcap przyznał, że sukces innego narzędzia OpenAI – DALL-E, służącego do generowania obrazów – pozwalało mieć nadzieję na sukces. Ten instrument pozwalał bowiem generować obrazy na podstawie tekstowego opisu. Nie było jednak jasne, czy ChatGPT stanie się powszechnienie używanym narzędziem, czy jedynie zabawką, którą internauci potraktują jako ciekawostkę.
– Pamiętam, że zakładaliśmy się, jak bardzo urośnie ChatGPT. Ja obstawiłem „najwyżej” – zakładałem, że jednocześnie z usługi będzie korzystać milion osób. Bardzo się myliliśmy – stwierdził. Podkreślał też, że zdawał sobie sprawę, jak bardzo kosztowne będzie zwiększenie zasobów – w OpenAI odpowiada bowiem za finanse.
Lightcap podkreślił też, że sukces ChataGPT bierze się z jego uniwersalności. Bez względu na to, czy ktoś się zajmuje inżynierią, chemią, biologią, istnieją olbrzymie zasoby wiedzy, które są poza zasięgiem każdego. Nikt nie wie wszystkiego nawet jeśli na co dzień pracuje w danej dziedzinie.
Kłopoty w raju wartym nawet 86 mld dol.
Wydawać by się mogło, że sukces Chata GPT pociągnie za sobą wyłącznie kolejne. Firma, która wciąż jest oficjalnie startupem ma bowiem według medialnych szacunków szansę na kapitalizację na poziomie 86 mld dol.
W raju pojawiły się jednak kłopoty. W październiku zarząd OpenAI usunął założyciela firmy Sama Altmana. To pociągnęło za sobą lawinę rezygnacji i masowe sygnały o kolejnych. Altman po kilku dniach wrzawy wrócił, a na całym zamieszaniu zyskał Microsoft. Gigant technologii, który zainwestował w nowe narzędzie 10 mld dol., otrzymał stanowisko obserwatora zarządu (co prawda bez prawa głosu).
Płatne subskrypcje wstrzymane. W sieci wrze
OpenAI ma też inny kłopot. Są nim… zirytowani użytkownicy. Firma przez długi czas oferowała bowiem dwa modele korzystania ze swojej usługi – bezpłatny, który pozwala na dostęp do chata starszej generacji, oraz płatny. Ten umożliwia korzystanie z doskonalszego modelu ChatGPT 4.0 czy modelu Turbo. Tyle tylko, że dostęp mają do niego ci, którzy wcześniej aktywowali płatną usługę. Aktywowanie płatnego konta dla tych, którzy korzystają z darmowej wersji usługi, dziś jest niemożliwe.
– Na liście oczekujących znajdują się tysiące ludzi. Mam nadzieję, że będziemy mogli zaoferować usługi im wszystkim, to będzie nasz cel na rok 2024 – stwierdził Lightcap. Fora internetowe są jednak pełne dramatycznych wpisów, w których programiści, dziennikarze, studenci wręcz błagają, by płatnego ChatGPT włączyć natychmiast.
Nie wszystkich te tłumaczenia zadowalają. W sieci, w portalach społecznościowych, wręcz wrze od komentarzy. Wielu użytkowników nie rozumie, dlaczego nie mają dostępu do płatnej usługi. „W mojej pracy korzystam z ChatGPT na co dzień, nie wyobrażam sobie czekać na włączenie płatnej usługi” – pisze jedna z internautek. „Błagam o pilne przetworzenie mojej prośby o dodanie do listy oczekujących”, „Bez GPT-4 czuję się cyfrowo niepełnosprawny. Kiedy to włączą?”. „Potrzebuję płatnej wersji natychmiast” – dodają inni.
OpenAI ma przed sobą inne wyzwania. Nie wiemy do końca, w jaki sposób będą rozwijały się oferowane przez nią usługi. Altman był bowiem oskarżany o zarząd o to, że chce zbyt szybko komercjalizować opracowane rozwiązania. Usłyszał też, że „nie był szczery w komunikacji z zarządem”.
Spór o „mądrzejszą sztuczną inteligencję”. Hawking i Musk ostrzegali
Kością niezgodny mają być też badania nad AGI (Artificial General Inteligence, Generalna Sztuczna Inteligencja). To bardziej zaawansowane narzędzie, które budzi różnego rodzaju wątpliwości etyczne. Część naukowców i ekspertów traktuje je na tyle poważnie, że postuluje, by prace nad AGI poddać szczegółowej kontroli. W maju tego roku badacze z grupy Center for AI Safety w swoim apelu do rządów pisali nawet o „zagrożeniu wyginięciem”, a sztuczną inteligencję porównywali do bomby atomowej.
Taka retoryka nie jest nowa. W 2016 roku podobny apel wystosował nieżyjący już słynny fizyk Stephen Hawking. Twierdził, że cele sztucznej inteligencji muszą być zbieżne z celami ludzkości. Nie odwoływał się przy tym do bomby atomowej, ale do mrowiska – stwierdził, że jeśli ludzie budują gdzieś zaporę wodną, to obecność mrówek ich nie powstrzyma. Przestrzegał, by ludzie nie stali się dla AI właśnie takimi mrówkami.
Jeśli w końcu uda nam się stworzyć AI z prawdziwego zdarzenia, będzie to albo najlepsza, albo najgorsza rzecz w historii ludzkości – podkreślał Hawking.
Sceptyczny wobec rozwoju AI apel poparli inni naukowcy i biznesmeni – między innymi Elon Musk.
Jak działa chat GPT?
ChatGpt to zaawansowany system sztucznej inteligencji, który został stworzony w celu komunikacji i interakcji z użytkownikami w sposób naturalny i zrozumiały. Jego działanie opiera się na algorytmach przetwarzania języka naturalnego, które umożliwiają mu rozumienie i generowanie tekstów.
Generative Pre-trained Transformer, to bardziej naukowo rzecz ujmując „pre-trenowany transformator generatywny”. Jest to rodzaj modelu sztucznej inteligencji, który został wytrenowany na ogromnych zbiorach danych tekstowych w celu generowania tekstów. na poziomie człowieka. GPT wykorzystuje zaawansowane techniki przetwarzania języka naturalnego i uczenia maszynowego, aby rozumieć i generować teksty na podstawie zadanego kontekstu.
Działanie w modelu generatywnym oznacza, że AI potrafi tworzyć nowe teksty i obrazy na podstawie dostarczonych mu informacji. Może on odpowiadać na pytania, udzielać porad, generować opisy czy nawet pisać artykuły. OpenAI nie jest jedyną firmą, która posiada własny model językowy. Nie jest też pierwsza – eksperymentalny chabot powstał bowiem już w roku 1966. Eliza potrafiła jednak generować proste zdania w całości złożone z wcześniej wprowadzonych fraz – nie była w stanie niczego modyfikować ani kreować.
ChatGPT „złamał” test Turinga.
Jak bardzo inteligentny jest ChatGTP? Od dekad próbą ognia każdego systemu komputerowego jest test Turinga opracowany 73 lata temu. To sposób określania zdolności maszyny do posługiwania się językiem naturalnym i pośrednio mającym dowodzić opanowania przez nią umiejętności myślenia w sposób podobny do ludzkiego. Test polega na prowadzeniu rozmowy – jeśli rozmówca nie jest w stanie odróżnić sztucznej inteligencji od człowieka, test jest zdany.
Odpowiedź na pytanie, czy ChatGPT ostatecznie zdał słynny test, nie jest prosta. Według naukowców bardziej go „złamał”. Jest bowiem w stanie płynnie rozmawiać, jednak wciąż jeszcze nie potrafi samodzielnie „myśleć”.