Analitycy globalnego banku inwestycyjnego Morgan Stanley spodziewają się, że wzrost światowej gospodarki w przyszłym roku spowolni do zaledwie 2,8 proc., gdyż banki centralne będą z trudem żeglować między Scyllą inflacji a Charybdą recesji. Dla Polski prognozują ożywienie, które przyniesie wzrost gospodarki o 3,4 proc. w porównaniu do przewidywanych 0,7 proc. na ten rok.
/MICHAEL M. SANTIAGO Getty Images via AFP /AFP
Głównym powodem schłodzenia światowej gospodarki jest zacieśnienie polityki pieniężnej przez banki centralne, które chcą zwalczyć najwyższą od dekad inflację. Teraz, gdy inflacja wyraźnie spada, pojawiają się pytania, czy złagodzenie polityki pieniężnej nie spowoduje, że powróci? A gdyby miała powrócić, to trzeba dalej podnosić stopy. Jak wobec tego zapewnić gospodarce „miękkie lądowanie”? Dlatego ekonomiści banku spodziewają się, że wynikiem kompromisu będzie słaby wzrost w latach 2024 i 2025, szczególnie na rynkach rozwiniętych
Reklama
– W obliczu ostudzenia inflacji banki centralne na całym świecie stają przed dylematem (…) jeśli będą prowadzić zbyt łagodną politykę pieniężną, inflacja może gwałtownie powrócić; jeśli jednak utrzymają zbyt rygorystyczną politykę, może to wywołać recesję – napisali analitycy banku w raporcie „2024 Global Macroeconomic Outlook„.
– Inflacja osiągnęła szczyt na całym świecie, ale ostatni etap jej spadku nastąpi dopiero w 2025 roku i prawdopodobnie będzie wymagał okresu słabego wzrostu – powiedział cytowany w raporcie Seth Carpenter, główny ekonomista ds. globalnych w Morgan Stanley Research.
W 2023 roku bankom centralnym udało się zahamować wzrost cen dzięki spektakularnym podwyżkom stóp procentowych. Ekonomiści Morgan Stanley przewidują, że w 2024 roku inflacja na rynkach rozwiniętych powinna w dalszym ciągu spadać. Na rynkach wschodzących może natomiast nastąpić zahamowanie jej spadków z powodu większej zmienności cen żywności i energii.
– Spadek inflacji w 2024 roku powinien być znacznie bardziej stopniowy niż w 2023 roku, ponieważ inflacja w większości rozwiniętych gospodarek rynkowych jest bliska celu, ale nie całkiem do niego zeszła – powiedział Seth Carpenter.
Osłabienie globalnego wzrostu
Ekonomiści banku przewidują, że globalny wzrost gospodarczy obniży się do 2,8 proc. w 2024 roku i do 2,9 proc. w 2025 roku z przewidywanych na ten rok 3 proc. W gospodarkach rozwiniętych wzrost będzie słaby, a na rynkach wschodzących jego dynamika będzie bardzo różna.
Wzrost PKB w największej gospodarce świata, w USA powinien spowolnić do 1,9 proc. w 2024 roku i dalej do 1,4 proc. w 2025 roku, w porównaniu do szacowanego na 2,4 proc. w tym roku. Analitycy Morgan Stanley przewidują, że wyższe stopy procentowe i zaostrzona polityka pieniężna będą oddziaływać nadal w tym okresie na system finansowy. Wydatki Amerykanów na konsumpcję zaczną wyraźniej spadać w latach 2024-25 z powodu ochłodzenia rynku pracy. Gospodarstwa domowe będą się wciąż zmagać z wysokimi kosztami obsługi zadłużenia. W II połowie 2024 roku powinny natomiast ożyć inwestycje przedsiębiorstw po dwóch latach spadków.
Strefa euro może odnotować znacznie słabszy wzrost, bo o 0,5 proc. w 2024 roku, przede wszystkim z powodu długoterminowych skutków wstrząsów na rynku energii, zwłaszcza w Niemczech. W 2025 roku wzrost powinien przyspieszyć do 1 proc. dzięki spadkowi inflacji i odporności rynku pracy, wskutek czego realne wydatki konsumpcyjne będą rosnąć. Wielką Brytanię czeka na początku 2024 roku recesja, a przyszły rok jej gospodarka zakończy wzrostem o 0,5 proc., który w 2025 roku przyspieszy do 1 proc.
Gospodarka Japonii ostro ruszyła do przodu po kilku „straconych dekadach”. Nastąpił tam silny wzrost wynagrodzeń, ale w górę poszła też inflacja. Realny wzrost PKB powinien wynieść 1 proc. w 2024 roku przy inflacji 2,6 proc. i 1,1 proc. w 2025 roku.
Polska powinna wreszcie odżyć
Sytuacja na rynkach wschodzących będzie w przyszłym roku zróżnicowana. Liderem wśród największych gospodarek będą bezapelacyjnie Indie. Gospodarka tego kraju urośnie w przyszłym roku o 6,4 proc., a w kolejnym – o 6,5 proc. po tym jak w tym roku wzrost osiągnie 6,6 proc. Szybko rozwijać będą się także Indonezja i Filipiny.
Gospodarka Chin będzie natomiast nadal rozczarowywać, podobnie jak rozczarowało ożywienie, które nastąpiło po jej ponownym otwarciu, po pandemii. Ekonomiści Morgan Stanley prognozują, że Chiny w przyszłym roku urosną o 4,2 proc., a w kolejnym – o 4,0 proc. po tym jak ten rok zakończy się wzrostem o 5,1 proc. Zaznaczają jednak, że wiele będzie zależeć od tego, jak zareaguje rząd i jak dalece postanowi stymulować gospodarkę.
Morgan Stanley ma dobre prognozy dla polskiej gospodarki. Jego analitycy przewidują, że po tegorocznym słabym wzroście o 0,7 proc. ożywienie w przyszłym roku będzie silne i gospodarka urośnie o 3,4 proc. Dodajmy, że jest to znacznie wyższa prognoza niż Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który przewiduje dla Polski wzrost PKB o 2,3 proc. i niż Komisji Europejskiej – 2,7 proc.
– Polska powinna zacząć odżywać – napisali ekonomiści Morgan Stanley Research.
Wzrost gospodarczy przyspieszy na Węgrzech i w Czechach, natomiast w Turcji nastąpi spowolnienie. W Ameryce Łacińskiej gospodarka Brazylii urośnie o 1,7 proc., a Meksyku – o 2,3 proc. Kolumbię czeka spowolnienie, natomiast Argentynę – recesja.
Jaka będzie polityka pieniężna?
Te prognozy zależą oczywiście od tego, jaka będzie polityka pieniężna banków centralnych. Najważniejsze z nich zasygnalizowały, że utrzymają wyższe stopy procentowe do czasu, aż utwierdzą się w przekonaniu, że inflacja osiągnie ich cel. Jak dotąd silne rynki pracy w krajach rozwiniętych umożliwiły podnoszenie stóp procentowych bez większego wzrostu bezrobocia.
Morgan Stanley spodziewa się, że jeśli inflacja będzie nadal spadać, banki centralne w USA i Europie rozpoczną obniżki stóp procentowych w połowie 2024 roku. Trwałe obniżenie inflacji w USA utoruje drogę do obniżek stóp w Ameryce Łacińskiej. Japonia, która utrzymuje politykę zerowych stóp procentowych, prawdopodobnie podwyższy je w lipcu 2024 roku, bo inflacja wciąż będzie dawać się we znaki. Chiny prawdopodobnie nadal będą utrzymywać stopy procentowe na niskim poziomie i walczyć ze stłumioną inflacją.
Gdyby jednak inflacja ponownie wzrosła, banki centralne mogą utrzymywać dłużej wyższe stopy. Możliwe są także szybsze obniżki, gdyby doszło do zahamowania wzrostu gospodarczego i gwałtownego wzrostu bezrobocia. W USA wzrost gospodarki przyspieszył w III kwartale tego roku, wobec czego Fed może być zmuszony do dalszych podwyżek, by powstrzymać inflację. Może to również zwiększyć ryzyko podwyżek stóp na całym świecie.
Jacek Ramotowski
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL