Jak zwalczać dezinformację? Ekspert wyjaśnia, czego nie robić.

„Nie możemy zniekształcać rzeczywistości. Instytucje, które publikują informacje docierające do tysięcy, dziesiątek, a nawet setek tysięcy ludzi, czyli instytucje państwowe, muszą ujawniać nawet niewygodne fakty” – powiedziała „Rzeczpospolitej” Kinga Klich, szefowa działu walki z dezinformacją w Stowarzyszeniu Demagog.
Jak zwalczać dezinformację? Ekspert wyjaśnia, czego nie robić. - INFBusiness

Rosyjski dron w pobliżu wsi Chosnówka

Fot. Dariusz Stefaniuk/via REUTERS

Artur Bartkevich

Reklama

Czy w nocy z 9 na 10 września doszło do dwóch ataków na Polskę – ataku w przestrzeni powietrznej i ataku w przestrzeni informacyjnej?

Kinga Klich: Absolutnie racja. Większość informacji, które widzieliśmy o winie Ukrainy i zaangażowaniu Polski w wojnę, pochodziła z rosyjskich mediów, z rosyjskich kont na Telegramie. Jako Demagog śledzimy to, ponieważ monitorujemy to wewnętrznie od dziś rano, w tym rosyjskojęzyczne kanały na Telegramie. To krążące od lat stereotypy, typowe narracje antyukraińskie. Kiedy brakuje wiarygodnych danych i nie wszyscy mają stały dostęp do wszystkich informacji, te schematy szybko są wykorzystywane przez ludzi i zaczynają być kojarzone z konkretnym incydentem. Tak było w przypadku rosyjskiego ataku dronów. Kiedy nie wszyscy otrzymali oficjalną informację opublikowaną na różnych portalach społecznościowych przez Dowództwo Operacyjne Wojska Polskiego, że te drony były rosyjskie, ci, którzy nie mieli takich informacji, „składali” wyjaśnienie: „O, jakieś drony, nie wiadomo czyje. To z pewnością prowokacja, mająca na celu wciągnięcie nas w wojnę”. W pierwszych godzinach takiego incydentu tworzy się próżnia informacyjna. Zanim media i agencje rządowe zdążą zebrać wszystkie informacje, pojawiają się wszelkiego rodzaju insynuacje i spekulacje. I, niestety, stwarza to pole do przeinaczeń faktów. Zwłaszcza na platformach o „słabej moderacji”, takich jak X i Telegram. Widzimy, jak takie treści po prostu zalewają tamtejsze portale.

Reklama ReklamaJak zwalczać dezinformację? Ekspert wyjaśnia, czego nie robić. - INFBusiness Bogusław Chrabota: Polsce potrzebna jest tarcza przeciwko dezinformacji. PAP ma na nią pomysł.

Polska Agencja Prasowa (PAP) może stać się filarem tarczy antydezinformacyjnej. Posiada wszelkie niezbędne kompetencje i…

Oznacza to, że w pewnym sensie jesteśmy bezradni wobec całej tej sytuacji. Media i agencje rządowe muszą najpierw zweryfikować informacje, zanim je opublikują. I tu właśnie powstaje próżnia informacyjna.

To bardzo trudne, ale wierzę, że możemy temu przeciwdziałać. Warto podkreślić rolę strategicznej komunikacji i współpracy między państwem, organizacjami pozarządowymi i mediami. Obecnie skala tych działań jest bardzo niewielka, a dysponujemy różnymi metodami przeciwdziałania dezinformacji. Na przykład istnieje metoda zwana „prebankingiem” (prewencyjne uodpornienie na dezinformację). Wymaga to jednak zaangażowania wielu zasobów, instytucji i mediów. Chodzi o to, aby z wyprzedzeniem informować ludzi o możliwości wystąpienia takiej sytuacji i budować odporność społeczną w całym społeczeństwie.

W pierwszych godzinach po takim incydencie tworzy się próżnia informacyjna. Zanim media i instytucje państwowe zdążą zebrać wszystkie informacje, zaczynają pojawiać się różnego rodzaju insynuacje i spekulacje.

Kinga Klich, szefowa działu walki z dezinformacją w Stowarzyszeniu Demagog

Czy to oznacza, że gdy spodziewamy się ataku dezinformacyjnego, zaczynamy informować, że coś takiego może się wydarzyć?

Tak. Badania pokazują, że to działa. Pomaga ludziom zrozumieć, co może się wydarzyć. W próżni informacyjnej emocje biorą górę nad faktami. Naszym zadaniem jest jak najszybsze wypełnienie tej próżni zweryfikowanymi informacjami. Aby to jednak zrobić, musimy działać w dwóch trybach jednocześnie. Jednym z nich jest szybka reakcja. Jasne komunikaty. Co wiemy, czego nie wiemy i kiedy dostarczymy więcej informacji. Drugim trybem jest prebanking, czyli działanie wyprzedzające. Chodzi o to, aby wysłać wiadomość: słuchajcie, takie a takie historie mogą pojawić się w ciągu najbliższych kilku godzin. Instytucje powinny dysponować gotowymi szablonami, infografikami i treściami opracowanymi dla różnych kanałów komunikacji. W ten sposób możemy zwiększyć odporność społeczeństwa. Chciałbym również podkreślić znaczenie mediów społecznościowych reagujących na tę dezinformację. Dopóki treść jest dostępna na platformie, dezinformacja żyje własnym życiem.

Reklama Reklama Reklama Rosyjskie drony i rakiety nad terytorium Ukrainy i Polski, mapa z nocy z 9 na 10 września

Rosyjskie drony i rakiety nad terytorium Ukrainy i Polski, mapa z nocy z 9 na 10 września

Zdjęcie: PAP

Czy takie obalanie dezinformacji nie jest utrudnione przez brak zaufania do oficjalnych źródeł informacji? Jeden z moich rozmówców zauważył niedawno, że trudno dziwić się teoriom spiskowym dotyczącym rzekomych ukraińskich dronów, skoro w przypadku pocisku, który spadł w Przewodywie, przez długi czas nie informowano o tym, że został wystrzelony przez ukraińską obronę przeciwlotniczą.

To bardzo ważne, powiedziałbym nawet, że jeden z najważniejszych elementów. Nie możemy zniekształcać rzeczywistości. Instytucje publikujące informacje docierające do tysięcy, dziesiątek, a nawet setek tysięcy ludzi – instytucje rządowe – muszą dostarczać nawet niewygodne fakty. Rozumiem, że musimy zastanowić się, jak przekazywać takie informacje, aby nie wywołać nowej fali fałszywych informacji. Warto szukać wsparcia u fact-checkerów lub organizacji specjalizujących się w zarządzaniu kryzysowym. Instytucje rządowe muszą postawić sobie za cel zarządzanie ryzykiem informacyjnym, co oznacza analizę konsekwencji każdego przekazu, a także jego braku. Często, podobnie jak media, stajemy w obliczu niemożności uzyskania informacji, a jednocześnie widzimy, że zasięg sieci społecznościowych opartych na fałszywych informacjach może dosłownie rosnąć logarytmicznie, podwajając się w ciągu kilku minut. Posłużyłbym się analogią do bezpieczeństwa ruchu drogowego. Nie możemy całkowicie wyeliminować wypadków czy kolizji, ale możemy zmniejszyć prawdopodobieństwo ich wystąpienia.

Ale czy nie jest zaskakujące, że według badań kolektywu analitycznego Res Futura, Ukraińcy byli częściej obwiniani o naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej w mediach społecznościowych niż Rosjanie?

Chodzi o emocje. Ta historia o winie Ukrainy opiera się przede wszystkim na strachu przed eskalacją, strachu przed wojną. Gra też na zmęczeniu ciągłymi rozmowami o wojnie na Ukrainie. Gra też na różnych problemach gospodarczych. I na strachu, że nie możemy czuć się bezpiecznie we własnym kraju… I, niestety, te emocje sprzedają się szybciej…

…ale czy strach przed Rosją nie powinien być tym samym uczuciem?

Tu właśnie pojawia się narracja, którą Rosja podsyca w mediach społecznościowych. Cała rosyjska propaganda opiera się na ukazaniu, że to nie oni są przyczyną konfliktu, że wręcz „ratują Ukrainę przed nazistami”. Albo że chcą stworzyć lepszy świat w Europie – bez Ukrainy. Te narracje przenikają media społecznościowe, często podszywając się pod niewinne wiadomości. Ta dezinformacja ma na celu osłabienie Ukrainy, pokazanie, że Ukraińcy nie są naszymi partnerami, a jedynie próbują wciągnąć nas w wojnę. Rosyjska propaganda często wykorzystuje różne historyczne urazy, na przykład kwestię wołyńską.

Incydent z udziałem rosyjskiego drona wywołał krytykę polskiego systemu obrony przeciwdronowej. Niektórzy twierdzą, że wpisuje się on w rosyjską narrację, ale pytanie brzmi: gdzie powinna przebiegać granica? Kiedy mówimy: „Nie możemy krytykować słabości polskiej obronności”, część społeczeństwa odpowiada: „Chcecie stłumić krytykę”.

To stara debata na temat wolności słowa i wolności wypowiedzi. Kiedy wybuchła pandemia COVID-19, Facebook zdecydował się automatycznie usuwać pewne stwierdzenia. Okazuje się, że to tylko wzmocniło teorie spiskowe oparte na następującym rozumowaniu: jeśli coś usuwają, to znaczy, że nie chcą, abyśmy o czymś wiedzieli. To samo dotyczy tego przypadku. Chodzi o to, w jakim stopniu możemy zadawać takie pytania lub wygłaszać różne stwierdzenia, które mogą siać ziarno niepewności w społeczeństwie, co następnie ułatwia rosyjskiej propagandzie zniszczenie tej skały. Dane z długoletniego programu weryfikacji faktów Meta pokazały, że ludzie rzadziej klikają w treści oznaczone jako fałszywe. Lepiej więc pokazać użytkownikom, że coś jest fałszywe, niż usuwać treść. Jeszcze bardziej żałujemy, że Meta zdecydowała się zaprzestać współpracy z weryfikatorami faktów w USA, wprowadzając notatki społecznościowe.

Fakty zawsze obronią się same.

Kinga Klich, szefowa działu walki z dezinformacją w Stowarzyszeniu Demagog

Reklama Reklama Reklama

Czy istnieje dobre rozwiązanie? W tym przypadku pominięcie słabych punktów systemów obronnych przed dronami mogłoby prowadzić do nadmiernej pewności siebie, a w rezultacie do braku możliwości zapobieżenia przyszłemu atakowi dronów, na przykład na większą skalę.

Jesteśmy przekonani, że fakty zawsze przeważą. Władze muszą pokazać na przykład, co udało się osiągnąć dzięki obecnym działaniom w zakresie zwalczania dronów. A dialog jest zawsze konieczny, bo pozwala wytłumaczyć tym, którzy wątpią w skuteczność polskich władz, na co jesteśmy gotowi. Pytanie brzmi: czy mamy w społeczeństwie przestrzeń na taką dyskusję? Czy nie jest tak, że jedna strona zabarykadowała się po swojej stronie, a druga po swojej?

Jak zwalczać dezinformację? Ekspert wyjaśnia, czego nie robić. - INFBusiness Konflikty zbrojne. Dron nad budynkami rządowymi. Dwóch Białorusinów zatrzymanych.

W poniedziałek wieczorem Służba Bezpieczeństwa Państwa unieszkodliwiła drona, który latał nad budynkami…

Porusza Pan temat polaryzacji. W jakim stopniu przyczynia się ona do rozprzestrzeniania dezinformacji? Czy w spolaryzowanym społeczeństwie część Polaków zawsze będzie odnosić się do władzy, niezależnie od tego, kto aktualnie sprawuje władzę, z dużą nieufnością?

Polaryzacja działa jak swego rodzaju wzmacniacz dezinformacji: odbiorcy przyswajają informacje potwierdzające ich dotychczasowe przekonania. Nieufność do władzy wynikająca z polaryzacji sprzyja teoriom spiskowym. Jesteśmy przekonani, że rząd, którego nie lubimy, coś przed nami ukrywa. Rosyjska propaganda celowo zaostrza istniejące konflikty. W tym przypadku łatwiej jest po prostu podsunąć przesłanie, które rezonuje tylko z jedną stroną, skutecznie blokując dialog i kompromis. I właśnie to utrudnia różnym grupom, mocno utwierdzonym w swoich pozycjach, dostęp do wiarygodnych faktów. Warto zauważyć, że polaryzacja, a właściwie rosyjska propaganda, która ją wykorzystuje, podważa nasze zaufanie do instytucji i mediów.

Biorąc pod uwagę fakt, że dezinformacja staje się tak ważną bronią w wojnie hybrydowej, czy uważa Pan, że Zachód powinien ograniczyć się do obrony, czy też rozpocząć własne kampanie dezinformacyjne wymierzone w Rosję?

My, jako Stowarzyszenie Demagogów, sprzeciwiamy się wszelkim formom dezinformacji. W tym celu weryfikujemy fakty w organizacjach, mediach i politykach, od prawicy do lewicy. Wierzymy, że prawda będzie chroniona poprzez skuteczną weryfikację faktów, ich sprawdzanie i edukację publiczną. Edukacja poprzez dzielenie się: zanim coś udostępnisz, zatrzymaj się, sprawdź źródło, sprawdź autora, dowiedz się, dlaczego ktoś udostępnił informację i czy mu to pomoże. Ta edukacja medialna jest niezwykle ważna. I traktujemy ją priorytetowo w naszej codziennej działalności. Gdybyśmy edukowali społeczeństwo i pokazywali mu, jak samodzielnie weryfikować informacje, gdybyśmy edukowali go jeszcze bardziej, mielibyśmy szansę przeciwdziałać dezinformacji. Nie usłyszycie nas wzywających do wykorzystywania dezinformacji. Pokażmy ludziom, jak się chronić i jak ją rozpoznawać.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *