Ministerstwo Cyfryzacji uruchomiło Kwalifikowaną Usługę Rejestrowanego Doręczenia Elektronicznego, której skrót to KURDE. Resort podkreśla, że nie zaleca używania tego akronimu, jednak do Sejmu wpłynęła petycja obywatela, który wzywa do zmian w ustawie o języku polskim.
Siedziba Ministerstwa Cyfryzacji w Warszawie
Wiktor Ferfecki
W 2011 roku w „Rzeczpospolitej” pisaliśmy o badaniach dotyczących wulgaryzmów przeprowadzanych przez naukowców z uniwersytetów w Łodzi i Wrocławiu, a głos w naszym artykule zabrał językoznawca prof. Jan Miodek. – Kiedy byłem dzieckiem, szczytem wszystkiego było użycie słowa „kurde” lub „kurde balans”. Nawet jeśli zdarzyło się czasem przekląć, to na pewno żaden z nas nie miałby odwagi tak mówić przy dziewczynie – stwierdził.
Obecnie wyraz „kurde” zdaje się być znacznie mniej obraźliwy, ponieważ jest akronimem usługi wprowadzonej przez Ministerstwo Cyfryzacji.
Autor petycji do Sejmu zwrócił uwagę na kontrowersyjność nazwy usługi
Mowa o Kwalifikowanej Usłudze Rejestrowanego Doręczenia Elektronicznego, która od 1 kwietnia 2025 roku stanie się obowiązkowa dla przedsiębiorców z Krajowego Rejestru Sądowego. Wraz z Publiczną Usługą Rejestrowanego Doręczenia Elektronicznego tworzy system e-Doręczeń, dzięki któremu elektroniczna korespondencja uzyskuje moc prawną równą tradycyjnemu listowi poleconemu.
Ograniczenie biurokracji jest z pewnością zaszczytnym celem, jednak akronimy mogą stanowić problem. Na to zwrócił uwagę autor petycji do Sejmu. „Słowo KURDE w języku potocznym jest powszechnie używane jako eufemistyczne przekleństwo, pojawiające się w Słowniku Języka Polskiego PWN. PURDE (…) może budzić podobne skojarzenia, zmieniając jedynie jedną literę” – pisze.
Jego zdaniem, to nie pierwszy raz, gdy oficjalne instytucje używają skrótów „mających negatywne konotacje, podważających powagę państwa i narażających administrację publiczną na ośmieszenie”. Podaje przykład Centralnej Ewidencji Pojazdów, czyli CEP, które w potocznym języku oznacza osobę o małej inteligencji, pogardliwie określaną jako głupiec. Dlatego autor petycji wnioskuje o podjęcie przez Sejm inicjatywy ustawodawczej w sprawie ustawy o języku polskim „w celu wprowadzenia regulacji dotyczących nadawania nazw i skrótów urzędowych”.
Ministerstwo Cyfryzacji informuje, że nie zaleca używania akronimu KURDE
Rzeczywiście, jak wskazuje autor petycji, Słownik Języka Polskiego PWN definiuje „kurde” jako „rodzaj przekleństwa”. Dlaczego Ministerstwo Cyfryzacji zdecydowało się na taką nazwę? Monika Gembicka z Biura Komunikacji resortu informuje „Rzeczpospolitą”, że termin „Kwalifikowana Usługa Rejestrowanego Doręczenia Elektronicznego” nie pochodzi od ministerstwa, lecz od ustawodawcy, ponieważ znalazł się w ustawie o doręczeniach elektronicznych z 2020 roku.
Nazwy Kwalifikowanej Usługi RDE oraz Publicznej Usługi RDE nie są oficjalnie stosowane w formie skrótów przez Ministerstwo Cyfryzacji ani przez wyznaczonego operatora
– Ministerstwo Cyfryzacji, wraz z wyznaczonym operatorem Pocztą Polską, nie używa skrótu KURDE – informuje Monika Gembicka. – Ministerstwo zaleca i stosuje określenia usług jako: Kwalifikowana Usługa RDE, Publiczna Usługa Rejestrowanego Doręczenia Elektronicznego oraz Publiczna Usługa Hybrydowa. Dodatkowo informuję, że Kwalifikowaną Usługę RDE Poczta Polska wprowadziła pod nazwą Q-Doręczenia – dodaje.
Problem polega na tym, że akronim KURDE, mimo że nieoficjalny, już zyskał swoją popularność. Używa go na przykład Krajowa Izba Radców Prawnych, wiele prywatnych firm, a ostatnio został wspomn
Źródło