W Black Friday obniżki o 10-15 proc. można uznać za znaczące, ale już o ponad 30 proc. powinny budzić nieufność – uważa ekonomista, prof. Radosław Mącik. Polscy konsumenci coraz częściej szukają promocji w internecie i szykują się na duże akcje wyprzedażowe. – Zakupy pod wpływem impulsu nie muszą być czymś złym – dodaje ekspert.
W Black Friday obniżki o ponad 30 proc. powinny budzić nieufność – uważa ekonomista, prof. Radosław Mącik (getty images, 2023 Anadolu Agency)
Zgodnie z amerykańską tradycją, Black Friday obchodzony jest w piątek następujący po Dniu Dziękczynienia i w tym roku wypada on 29 listopada. Z tej okazji również sklepy w Polsce szykują oferty dla klientów i kilkudniowe promocje.
To zjawisko pojawiło się u nas później i nigdy nie osiągnęło takiego poziomu, jak w Stanach Zjednoczonych. W polskich warunkach rabaty o 10-15 proc. można uznać za znaczące, ale już obniżki o ponad 30 proc. mogą budzić naszą nieufność – powiedział dyrektor Instytutu Nauk o Zarządzaniu i Jakości Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej dr hab. Radosław Mącik.
– Inflacja trochę hamuje, więc sprzedawcom coraz trudniej jest przekonać konsumentów do wyższych cen – uzasadniał, nawiązując do podanych przez Eurostat danych, według których inflacja (liczona według HICP) w Polsce w październiku 2024 r. w ujęciu rocznym wyniosła 4,2 proc., tyle co we wrześniu. Miesięcznie ceny wzrosły o 0,3 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Festiwal obietnic Trumpa. Oto jaki może być skutek
Z opublikowanego we wtorek raportu UCE Research wynika, że 64,2 proc. Polaków zamierza skorzystać z okazji zakupowych w ramach Black Friday. 18,9 proc. nie zamierza korzystać z tej możliwości, a 16,9 proc. jeszcze nie wie, co zrobi. Według innego badania, PMR Market Experts, w Czarny Piątek Polacy raczej planują zakupy online – zakupy wyłącznie internetowe zamierza zrobić 48 proc. konsumentów, a 37 proc. planuje połączyć zakupy online ze stacjonarnymi.
– Większość konsumentów oczekuje, że w Black Friday w sklepach będą okazje. Przygotowujemy się do tego i odkładamy niektóre zakupy na ten okres, licząc, że kupimy coś taniej – powiedział ekonomista.
Zobacz także:
UOKiK uderza w sieci sklepów. Chodzi o manipulacje cenowe
Kupowanie pod wpływem impulsu. „Nie musi być złe”
Jego zdaniem, zakupy pod wpływem impulsu nie muszą być czymś złym. – Większość konsumentów nie jest mnichami, nie musi wszystkiego sobie odmawiać. Czarnopiątkowe promocje mogą być okazją do zakupów, które planowaliśmy od dłuższego czasu, a same zakupy – rodzajem nagrody i pozytywnego bodźca – powiedział.
Czym innym – zastrzegł – są zakupy kompulsywne, które są rodzajem zaburzenia kontroli impulsów i w skrajnych przypadkach mogą prowadzić do problemów finansowych całej rodziny. – Wbrew pozorom one nie zdarzają się często, bo dla większości z nas otrzeźwieniem jest puste konto – przyznał.
Zobacz także:
Promocyjne zakupy pod lupą. UOKiK sprawdzi, czy Omnibus zmienił wyprzedaże
Ekspert zwrócił uwagę na zmieniające się zwyczaje zakupowe Polaków. – Do pandemii byliśmy społeczeństwem nieco odpornym na handel internetowy. W czasie lockdownu okazało się, że wiele sklepów nie może funkcjonować w tradycyjny sposób, co wymusiło zmianę przyzwyczajeń – powiedział, dodając, że dodatkowym imbulsem do zmian przyzwyczajeń zakupowych jest fakt, że aktualnie asortyment tradycyjnych sklepów jest coraz bardziej optymalizowany.
– Coraz mniej towarów jest dostępnych na miejscu, zostają tylko najszybciej rotujące towary, które nie zalegają na półkach i nie generują kosztów magazynowych – mówił.
Czeka nas „showroomizacja”. W sklepach będziemy oglądać
Według eksperta, sklepy stacjonarne coraz częściej przekształcają się w showroomy, czyli salony wystawowe. – Czeka nas proces „showroomizacji”. Dzisiejsze sklepy staną się miejscem, gdzie będziemy oglądać przedmioty, które następnie zamówimy lub kupimy przez internet – zauważył.
Zobacz także:
Promocje tylko z nazwy. Dyrektywa Omnibus "zmusza" przedsiębiorców do szukania luk w przepisach
Jednocześnie zachęcił do zwracania uwagi na to, jakie konsekwencje dla środowiska niosą nasze decyzje zakupowe. Jako przykład podał tekstylia, które wyrzucamy wraz z szybko zmieniającą się modą, co przyczynia się do zanieczyszczenia środowiska oraz zwiększa zużycie jego zasobów. – Nie kupujmy tylko dlatego, że jest promocja. Taki zakup może być nie tylko obciążeniem dla środowiska, ale też powodem frustracji – zastrzegł.
Konsumenci pod ochroną dyrektywy Omnibus
Radosław Mącik przypomniał także o obowiązującej w Unii Europejskiej tzw. dyrektywie Omnibus, zgodnie z którą konsumenci powinni być informowani o najniższej cenie produktu z okresu 30 dni poprzedzających obniżkę.
Zobacz także:
"Promocyjne oszustwa" wciąż w sklepach. Firmy mogą wykorzystać luki w prawie
– Z punktu widzenia ochrony konsumentów jest to słuszne rozwiązanie, ale jeśli ktoś chce manipulować ceną, to znajdzie sposób – przyznał. Jako przykład podał pewne modele sprzętu elektronicznego, które posiadają warianty tańsze od wersji podstawowej, ale często z ograniczoną liczbę funkcji. Natomiast w branży spożywczej występuje zjawisko downsizingu, czyli zastępowania opakowań mniejszymi i podobnymi odpowiednikami. – Dlatego przed zakupem warto sprawdzać cenę za litr albo za kilogram, a nie tylko za samo opakowanie – dodał.