Kelnerki i kelnerzy luksusowych restauracji nad Bałtykiem zdradzili, w jaki sposób traktują ich niektórzy zamożni klienci. Według nich VIP-om wolno więcej: wywyższają się, wygłaszają seksistowskie komentarze, a niekiedy nawet składają propozycje łóżkowe. Nierzadko też zakłócają spożywanie posiłków innym klientom, a menadżerowie zazwyczaj nie reagują. Według obsługi, bogatym gościom pozwala się na więcej.
/Beata Zawrzel /Reporter
„Przyjaciołom restauracji pozwala się na więcej, więc czują się bezkarni” – opowiedział Damian, kelner w jednej z luksusowych sopockich restauracji, w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. „Uważają, że wszystko im wolno, bo mają pieniądze. Nie szanują nas, w ogóle się z nami nie liczą” – dodała Ewa, kelnerka pracująca w innym lokalu.
Luksusowe restauracje nad Bałtykiem. Kelnerzy zdradzili, jak zachowują się zamożni klienci
Największym problemem, z którym zmagają się kelnerki i kelnerzy luksusowych restauracji w Sopocie, są zachowania z podtekstem seksualnym, a także składane propozycje łóżkowe. Jak wskazuje kelnerka, jedynym sposobem w takiej sytuacji jest odejście i niewdawanie się w dyskusję.
Reklama
Z kolei Kuba, pracujący w restauracji jednego z prestiżowych hoteli, twierdzi, że przypadki molestowania ze strony bogatych klientów są na porządku dziennym. Według niego zdarzają się sytuacje, gdy goście po alkoholu próbują dotykać np. kelnerki.
Mężczyzna zauważa, że klientom, którzy posiadają dużo pieniędzy wydaje się, że wolno więcej. „Nie chcę generalizować, bo to byłoby nie w porządku. Ale wielu bogatych ludzi sądzi, że jak mają duże pieniądze, to wolno im zachowywać się obcesowo” – twierdzi.
VIP-om wolno więcej? Menadżerowie restauracji nie reagują
Kelnerki i kelnerzy luksusowych nadmorskich restauracji muszą zmagać się nie tylko z uporczywymi klientami, ale także z brakiem pomocy ze strony kadry menadżerskiej. Jak mówią, kierownictwo nie reaguje na niewłaściwe zachowania VIP-ów. Kelner Damian twierdzi, że jego szef wielokrotnie widział podobne sytuacje, ale nie podjął działań, by im zapobiec. Jak mówi, według kierownictwa „przyjaciołom restauracji” pozwala się na więcej, co sprawia, że czują się bezkarni.
Zachowania części zamożnych klientów mają także utrudniać spożywanie posiłków innym klientom. „Mogą palić w ogródku, nie zważając, że obok jedzą obiad dziadkowie z małymi wnukami. I wiadomo, że prędzej o zmianę stolika poproszona będzie ta rodzina, niż biznesmen z papierosem” – opowiedział „GW” Damian.
Dodatkowo – jak opowiedziała inna z kelnerek – tacy klienci często są nieuprzejmi i nie szanują ich pracy. „Mówią, że wolno sprzątamy stoliki, ospale się ruszamy, że za długo muszą czekać. Nie szanują nas, w ogóle się z nami nie liczą” – zdradziła.
Pracownicy luksusowych restauracji zgodnie mówią, że wysokie napiwki wynikające z faktu pracy w takich miejscach nie wynagradzają niewłaściwego zachowanie ze strony części klientów.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. Szczerze o pieniądzach