Wirus dziesiątkuje ptaki w stolicy, a według komunikatu służb to gorączka zachodniego Nilu. Choroba wirusowa, którą mogą przenosić komary, ślepaki, a nawet kleszcze. Dotychczas nie występowała w naszej szerokości geograficznej. Czy istnieje zagrożenie dla ludzi?
Gorączka zachodniego Nilu – co to za choroba?
Gorączka zachodniego Nilu to choroba odzwierzęca, której czynnikiem etiologicznym jest wirus z rodzaju Flawiwirusów. Choroba występuje głównie w Afryce Wschodniej i Zachodniej, ale również w Azji Południowej i Południowo-Wschodniej. Zdarza się również w Europie, głównie w basenie Morza Śródziemnego. Dotychczas nie występowała w Polsce.
Do objawów choroby zalicza się złe samopoczucie, gorączkę, bóle głowy, mięśni. Dzieci zazwyczaj przechodzą infekcję łagodniej, natomiast u osób dorosłych i z osłabioną odpornością może doprowadzić do groźnyh powikłań, nawet do zapalenia opon mózgowych.
Gorączka zachodniego Nilu – czy jest groźna dla ludzi?
W związku ze zgonami ptaków Główny Inspektorat Sanitarny wydał komunikat dot. zagrożenia. Gorączka zachodniego Nilu nie stwarza zagrożenia dla ludzi.
„Ryzyko objawowych zakażeń wirusem gorączki Zachodniego Nilu, który wykryto u ptaków krukowatych na terenie Warszawy, jest w Polsce bardzo niskie. Człowiek nie może się zarazić od drugiego człowieka poprzez kaszel, kichanie czy dotyk” – powiedział Marek Waszczewski, rzecznik prasowy Głównego Inspektora Sanitarnego dla Polskiej Agencji Prasowej.
GIS zaleca jednak zachowanie ostrożności i niedotykanie martwych ptaków. Należy również zachować zasady higieny, jeśli posiadamy w domu zwierzęta domowe, które wychodzą na zewnątrz i mogą mieć kontakt z dzikimi zwierzętami oraz ptakami.