Zastępcą dyrektora w Instytucie Finansów, który podlega resortowi finansów, został Antoni Kolek. Okazuje się, że gdy był dyrektorem gabinetu prezesa ZUS, przesłał na prywatny adres wrażliwe dane, za co został prawomocnie skazany – podaje Business Insider.
Ministerstwo Finansów potwierdziło, że Antoni Kolek w styczniu został zatrudniony jako główny specjalista w Instytucie Finansów i 1 kwietnia został powołany na zastępcę dyrektora. Według resortu finansów decyzję podjęto biorąc pod uwagę jego doświadczenie, wiedzę i umiejętności. Natomiast w związku z tym, że został zatrudniony na podstawie Kodeksu pracy, nie musi cieszyć się nieposzlakowaną opinią, jakiej wymaga się od urzędników. Jako zastępca dyrektora Instytutu Finansów koordynuje prace dotyczące zagadnień z zakresu polityki podatkowej i społecznej – informuje Business Insider.
Najpierw zaplecze dla PiS, teraz dla KO?
Instytut Finansów powstał za czasów rządów PiS, w maju 2021 r. Jego utworzenie kosztowało 11 mln zł. Oficjalnie miał być wsparciem analitycznym dla resortu finansów. Nieoficjalnie mówiło się, że powstanie Instytutu miało pomóc w budowie zaplecza jednego z wiceministrów. Teraz Instytut Finansowy nie zniknął. Współpracuje z Ministerstwem Finansów oraz podległymi mu jednostkami oraz Krajową Administracją Skarbową. Miesięczne wynagrodzenie kierownictwa Instytutu bez wypłat nagród z zysku może sięgać do 22 618,50 zł.
Wina się zatarła?
Antoni Kolek był szefem gabinetu prezesa ZUS w latach 2016-2017. We wrześniu 2017 r. Zakład Ubezpieczeń Społecznych złożył w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przez niego przestępstwa. Według ZUS-u przesyłał on na swój prywatny adres wrażliwe dane, do których miał dostęp jako urzędnik.
W marcu 2021 r. ustalenia śledczych potwierdził prawomocnym wyrokiem Sąd Okręgowy w Warszawie, który utrzymał wyrok Sądu Rejonowego dla Warszawy — Żoliborza z września 2020 r. Ten skazał Kolka na karę grzywny. Jednak kara ta zatarła się po roku, więc Antoni Kolek nie figuruje w Krajowym Rejestrze Karnym. Zgodnie z przepisami Kodeksu karnego z chwilą zatarcia skazania uważa się za niebyłe, a wpis o skazaniu usuwa się z rejestru skazanych.
Nic mu nie można zarzucić?
Sam Antonii Kolek zaznacza, że zgodnie z przepisami istota zatarcia polega na tym, że takiej osobie nie można zarzucić popełnienia przestępstwa. Według niego przypominanie o skazaniu może godzić w jego dobra osobiste.
Obecny wicedyrektor Instytutu Finansów był wcześniej członkiem zarządu Polskiej Fundacji Narodowej, współtworzył Instytut Emerytalny, był również doradcą Pracodawców RP. Obecnie jest także adiunktem na Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie.