Ceremonia otwarcia igrzysk w Paryżu, a zwłaszcza niektóre elementy jej artystycznej oprawy, spotkały się w internecie z mieszanymi opiniami. Jeden ze sponsorów, gigant C Spire, niektóre z elementów wydarzenia uznał za na tyle obrazoburcze, że zdecydował się wycofać swoje reklamy.
C Spire jest największym w stanie Missisipi i szóstym w całych Stanach Zjednoczonych dostawcą bezprzewodowych usług telekomunikacyjnych. Jej klienci pochodzą z rodzimego stanu, ale także z obszaru metropolitarnego Memphis i części Alabamy. Jej tworem jest też jedna z pierwszych sieci światłowodowych w tym kraju.
Firma we wpisie na platformie X ogłosiła "Byliśmy zaszokowani kpiną z Ostatniej Wieczerzy podczas ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. C Spire wycofa swoją reklamę z Igrzysk Olimpijskich".
We were shocked by the mockery of the Last Supper during the opening ceremonies of the Paris Olympics. C Spire will be pulling our advertising from the Olympics.
— C Spire (@CSpire) July 27, 2024
Jest to reakcja na jeden z elementów ceremonii otwarcia, w którym wielu oglądających dopatrzyło się odtworzenia przez grupę złożoną z drag queens sceny znanej z fresku "Ostatnia wieczerza" namalowanego przez Leonarda Da Vinci. Takie przedstawienie oburzyło wielu widzów z różnych stron świata. Definicja drag queen mówi, że jest ono ruchem scenicznym wykorzystywanym często przez środowiska LGBTQ+, który polega na wykorzystaniu efektownych ubrań i mocnego makijażu, by upodobnić się do postaci kobiecej.
Thomas Jolly, będący dyrektorem artystycznym ceremonii oświadczył, że jego intencją nie było "bycie wywrotowym, kpiącym lub szokującym", ale ukazanie różnorodności Francji, jako jednego z najbardziej przyjaznych dla LGBTQ+ krajów na świecie. "We Francji mamy prawo kochać się nawzajem, tak jak chcemy, z kim chcemy. We Francji mamy prawo wierzyć i nie wierzyć. We Francji mamy wiele praw" – oświadczył reżyser wydarzenia.
Wycofanie się C Spire z promocji na Igrzyskach Olimpijskich pochwalił gubernator Missisipi Tate Reeves. Inne amerykańskie firmy nie zadeklarowały jak dotąd pójścia w ślady telekomunikacyjnego koncernu.
Oprac.: MT