Sztuczna inteligencja
Anita Błaszczak
Zarabiaj 10 tysięcy miesięcznie, pracując po kilka godzin dziennie! Pracujesz, kiedy chcesz, gdzie chcesz za 19,5 tys. zł – tego typu ogłoszenia coraz częściej można znaleźć w mediach społecznościowych, a niekiedy nawet na portalach rekrutacyjnych. Różnią się wysokością oferowanych stawek, nazwą stanowiska i opisem zadań. Łączy je jedno – są fałszywe i mają na celu wyłudzenie danych albo pieniędzy „kandydata” (a najczęściej jednego i drugiego).
Jak podkreślają przedstawiciele branży HR, oszustwa rekrutacyjne nie są nowym zjawiskiem. Agencje zatrudnienia już od lat, szczególnie przed sezonem wakacyjnym, ostrzegają przed fałszywymi ofertami i pośrednikami pracy, którzy wyłudzają pieniądze od kandydatów na saksy.
Menedżer na celowniku
Według Agnieszki Kolendy, dyrektor wykonawczej w Hays Poland, w ostatnich latach na celowniku oszustów byli głównie obcokrajowcy, którzy nie zawsze mają rozeznanie w praktykach stosowanych na polskim rynku pracy. – Nie każda osoba ma świadomość, że udział w procesach rekrutacyjnych zawsze jest bezpłatny dla kandydatów, co stanowi dodatkowe pole do nadużyć. Podszywając się pod międzynarodową agencję i przedstawiając atrakcyjną ofertę, oszuści liczą na tę niewiedzę i wyłudzenie pieniędzy – wyjaśnia Agnieszka Kolenda.
Jednak oszuści wzięli sobie na celownik także specjalistów i menedżerów, których „łowią” na popularnych portalach społecznościowych. Sprzyja im gorsza koniunktura na rynku pracy i fala zwolnień, a w dotarciu do potencjalnych ofiar i w uśpieniu ich czujności pomagają narzędzia sztucznej inteligencji.
Naciągacze biegli w AI
– Z nasileniem zjawiska fałszywych ofert pracy spotkaliśmy się jesienią zeszłego roku, a w ostatnim czasie obserwujemy coraz większe wyrafinowanie metod oszustów – twierdzi Mateusz Żydek, rzecznik Randstad Polska. Wyjaśnia, że automatyczne systemy, które są wykorzystywane do wysyłania wiadomości z ofertami pracy i czatowania, wcześniej można było łatwo rozpoznać po słabej poprawności językowej. Teraz jednak, coraz częściej wiadomości oszustów wyglądają bardzo naturalnie i pisane są poprawną polszczyzną. Albo angielszczyzną.
– Problem ten nasilił się kilka miesięcy temu i dotyczy globalnej skali – potwierdza Agnieszka Kolenda. Jak zaznacza, pomimo że fałszywe oferty pracy nadal bazują na dużej atrakcyjności finansowej (często kusząc wysokimi zarobkami w euro lub dolarach), to grupa docelowa i kanały dotarcia do potencjalnych ofiar są już inne. Oszuści coraz częściej celują w specjalistów i menedżerów obecnych na polskim rynku, do których rzekomi przedstawiciele agencji rekrutacyjnej wysyłają wiadomości na WhatsApp lub LinkedIn.
Według ekspertów Randstad najwięcej podejrzanych sytuacji dotyczy Facebooka, Instagramu, Whatsappa i Telegramu, ale oszuści podszywający się pod rekruterów łowią też potencjalne ofiary poprzez mejle i SMS-y, a nawet strony, które dość nieudolnie próbują naśladować serwisy pracodawców i agencji zatrudnienia.
Sporadycznie do takich sytuacji dochodzi w serwisach ogłoszeniowych. Jak twierdzi Anna Goreń z Grupy Pracuj, fałszywe oferty to odosobnione przypadki w serwisie Pracuj.pl, które natychmiast po zgłoszeniu są weryfikowane. – W takich sytuacjach kończymy publikację oferty w portalu i blokujemy dostęp do danych kandydatów w systemach udostępnianych pracodawcom – zaznacza Anna Goreń.
Oszust usypia czujność
Jak ostrzega Agnieszka Kolenda, naciągacze działają coraz bardziej podchwytliwie; ich wiadomości są pisane dobrą angielszczyzną i profesjonalnym językiem. Bardzo często nie zawierają też (przynajmniej na początku) podejrzanych linków, co może uśpić czujność kandydata. Obudzić powinna ją presja czasowa, bo nadawca często podkreśla, że sprawa jest pilna.
Potem, gdy ofiara złapie przynętę, pojawiają się prośby o podanie wrażliwych danych osobowych (w tym kopii dokumentów tożsamości, danych z karty kredytowej) oraz linki, które mają umożliwić wyłudzenie. Oszuści wyłudzają dane i pieniądze, domagając się z góry różnych opłat (np. za materiały szkoleniowe) stosunkowo niewielkich na tle wynagrodzenia w atrakcyjnej, ale nieistniejącej pracy.
Chcąc się uwiarygodnić, oszuści bardzo często podają imię i nazwisko oraz firmę, jaką rzekomo reprezentują. Przy czym nazwa firmy tylko częściowo się zgadza – zamiast Poland może być Polska albo do nazwy międzynarodowej agencji może być dodane przykładowo Group, Holding lub Talent Agency – twierdzi ekspertka Hays Poland.
I radzi, by zachować czujność wobec wiadomości z bardzo atrakcyjnymi ofertami pracy. Lepiej nie odpowiadać na nie od razu, a tym bardziej nie klikać w załączone linki. Warto natomiast sprawdzić informacje na stronie internetowej podanej w ofercie firmy czy agencji. Jeśli podejrzana wiadomość trafi do kandydata na LinkedIn, warto przede wszystkim zweryfikować profil, z którego została nadana – w tym liczbę kontaktów, zdjęcie (w wyszukiwarce grafiki można sprawdzić, czy nie zostało ściągnięte z czyjegoś profilu), historię kariery rzekomego rekrutera i jego aktywność. Oszuści, usuwając i zakładając co chwila nowe profile, zazwyczaj tworzą je w bardzo okrojonym zakresie.
Mateusz Żydek zauważa rosnącą świadomość kandydatów. – Coraz częściej zgłoszenia podejrzanych ofert trafiają do nas, zanim użytkownicy wypełnią fałszywy formularz aplikacyjny czy prześlą wrażliwych danych – dodaje rzecznik Randstad.
Coraz więcej oszustów w internecie
W 2023 r. liczba fałszywych ofert pracy wzrosła ponaddwukrotnie w porównaniu z 2022 rokiem – szacuje amerykański Identity Theft Resource Center. Przed zalewem oszukańczych ogłoszeń ostrzegał też Federal Trade Commission, czyli amerykański UOKiK, podkreślając, że szczególnie narażeni są absolwenci uczelni i młodzi profesjonaliści, których mocno dotyka spowolnienie na rynku pracy.
Czołowy portal kontaktów zawodowo-biznesowych LinkedIn, który z oszustami rekrutacyjnymi walczy od kilku lat, wdrażając kolejne narzędzia weryfikacyjne, tylko w drugim półroczu zeszłego roku miał zapobiec założeniu 63 milionów fałszywych kont.