Dziesiątki banków pracują nad cyfrowym pieniądzem, stokenizowane aktywa testuje się w wielu krajach świata, a obok oficjalnego obiegu działa jeszcze cały ekosystem kryptowalut. Idea połączenia wielu rozrzuconych w cyberprzestrzeni systemów jest pociągająca. Swoje miejsce widzi tam organizacja, która od pół wieku łączy instytucje finansowe.
Jednym z najważniejszych globalnych graczy, jeśli nie najważniejszym, na rynku finansowej infrastruktury jest stowarzyszenie SWIFT. Organizacja zbudowała nie tylko „bankowy internet”, zanim jeszcze pojawiła się globalna sieć sieci, ale także standard komunikatów finansowych. Umożliwił on narzucenie jednego języka dla danych przepływających pomiędzy instytucjami finansowymi i proces nazywany STP (straight through processing), czyli przetwarzanie danych maszynowo, bez angażowania ludzkiej pracy.
Gdy na scenę weszły kryptowaluty i idea zdecentralizowanego rejestru, wskazywano, że „bankowy blockchain” mógłby zastąpić kiedyś sieć stworzoną przez SWIFT i zagrozić jego pozycji jako strażnika dostępu do finansowej komunikacji. Sama organizacja początkowo sceptycznie patrzyła na nowe technologie. Przykładowo w raporcie z 2016 r. oceniała zdecentralizowany rejestr jako niedojrzałe rozwiązanie, pełne istotnych wad.
W 2025 r. ruszają testy
Sceptycyzm wobec rozproszonych rejestrów (Distributed Ledger Technology, DLT) nie oznacza jednak, że SWIFT pozostał obojętny wobec najnowszych trendów. Organizacja poinformowała, że już w 2025 r. banki z Ameryki Północnej, Europy i Azji będą mogły przetestować przeprowadzanie transakcji cyfrowymi walutami i aktywami za pośrednictwem sieci stowarzyszenia.
Wizja jest następująca – SWIFT miałby być łącznikiem, na skalę globalną, pomiędzy publicznymi i prywatnymi sieciami korzystającymi z technologii DLT oraz systemami utrzymywanymi przez banki centralne wdrażające CBDC. Dziś mniej lub bardziej eksperymentalne schematy pozwalające obracać cyfrowymi aktywami funkcjonują w izolacji, tworzą „cyfrowe wyspy”. SWIFT chciałby je połączyć i, przy okazji, pozostać w centrum wydarzeń w nadchodzącej epoce ogólnie rozumianej cyfrowej wymiany wartości.
W tym obrazie jest miejsce również na cyfrowe waluty. „Aby cyfrowe aktywa i waluty miały szansę odnieść sukces w skali globalnej, kluczowa jest ich bezproblemowa koegzystencja z tradycyjnymi formami pieniądza” – wskazuje Tom Zschach, Chief Innovation Officer w SWIFT. Organizacja twierdzi, że pokaże na żywo, już za chwilę, jak można to zrobić.
Czy będzie jeden globalny rejestr?
Chwaląc się swoimi zamierzeniami, SWIFT wspomina mimochodem o tym, że organizacja od niedawna jest uczestnikiem „Projektu Agora”. Przedsięwzięcie Banku Rozliczeń Międzynarodowych kryje w sobie hasło, które zapewne stanie się hitem najnowszych teorii spiskowych. BIS w opublikowanym w 2023 r. raporcie zaprezentował pomysł tzw. unified ledger, czyli jednego globalnego superrejestru cyfrowego pieniądza i aktywów.
„Projekt Agora” to na razie skromna przygrywka do testu koncepcji superrejestru. Uczestnicy, wśród których znajduje się 40 prywatnych firm z sektora finansowego oraz banki centralne, pracować będą koncepcją połączenia na jednej platformie stokenizowanych depozytów (pieniądza banków komercyjnych) oraz hurtowej wersji cyfrowego pieniądza banku centralnego. Platforma taka miałaby pokazać możliwości „pieniądza 2.0”, nie tylko CBDC, ale raczej cyfrowego odzwierciedlenia obecnego, dwuszczeblowego systemu bankowego. Zakłada się, że pozwoli również używać odpowiedników kryptowalutowych inteligentnych kontraktów i będzie dopuszczać programowalność pieniądza.
Zapowiedzi SWIFT to zatem coś więcej niż tylko chwalenie się testami „mostów” łączących mniej i bardziej egzotyczne systemy. Gdzieś w tle widoczne są niewyraźne na razie zarysy wizji globalnego „e-systemu monetarnego”.