Emerytura Wojciecha Szczęsnego nie trwała długo. Polski bramkarz 27 sierpnia ogłosił, że kończy z piłką, by już w pierwszych dniach października podpisać kontrakt z FC Barceloną. Wszystko przez poważną kontuzję podstawowego bramkarza klubu. Wykorzystując opcję transferu w odpowiedzi na problemy medyczne piłkarza, zdecydowano się na ściągnięcie Szczęsnego.
Szczęsny w Barcelonie. Ile zarobi?
Kataloński dziennik „Sport” ujawnił, jakie pieniądze zaoferowano polskiemu zawodnikowi. Szczęsny ma zarobić za sezon około trzech milionów euro brutto. Jego umowa obowiązywać będzie do czerwca 2025 roku. Oznacza to, że będzie jednym z najgorzej opłacanych zawodników klubu. Zarobi też mnie niż w Juventusie, gdzie rocznie otrzymywał 12 milionów euro brutto, czyli około 6 milionów netto.
Szczęsny będzie najgorzej zarabiającym graczem Barcelony, nie licząc kilku młodych piłkarzy oraz wychowanków klubu. Więcej zarabia nawet Inaki Pena, rezerwowy bramkarz klubu (3,25 mln euro). Dla porównania, Robert Lewandowski za rok gry w Katalonii otrzymuje 33 mln euro za sezon.
Jak Szczęsny wyjaśniał powrót z emerytury?
Wiadomo jednak, że Wojciech Szczęsny nie przyjął propozycji Barcelony dla pieniędzy. Miał bardzo hojne oferty z Arabii Saudyjskiej, idące w dziesiątki milionów. – Szczerze mówiąc, byłem gotowy, żeby zakończyć karierę. Było mi z tym dobrze – mówił już po podpisaniu kontraktu.
– Przez te kilka dni zobaczyłem, ile ten klub znaczy dla kibiców. Być częścią tej niesamowitej rodziny jest dla mnie powodem do dumy. Bo choć Barcelona to wielka instytucja i wielki klub, to od pierwszych chwil czułem się tu bardzo rodzinnie, a rodzina zawsze była dla mnie bardzo ważna. Teraz trochę ją rozszerzyłem – kontynuował.
Zwrócił uwagę, że duże znaczenie miała dla niego zachęta ze strony Roberta Lewandowskiego. – Był jedną z pierwszych osób, która do mnie zadzwoniła. Pytał, czy jest możliwość, żebym wrócił, bo byłem już na emeryturze. Potrzebowałem trochę czasu do namysłu, na początku nie byłem pewien, czy jestem gotowy na nowe wyzwania – przyznał Szczęsny.
– Porozmawiałem z rodziną, z przyjaciółmi i każdy mówił mi, że byłbym głupi, gdybym nie zaakceptował tej propozycji – oznajmił. – To dla mnie wyzwanie, ale podchodzę do niego ze sporą energią i entuzjazmem. Jestem na to gotowy – podkreślał.