Dotychczasowy ład mediów publicznych wyczerpał swoje możliwości. Wobec tego należy przystąpić do tworzenia nowego – o koniecznych zmianach w TVP i Polskim Radiu pisze medioznawca z Akademii Leona Koźmińskiego.
Tradycyjne wartości i podstawowe zasady działania nadawców publicznych – w szczególności obejmujące usługi, które wspierają demokrację, pielęgnują i promują kulturę i edukację oraz zapewniają powszechny do nich dostęp – okazały się niezwykle trwałe. Przez wiele lat zasady polityki medialnej w Europie gwarantowały krajowym nadawcom publicznym dostatecznie dużo zasobów potrzebnych do wypełniania ich zadań. Jednakże kontynuacja dotychczasowych wzorów działania mediów publicznych staje się coraz bardziej wątpliwa ze względu na rosnącą intensywność ruchu w sieci i presję ekonomiczną na rozwój sieci telefonii komórkowej, a także liczbę i zakres nowych usług medialnych. Dzisiaj, nie jest wcale pewne, czy zasady świadczenia usług publicznych zostaną utrzymane w obecnej formie w gwałtownie zmieniającym się środowisku medialnym zdominowanym przez komunikację sieciową.
Dlaczego media publiczne tracą widzów, słuchaczy i tożsamość. Przetrwają tylko tak długo, jak zechcą politycy?
Radiofonia i telewizja już straciły pozycję hegemoniczną, którą cieszyły się przez dziesięciolecia. Coraz więcej rządów ogranicza finansowanie nadawców publicznych, jednocześnie nadawcy publiczni przenoszą swoje kurczące się zasoby z tradycyjnego nadawania radiowo-telewizyjnego do usług online, które – jak uważają – preferują młodsi odbiorcy, odrzucając wysokiej jakości treści na platformach „starych” mediów jako niedostatecznie atrakcyjne i niepotrzebne. Robią tak, bojąc się, że mogą ostatecznie utracić kontakt z młodymi użytkownikami, których świat zawiera się przede wszystkim w mediach społecznościowych. Gdyby tak się stało, nie byliby już w stanie zachować powszechności i uniwersalności przekazywanych treści i realizować swoich zadań skierowanych do jak najszerszego, choć zróżnicowanego audytorium.
Zrozumiałe więc, że nadawcy publiczni są zaniepokojeni konsekwencjami różnego rodzaju barier i zaniechań w procesie przechodzenia do mediów spersonalizowanych, mobilnych i sieciowych i rosnącą zależnością od platform innych niż nadawcze. Jednakże, przeniesienie usług publicznych do domeny sieciowej nie polega wyłącznie na zastąpieniu poprzedniej technologii nową lub adaptacją do nowych technologii. Ogólnie biorąc, oznacza gruntowną zmianę koncepcji usług publicznych mediów, rezygnując z modelu paternalistycznego i oświeceniowego, który kazał „narzucać” treści uznane za korzystne i potrzebne widzom i słuchaczom.
Obecnie świat mediów wkracza wyraźnie w erę posttelewizyjną, której wyznacznikiem są z jednej strony algorytmy jako podstawy regulacji przepływu informacji, z drugiej zaś platformy streamingowe – filmowe i muzyczne. Są one czymś więcej niż media. Z jednej bowiem strony dostarczają treść i są odpowiedzialne za praktyki kulturalne użytkowników, z drugiej zaś nadają znaczenie i interpretują dostarczane użytkownikom treści, ergo: konstruują otaczającą ich rzeczywistość
Skutkiem tych wszystkich procesów i zjawisk jest wyraźne osłabienie atrakcyjności programowej nadawców publicznych, zmniejszenie się ich audytoriów, a co najważniejsze, powolna utrata ich tożsamości. Pojawiają się nawet opinie, że nadawcy publiczni w Europie tak długo będą obecni w przestrzeni komunikacyjnej jak długo dualny system radiowo-telewizyjny na szczeblu państw narodowych i w wymiarze europejskim będzie otrzymywał wsparcie systemu politycznego i cieszył się uznaniem odbiorców. Tymczasem, nasila się instrumentalne traktowanie mediów publicznych przez polityków i jednocześnie, słabnie popularność ich oferty programowej.
PiS zamienił media publiczne w aparat propagandy i manipulacji. Oto najbardziej dojrzały projekt ich ułożenia od nowa
Media publiczne, tak jak rozumiane są w dokumentach unijnych, to depozytariusze dobra wspólnego, jakim są programy ogólnokrajowe, regionalne i lokalne dostępne na całym terytorium państwa narodowego, zapewniające ofertę pluralistyczną, różnorodną ze względu na formę oraz treść i o najwyższej jakości, a także wrażliwość ideową, stwarzające warunki rozwoju wszelkich mniejszości, niezależne od rządu, finansowane ze środków publicznych, zapewniające odpowiedzialność wobec społeczeństwa, przedkładające interes publiczny ponad cele finansowe.
Obecnie, gdy istnieje tak ogromna i zróżnicowana oferta programowa mediów i niejednokrotnie trudno jest odróżnić program nadawców komercyjnych od publicznych, stawia się na nowo pytania o prawomocność istnienia tych ostatnich, odrębność ich oferty programowej, kierunki rozwoju, sposoby finansowania i wyłaniania kierownictw, wreszcie o ich społeczną reprezentatywność. Takie pytania stawiało się do niedawna również w Polsce, tyle że partia dotychczas rządząca w ciągu ośmiu lat skarykaturyzowała media publiczne i zamieniła w aparat propagandy i manipulacji w stopniu niemającym precedensu w nowoczesnej Europie.
To wszystko owocuje przeświadczeniem, że wyczerpał swoje możliwości dotychczasowy ład mediów publicznych. Wobec tego należy przystąpić do tworzenia nowego, pełniej zaspokajającego potrzeby społeczne, pluralistycznego, pozostającego pod kontrolą społeczną, lepiej dostosowanego do wymagań technologicznych, a zarazem sprawniejszego ekonomicznie, odpowiednio do możliwości społeczeństwa i państwa.
Najbardziej rozwiniętą i dojrzałą koncepcją zmian, w postaci założeń do ustawy o mediach służby publicznej, jest ta opracowana w latach 2022–2023 przez grupę niezależnych ekspertów z Janem Dworakiem, Jackiem Wekslerem, Tadeuszem Kowalskim, Stanisławem Jędrzejewskim, Karolem Kościńskim i Moniką Kaczmarek-Śliwińską. Nosi nazwę Media obywatelskie – media służby publicznej.
Według tej propozycji istniałaby dalej Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji jako zbiorowy sześcioosobowy ombudsman, z rotacją co trzy lata jednej trzeciej składu. Członków KRRiT wybieraliby, tak jak obecnie, Sejm, Senat i prezydent, przy czym w Sejmie kandydaci zgłaszani przez każdy klub musieliby uzyskać większość kwalifikowaną. Zlikwidowana zostałaby Rada Mediów Narodowych, której prerogatywy do wyłaniania kierownictw PR i TVP oraz PAP zostały zakwestionowane przez Trybunał Konstytucyjny jeszcze 13 grudnia 2016 r.
Obowiązująca ustawa o radiofonii i telewizji z 1992 r. nie zawiera unormowań w kwestiach współpracy lub zależności między spółkami radiowymi i TVP SA oraz między spółkami radiowymi. Już tylko to wskazuje, że założony przez ustawę system mediów publicznych należy ocenić jako bardzo kosztowny, niewykorzystujący możliwości, jakie tworzy efekt synergii i ekonomiki skali.
W ostateczności jednak nieuchronna i to w nieodległym czasie, wydaje się konsolidacja Telewizji Polskiej i Polskiego Radia. W takiej strukturze łatwiej będzie o synergiczne wykorzystanie zasobów w produkcji treści „na wszystkie azymuty”, różnorodną ze względu na specyficzne gatunki medialne i formaty (informacja, kultura, edukacja, rozrywka), a nie na tradycyjne kanały programowe. Treści docierać będą do odbiorców poprzez zwielokrotnione platformy dystrybucyjne (radio, telewizja, internet, VoD, portale społecznościowe).
Istotnym elementem projektu byłoby przekształcenie TVP SA i PR SA najpierw w silne spółki mediów regionalnych działające w 16 województwach, a po jakimś czasie – w skali ogólnokrajowej. Chodzi o konsolidację nadawców publicznych „wymuszoną” konwergencją technologiczną, zaczynając „od dołu”. Oznaczałoby to, że rozgłośnie regionalne Polskiego Radia stanowiące obecnie odrębne spółki Skarbu Państwa byłyby w procesie konsolidacji programowej, organizacyjnej i finansowej regionalnych mediów publicznych połączone z dotychczasowymi oddziałami terenowymi TVP. Multimedialna oferta programowa byłaby, bardziej niż obecnie, nacechowana tematyką lokalną i regionalną. Wszystkie treści tworzone przez nadawców publicznych powinny zostać objęte zasadą due prominence, czyli obowiązkiem ich odpowiedniego wyeksponowania w usługach innych dostawców internetowych.
Z całą pewnością należy na nowo przemyśleć funkcjonowanie serwisu informacyjnego Polskiego Radia i Telewizji Polskiej, zastanowić się nad stworzeniem wspólnego newsroomu oraz wspólnego portalu. Tutaj szczególnie potrzebna jest konsolidacja, by wykorzystać synergię zasobów finansowych i kadrowych, technologicznych itd. Portal miałby tworzyć wysokiej jakości materiały cyfrowe, budować markę, utrzymywać relacje z odbiorcami. Istotną jego częścią byłyby ucyfrowione zbiory archiwów TVP i PR udostępniane użytkownikom (osobom fizycznym, instytucjom i organizacjom) przy respektowaniu praw autorskich i pokrewnych.
Nowe usytuowanie dotychczasowych rozgłośni regionalnych i oddziałów terenowych TVP nie może jednak oznaczać dysfunkcjonalności i dezintegracji systemu nadawców publicznych. Należy zatem szukać takich rozwiązań organizacyjnych, by możliwe było osiągnięcie konsolidacji i efektu synergii w wymiarze całego kraju. To oznacza konieczność współpracy między strukturami ogólnokrajowymi i regionalnymi oraz poszczególnych regionalnych między sobą. Formy tej współpracy, zasady porozumień powinny jednak ustanowić same spółki. Tutaj szczególnie inspirujące wydają się być wzory austriackie – w przypadku radia (ORF Regional), a francuskie i niemieckie – w przypadku telewizji (France Régions 3, ARD), chociaż te ostatnie wyrosły na gruncie systemu federalistycznego państwa.
Istotną zmianą miałby być również sposób powoływania władz mediów publicznych. Nową strukturą zarządczą byłyby liczące od siedmiu do dziewięciu osób rady powiernicze wybierane na kadencje czteroletnie spośród osób działających w ramach organizacji społecznych, wyższych uczelni, lokalnych organizacji artystycznych i społecznych, a także przedstawicieli sejmików wojewódzkich. Rady powiernicze łączyłyby funkcje dotychczasowych rad nadzorczych i programowych.
Przy połączeniu TVP i PR na poziomie ogólnokrajowym rada powiernicza liczyłaby ok. 30 osób i byłaby złożona z przedstawicieli 16 rad regionalnych oraz reprezentantów ogólnopolskich organizacji artystycznych, wyższych uczelni i NGO-sów. Organizacja wyborów do rad powierniczych leżałaby w kompetencji KRRiT.
Rady wyłaniałyby jednoosobowe zarządy regionalne spółek radiowo-telewizyjnych, opiniowałyby karty powinności i porozumienia programowo-finansowe, wnioskowały o udzieleniu absolutorium, wprowadzały i egzekwowały realizację kodeksu etycznego jako części umowy o pracę.
Koniec abonamentu RTV. Zamiast niego składka audiowizualna
Kolejną ważną zmianą miałaby być likwidacja abonamentu (obecnie w Polsce płaci go ok. 600 tys. gospodarstw domowych). Media publiczne w największej części finansowane są dziś przez budżet państwa. Taki sposób ich finansowania nie spełnia podstawowych standardów europejskich. Przyczynia się do bezpośredniego uzależnienia działalności mediów publicznych od aktualnie rządzącej większości parlamentarnej. Ponadto nie pozwala na planowanie działalności i rozwoju organizacji medialnych w perspektywie wykraczającej poza najbliższy rok.
Projektowana ustawa zakłada dwustopniowy model dochodzenia do optymalnego modelu finansowania zadań wykonywanych przez media publiczne. W pierwszym okresie środki powinny pochodzić bezpośrednio z budżetu państwa, a w drugim z powszechnej składki audiowizualnej pobieranej wraz z podatkami PIT/CIT lub składką na KRUS w wysokości ok. 3,5 mld zł rocznie. Pewna część zgromadzonych środków (10 proc.) byłaby przedmiotem konkursu na programy/audycje wyprodukowane przez nadawców/wydawców spoza sektora publicznego mediów. Stopniowo następowałoby wygaszanie sprzedaży czasu na reklamy.
Reforma finansowania mediów publicznych winna uwzględniać trzy aspekty zapewniające ich niezależność finansową: współmierność środków przeznaczonych na realizację zadań;
stabilność, a więc przewidywalność środków w okresie obowiązywania karty powinności, co zapewni spółkom możliwość realizacji strategii założonej w karcie; indeksację środków w relacji do poziomu inflacji.
Procedura przydzielania środków nadawcom publicznym wyglądałaby następująco.
Pierwszym krokiem byłoby dokonywanie podziału zgromadzonych środków przez KRRiT. Podstawą podziału będą karty powinności, a nie tak jak teraz, plany programowo-finansowe i sprawozdania z ich wykonania.
Wykonanie zadań publicznych ujętych w karcie powinności byłoby oceniane na podstawie regularnych badań jakości realizacji zadań i oceny przez opinię publiczną, ekspertów, środowisko medialne, NGO-sy według procedur oceny wykonania zadań ze względu na wybrane kryteria jakości. Wnioski nadawców spoza sektora publicznego mediów byłyby oceniane przez powołaną przez KRRiT komisję w ramach swoistego konkursu ofert programowych.
Wprowadzenie tych zmian jest możliwe w ciągu dwóch, trzech najbliższych lat. Jednakże warunkiem koniecznym jest odbudowa sfery publicznej i uczynienie z mediów publicznych areny debaty obywatelskiej. W ten sposób rosnąca podaż treści medialnych dostarczy obywatelom informacji jako narzędzie do podejmowania racjonalnych decyzji politycznych dla dobra ogółu.
Autor
Stanisław Jędrzejewski
Prof. dr hab. nauk społecznych, socjolog, medioznawca, związany z Akademią Leona Koźmińskiego. W latach 2003–2005 był dyrektorem I Programu Polskiego Radia, a w 2005 r. członkiem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji