Coraz mniej samochodów jest kradzionych w Polsce – w tym roku 5,2 tys. Jednak coraz częściej łupem złodziei padają nowoczesne auta bezkluczykowe.
Coraz częściej łupem złodziei padają nowoczesne auta bezkluczykow
Komfortowe dla kierowców odpalanie samochodu za pomocą przycisku zamiast kluczyka – paradoksalnie ułatwiło życie szajkom złodziei samochodów. Otwarcie takiego pojazdu zajmuje im średnio pół minuty, i – co więcej – aby go przejąć, podchodzą do kierowców coraz bliżej. W tym roku skradzionych zostało 5212 aut – to o 952 mniej niż w tym samym czasie minionego roku – wskazują najnowsze dane Komendy Głównej Policji, które poznała „Rzeczpospolita”. Ginie jednak więcej aut bezkluczykowych, a złodzieje przyjęli nową taktykę.
– Odnotowaliśmy w ostatnim czasie kradzieże polegające na tym, że w centrach handlowych złodzieje skanują kluczyk w momencie, kiedy właściciel samochodu odchodzi od auta z tak zwanym „modułem bezkluczykowym” – mówi insp. Andrzej Borowiak, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
Jak kradzieże wyglądają w praktyce?
Kierowca opuszczając samochód zamyka go — naciskając przycisk na pilocie, lub dotykając klamki. – W chwili kiedy to się dzieje, auto komunikuje się z kluczykiem. Złodzieje są w pobliżu (np. w samochodzie obok) i wyłapują ten sygnał, kopiują komunikację z kluczykiem, a kiedy kierowca pójdzie na zakupy, sami samochód otwierają, odpalają i odjeżdżają – wskazuje insp. Borowiak. Taką metodą kradła „ekipa” złodziei działająca w Warszawie, i w Poznaniu, zatrzymana przez stołecznych policjantów. – Były to luksusowe modele bmw. Dwa takie samochody zostały skradzione również w Wielkopolsce – wskazuje insp. Borowiak.
Kiedyś za pomocą „m.in. łamaków, a ostatnio przy użyciu elektronicznych urządzeń kradł samochody gang osławionego w tej branży Pawła W. ps. „Waler” z Wołomina, rozbity przez policję w maju tego roku. Grupa kradła na masową skalę – rocznie ok. pół tysiąca aut. -Były to głównie samochody japońskie, koreańskie i niemieckie, jedne legalizowali po usunięciu znaków identyfikacyjnych, inne sprzedawali na części – wskazuje Iwona Jurkiewicz, rzeczniczka CBŚP.
Nawet stosunkowo nowe — 2-3 letnie auta są obecnie kradzione z przeznaczeniem na sprzedaż części – policja szacuje, że dotyczy to ponad 80 proc. przypadków. Namierzone w tzw. dziuplach często już kilka godzin po przejęciu są zdemontowane. – Części są drogie, trzeba je wymieniać, stąd jest na nie nieustający popyt – tłumaczą zjawisko policjanci. Jak się chronić przed kradzieżami, zwłaszcza aut bezkluczykowych? „Zaraz po wyjściu z pojazdu wkładać kluczyk do specjalnego etui, które tłumi sygnały radiowe i zmniejsza ryzyko przechwycenia sygnału przez złodziei. Z kolei w domu kluczyk odkładać z daleka od okien i drzwi – radzi policja.
W łódzkim ukradli więcej
Skala przestępczości samochodowej maleje. Dotyczy niemal wszystkich regionów – za wyjątkiem woj. łódzkiego, gdzie nastąpił wzrost o jedną czwartą. Statystycznie najwięcej aut zginęło w Warszawie i okolicach – łącznie 1873 (to o 146 mniej niż w tym samym czasie rok wcześniej), w woj. dolnośląskim – 528 (spadek o 207, czyli o jedną trzecią), oraz w woj. łódzkim – gdzie zginęły 453 auta – i to wzrost o 90 samochodów. W tym regionie już drugi rok z rzędu kradzieży przybywa.
Wykrywani są sprawcy średnio co trzeciej kradzieży (29,5 proc. i to gorzej o 2,6 proc. niż rok temu w tym czasie). Najskuteczniej radzą sobie z tym w woj. lubelskim, gdzie – jak wynika z danych KGP – policjanci ustalają ponad 81 proc. sprawców takich czynów. Najniższa jest wykrywalność w Warszawie i okolicach — sięga 9,3 proc., jednak stolicy nie da się porównać z żadną inną dużą aglomeracją. Na 1160 podejrzanych, tylko co dziesiąty był tymczasowo aresztowany. Złodziejskie gangi, które kiedyś sięgały po tzw. „łamaki”, dziś przerzuciły się na elektronikę. – Znak czasów wynikający z tego, że obecnie bezkluczykowych samochodów jest coraz więcej – wskazują policjanci. Kradzieże na tzw. „walizkę” (urządzenie do przechwytywania sygnału z bezkluczykowych pojazdów) stają się więc najpopularniejszą wśród złodziei metodą zdobywania cudzych aut.
Według policji, w Warszawie kradzione są głównie auta marek japońskich (w tym hybrydowe toyoty), a w kraju — niemieckie, francuskie, koreańskie – i taka „specjalizacja” trwa od lat.