Reforma, którą zaprezentował szef Ministerstwa Finansów Andrzej Domański, ma dla nas słodko-gorzki smak – mówi Krzysztof Kosiński, prezydent Ciechanowa, wiceprezes Związku Miast Polskich.
Prezydent Ciechanowa Krzysztof Kosiński
Można powiedzieć, że samorządowcy, Związek Miast Polskich, są niezadowoleni z propozycji, które złożył Andrzej Domański, jeśli chodzi o nowy system finansowania samorządów?
Bardzo długo, jako samorządy, czekaliśmy na poważną reformę, na potraktowanie nas serio i uzyskanie możliwości odwrócenia negatywnych tendencji budżetowych, które miały miejsce w ostatnich latach. Oczekiwania związane z reformą były bardzo duże. Można powiedzieć, że balonik oczekiwań był aż nadto napompowany. Wyczekiwaliśmy informacji, jak ta reforma będzie wyglądała. Dziś te informacje mają słodko-gorzki smak.
Dlaczego?
Z jednej strony wszystkie jednostki samorządu terytorialnego – a jest ich w Polsce blisko trzy tysiące – będą miały od 2025 roku większe środki, niż gdyby pozostał obecny system finansowania. Te większe pieniądze nie oznaczają jednak, że jakiekolwiek poważne problemy zostaną rozwiązane. To są zbyt małe środki, abyśmy mogli zrekompensować ubytki, które są konsekwencją wprowadzenia chociażby tzw. Polskiego Ładu. Rozumiemy trudną sytuację budżetu państwa, ale nie chcemy nic ponadstandardowego. Chodzi nam zaledwie o wyjście na zero, o zwrócenie pieniędzy, które budżet państwa zabrał budżetom samorządowym.
Jest kwestia przelicznika w reformie dotyczącego miast na prawach powiatu. To też budzi kontrowersje.
Miasta na prawach powiatu wypełniają dwie role. Są z jednej strony gminami, ale też są powiatami. Przy obliczeniu ich dochodów w nowym systemie procent dochodów obywateli z PIT i CIT powinien być zsumowany. Okazuje się, że tak nie jest. Przez to ostateczna kwota jest niższa. Nie da się ukryć, że zmiany podatkowe Polskiego Ładu dotknęły w ostatnich latach najbardziej właśnie te duże miasta, miasta na prawach powiatu. One dziś są w najsłabszej kondycji finansowej. To twarde dane. Stąd te ponad 60 miast w Polsce bardzo zdecydowanie podnosi tę kwestię. Oczywiście dużo możemy mówić o problemach, o naszej krytyce merytorycznej. Jednakże trzeba powiedzieć jasno – dobrze, że ten dialog jest.
Jak w praktyce będzie teraz wyglądać rozmowa z rządem w tej sprawie?
Zaproponowaliśmy, by przy Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu powstał taki rządowo-samorządowy zespół ekspertów, który miałby się pochylić nad zaproponowaną reformą finansowania samorządów i przedstawić propozycje zmian. Wierzę, że od 2025 roku ta reforma zostanie wdrożona.
Czy jeśli ten dialog, o którym pan mówi, będzie się opóźniał, to czy może lepiej będzie przesunąć reformę o rok?
Reforma jest konieczna. Nowy system musi wejść w życie od 2025 roku, bo inaczej samorządy będą w bardzo dramatycznej sytuacji. Poza tym my oczekujemy od rządu, że jeszcze w 2024 roku pojawi się jednorazowa rekompensata wzorem poprzednich lat, gdy rządziła Zjednoczona Prawica. Wtedy samorządy dostawały takie jednorazowe rekompensaty pod koniec roku związane ze skutkami Polskiego Ładu. One oczywiście wówczas były rozdzielane w sposób subiektywny, nieuczciwy, niesprawiedliwy, nie pokrywały ubytków, ale jednak były. W tym roku również odczuwamy efekty Polskiego Ładu i takiej rekompensaty oczekujemy, jeszcze przed wdrożeniem reformy. Jedna istotna rzecz co do relacji i współpracy z rządem. Pokazujemy bardzo dużą niezależność samorządu. Te krytyczne, merytoryczne uwagi na temat reformy przedstawionej przez MF wyrażają samorządowcy, którzy przy okazji wyborów parlamentarnych wspierali obecną koalicję. To byli samorządowcy z PO, Lewicy, PSL, niezależni. Natomiast gdy wprowadzany był Polski Ład, to rząd PiS twierdził, że samorządowcy krytykują tamten pomysł, bo są powiązani z ówczesną opozycją. Krytykowaliśmy wtedy, bo to były negatywne rozwiązania dla lokalnych społeczności. Teraz też wskazujemy mankamenty w propozycjach już kolejnego rządu.