– Nie wiemy, czy Prawo i Sprawiedliwość znajdzie koalicjantów, ale też nie mamy pewności, że opozycja, która jest podzielona, osiągnie porozumienie – ocenił Bartłomiej Wróblewski, poseł PiS.
W wyborach do Sejmu, które odbyły się 15 października, najwięcej głosów (35,38 proc.) uzyskało Prawo i Sprawiedliwość, ale nie będzie ono miało większości w Sejmie. Koalicję rządową może sformować za to dotychczasowa opozycja – Koalicja Obywatelska, Lewica oraz Polskie Stronnictwo Ludowe i Polska 2050, startujące w wyborach w ramach wspólnego komitetu Trzecia Droga.
Poznański polityk, który uzyskał reelekcję kosztem byłej wicepremier Jadwigi Emilewicz (wyprzedził ją o niecałe dwa tys. głosów) stwierdził, że PiS powinno dbać o zdolność koalicyjną „właśnie po to, żeby w sytuacjach, kiedy potrzebne jest porozumienie wykraczające poza nasz obóz, mieć koalicjantów”. – Zarówno z Konfederacją, jak i z PSL-em są rzeczy, które nas łączą – ocenił. – To np. powinność dbania o interesy polskiej wsi, kwestie deregulacyjne, myślenie w kategoriach interesu narodowego. Wokół tych spraw należy te rozmowy prowadzić – tłumaczył.
Poseł PiS zapewniał jednocześnie widzów telewizji ojca Rydzyka, że wspólny rząd Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Lewicy to „koalicja ugrupowań bardzo różnych”. – Jeśli chodzi o sprawy bezpieczeństwa, szczelność granic, politykę energetyczną, politykę żywnościową, to mam obawy, czy ta koalicja w sposób odpowiedzialny będzie prowadziła te sprawy – powiedział Bartłomiej Wróblewski.