Pekin wyjawił, jak chce stawić czoła trwającemu już trzy spowolnieniu na rynku nieruchomości. Chiński rząd postanowił odblokować finansowanie zakupu niesprzedanych mieszkań. Utworzy fundusz, na który przeznaczy 300 miliardów juanów (38,3 miliarda euro). Analitycy chwalą obrany kierunek, twierdzą jednak, że jest to wielokrotnie mniej od potrzeb.
/123RF/PICSEL
Po dziesięcioleciach szybkiego rozwoju ogromny chiński sektor nieruchomości zatrzymał się w 2021 r., gdy najwięksi, prywatni deweloperzy, tacy jak Evergrande czy Country Garden, stracili płynność. Rok wcześniej Pekin zaniepokojony zwyżkami na rynku nieruchomości, nałożył na firmy deweloperskie ograniczenia dotyczące dostępu do kredytów.
Pozbyć się pustostanów
Zgodnie z decyzją, rząd utworzy wart 300 mld juanów fundusz wsparcia publicznych zakupów niesprzedanych domów. Pieniądze mają pomóc lokalnym spółkom państwowym w zakupie niesprzedanych nieruchomości. Po dokończeniu, mają być one wykorzystane na mieszkania socjalne lub tanie oferty deweloperów.
Reklama
Ponieważ Chińczycy zwykle kupują z wyprzedzeniem, część funduszu trafić ma do firm budowlanych na ukończenie projektów mieszkaniowych. Zostało w nich „uwięzionych” miliardy rodzinnych oszczędności. Rząd zdecydował też o wyeliminowaniu minimalnej stopy kredytu hipotecznego i zmniejszeniu zaliczek dla nabywców pierwszego domu.
Mało, ale nie wiadomo ile
Rozwiązania mają wpłynąć na ożywienie rynku mieszkaniowego, który od dziesięcioleci napędza wzrost gospodarczy i zamożność chińskich rodzin. Choć nowe środki mogą oznaczać punkt zwrotny w kryzysie, który dotknął chiński sektor nieruchomości, analitycy i ekonomiści twierdzą, że 300 miliardów juanów to za mało.
Eksperci nie są jednak zgodni, ile powinna wynieść kwota przeznaczona na fundusz. Szwajcarski bank UBS przeanalizował niesprzedane nieruchomości w 35 największych, chińskich miastach. Z analizy wynika, że zmniejszenie do normalnego poziomu nadwyżki ukończonych, ale niesprzedanych domów, kosztowałoby około 2,4 biliona juanów, ośmiokrotnie więcej niż przeznaczy na fundusz chiński rząd.
O wiele większą kwotę podał Goldman Sachs – jeden z największych banków inwestycyjnych świata. Oszacował, że wartość niesprzedanych w Chinach gruntów i mieszkań wynosi łącznie około 30 bilionów juanów, sto razy więcej niż przeznaczy na fundusz pomocowy chiński rząd i 10-krotnie więcej niż wynosi kwota sprzedanych nieruchomości w zeszłym roku.
Pójście w dobrą stronę
Eksperci twierdzą jednak, że Pekin obrał dobry kierunek. – Uważamy, że to punkt wyjścia i że prawdopodobnie będzie potrzebnych więcej pieniędzy, ale nie jest jasne, o ile więcej – powiedział cytowany przez Financial Times Tao Wang, główny ekonomista UBS ds. Chin. Dodał, że jego zdaniem wprowadzone środki nie wpłyną na tegoroczną prognozę wzrostu PKB, który według prognoz UBS utrzyma się w Chinach na poziomie 4,9 proc.
Zdaniem analityków, decyzja Pekinu może być kontynuacją zapowiadanej przed czterema laty polityki mieszkaniowej. Na długo przed ogłoszeniem powstania funduszu, rząd deklarował zwiększenie liczby mieszkań socjalnych. W 14. planie pięcioletnim, zaprezentowanym w 2020 r., Chiny zobowiązały się udostępnić w 40 miastach 6,5 mln dotowanych przez rząd domów i mieszkań na wynajem.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL