Polskie firmy zaczynają rozumieć, czym jest zrównoważony rozwój. Na razie skupiają się na wypełnianiu obowiązków prawnych, zmaganiach z barierami, brakiem zasobów i danych. – Powoli zauważają, że zgodność z zasadami ESG będzie kluczowa dla ich konkurencyjności, tak jak do tej pory rozstrzygała o niej cena i jakość – mówi Łukasz Pobudejski, dyrektor zarządzający pionu finansowania specjalistycznego w BNP Paribas Bank Polska.
/123RF/PICSEL
Jacek Ramotowski, Interia: – Polskie przedsiębiorstwa wystartowały już w wyścigu ku zielonej transformacji? Jak im idzie?
Łukasz Pobudejski: – Wystartowały z ciężkim plecakiem wypełnionym węglem.
Rozumieją już znaczenie skrótu ESG?
– Z każdym rokiem rośnie świadomość, szczególnie wciąż największych firm, jednak patrząc szeroko, cały czas jesteśmy na początku drogi. Wiele firm nie do końca rozumie jeszcze, że zgodność z zasadami zrównoważonego rozwoju stanie się kluczowym aspektem konkurencyjności, tak jak do tej pory rozstrzygała o niej cena i jakość. Podążanie w kierunku zrównoważonego rozwoju przyniesie korzyści.
Reklama
Jakie korzyści?
– Wystarczy spojrzeć na dane dotyczące Polski – w 2022 roku wydaliśmy ponad 100 mld zł na import ropy i paliw samochodowych. Według GUS, wydatki na badania i rozwój wynosiły 44,7 mld zł. Zestawienie tych cyfr pokazuje jak ogromny potencjał tkwi w przejściu na działania zgodne z zasadami zrównoważonego rozwoju. Proszę sobie wyobrazić jak dużo można byłoby osiągnąć, gdybyśmy nie spalali tych pieniędzy tylko konsekwentnie przeznaczyli je na rozwój. Natomiast zrównoważony rozwój wymagać będzie także zaangażowania konsumentów, którzy poprzez swoje mogą wspierać przedsiębiorców. Transformacja jest niezbędna, to nie jest wyzwanie stojące przed przedsiębiorcami, tylko nami wszystkimi.
Rozmawia pan z klientami, czy spotyka pan firmy, które nie dojrzały jeszcze mentalnie do rozpoczęcia zmian?
– Obecnie już bardzo rzadko spotykam przedsiębiorców, którym kwestie ESG, Zielonego Ładu, zmiany klimatu byłyby całkowicie obce, aczkolwiek wciąż zdarzają się takie przypadki, szczególnie wśród małych spółek. Wyraźnie widać, że w dużych przedsiębiorstwach – objętych obowiązkami wynikającymi z dyrektyw NFRD czy teraz CSRD, a zatem takich, które muszą sprostać obowiązkom raportowania danych zrównoważonego rozwoju oraz wśród spółek mających dużo relacji biznesowych z kontrahentami z Unii Europejskiej, mocno zintegrowanych w ramach globalnych łańcuchów dostaw – poziom wiedzy oraz zaawansowanie implementacji ESG są znacznie większe. Często ESG stanowi już integralny element strategii biznesowej i nie jest postrzegane tylko przez pryzmat formalnego wymogu.
Jest wyraźny podział na zrozumienie tych zagadnień przez duże i małe firmy?
– Nawet wśród podmiotów, które są zaznajomione z terminem ESG, w wielu przypadkach brakuje pogłębionej wiedzy i zrozumienia jak głęboko i szybko postępują zmiany w biznesie w tym zakresie. Staramy się wspierać naszych klientów poprzez inicjatywy edukacyjne. Tak jak wspomniałem jest wyraźny podział na większe przedsiębiorstwa, bardziej zintegrowane w łańcuchach dostaw i na małe, gdzie transformacja jest bardzo dużym wyzwaniem.
/materiały prasowe
Jaka jest podstawowa motywacja przedsiębiorstw do przeprowadzania transformacji?
– Podstawową motywacją są nadal kwestie regulacyjne, a sama istota zmian, czyli konieczność adaptowania do zmiany klimatu jest wyraźnie niższa. Myślę, że to się będzie zmieniało. Istotą ESG nie jest spełnianie wymogów regulacyjnych i raportowanie samo w sobie, tylko adaptowanie do wyzwań przed jakimi jako cały świat stoimy, a które wynikają z potrzeby ograniczenia skali zachodzącej zmiany klimatu i jej konsekwencji – społecznych i gospodarczych. To skutkuje radykalnymi zmianami w zasadach, na jakich będzie prowadzony globalny biznes i trzeba się do tego dostosować.
Jaka jest świadomość biznesu w związku ze zmianami klimatu?
– Badanie, które zrealizowaliśmy ostatnio na ogólnopolskiej grupie 120 dużych, średnich i małych firm wskazuje, że zahamowanie zmiany klimatu to dopiero siódmy w kolejności powód wprowadzania zmian. Tak wskazało ok. 12 proc. respondentów. Pierwsze pięć powodów to wymogi prawne, presja ze strony klientów i trendy konsumenckie, presja ze strony kontrahentów, chęć obniżenia kosztów, polepszenia wizerunku i wzmocnienie konkurencyjności. Regulacje dominują w świadomości przedsiębiorców i na razie są główną motywacją. To jednak pokazuje, jak bardzo potrzebujemy regulacji, aby zmieniać sposób funkcjonowania przedsiębiorstw.
Czy przedsiębiorstwa zaczynają mierzyć swój wpływ na środowisko?
– Lepiej robią to duże spółki, objęte obowiązkami raportowymi. Z naszych badań wynika, że tylko jedna czwarta firm mierzy swój wpływ na środowisko i społeczeństwo, prawie 17 proc. chce to zacząć robić w kolejnym roku. Inną kwestią jest jakość tych pomiarów. Dla wielu firm jest to wciąż bardzo trudne. Najczęściej głównym problemem jest to, że przedsiębiorstwa muszą zorganizować system gromadzenia danych, których do tej pory nie analizowały i nie ujawniały. Ich uwaga skoncentrowana była do tej pory głównie na danych finansowych, więc nie posiadają systemów do zbierania danych potrzebnych do pomiaru wpływu na środowisko.
Na przykład?
– Żeby zakwalifikować inwestycję jako zgodną z taksonomią UE, musi spełnić ona kilka kryteriów: powinna wnosić istotny wkład w jeden z celów środowiskowych, ale również wykazać, że inwestycja nie wyrządza poważnych szkód dla żadnego z pozostałych celów środowiskowych (kryteria do not significatly harm, DNSH). Powinna ona też być zgodna z tak zwanymi minimalnymi gwarancjami i spełniać ustalone przez Komisję Europejską techniczne kryteria klasyfikacji, które są bardzo szczegółowe i ambitne. Przykładowo, aby uznać, że inwestycja w samochód elektryczny jest zgodna z taksonomią trzeba upewnić się, że opony nie powodują nadmiernego hałasu. Kryteria DNSH dla samochodów wymagają, aby opony spełniały określone kryteria hałasu toczenia i oporu (DNSH 5 – jedno z 8 kryteriów DNSH, które muszą być spełnione dla pojazdów silnikowych). Potrafię sobie wyobrazić, że departamenty odpowiedzialne za zakupy opon analizują ceny, charakterystyki jezdne opon, ale nie jestem pewien, czy analizują dane dotyczące hałasu, czy są na to wewnętrzne procedury i odpowiedni monitoring. Dostęp do tych informacji technicznych nie jest łatwy. Banki nie mogą polegać na deklaracji klientów. Trzeba mieć również na uwadze, że te informacje nie są powszechnie dostępne dla firm leasingowych i producentów samochodów. Pomiar wpływu na środowisko wymaga zmiany systemu obiegu informacji w organizacji, ich uspójnienia, a to jest duże przedsięwzięcie.
Czy konieczność pozyskiwania całkiem nowych informacji i danych to największa bariera dla firm?
– Największą barierą na jaką wskazuje aż 54 proc. przedsiębiorstw są wysokie koszty inwestycji powiązanych z aspektami zrównoważonego rozwoju. Na kolejnym miejscu są wymogi regulacyjne, na co zwraca uwagę ok. 35 proc. firm. Bardzo wysoko plasują się ograniczenia dotyczące wiedzy. Na małą dostępność praktycznych wskazówek jak wprowadzać zmiany, od czego zacząć i z kim współpracować, wskazuje ponad 33 proc. firm. Dużym problemem dla firm jest też brak osób eksperckich z wiedzą na temat ESG i regulacji. W dużych organizacjach jest to łatwiejsze. Brak specjalistów w tym zakresie to dobra wskazówka dla tegorocznych maturzystów. Niemal jedna czwarta firm wskazuje, że nie ma w swoich strukturach odpowiednich osób, aby transformację przeprowadzić. O ile główną motywacją do wprowadzania zmian pozostają nadal wymogi prawne, firmy zaczynają zauważać też korzyści. Gdy pytaliśmy jakie są dodatkowe korzyści dla ich biznesu z wdrażania zrównoważonych zmian, niemal 66 proc. wskazywało na korzyści wizerunkowe, natomiast prawie 41 proc. na wzrost konkurencyjności. To znaczy, że spółki coraz częściej dostrzegają szanse, które tkwią w transformacji.
I to zachęca je do myślenia o strategii biznesu?
– Rosnące wymogi raportowania danych ESG spowodują, że na rynku w najbliższych latach pojawi się bardzo dużo informacji dotyczących obszarów do tej pory ujawnianych w ograniczanym stopniu, lub w ogóle. Biznes w najbliższych latach spojrzy na siebie z nowej perspektywy, dużo lepiej pozna relacje i wzajemne zależności oraz powiązania w łańcuchach dostaw. Taka analiza danych będzie też generowała okazje biznesowe i warto się przygotować do tego nie tylko, żeby zaraportować dane, ale żeby je analizować i wyciągać wnioski. Proces zbierania, analizowania i raportowania danych powinien być ściśle związany z poprawą standardów zarządzania przedsiębiorstwem i jego wpływem.
Jak dużo firm inwestuje już w transformację?
– Co trzecia firma (32,5 proc.) ma na koncie już inwestycje w szeroko rozumiany zrównoważony rozwój, a jednocześnie ok. 40 proc. planuje tego typu inwestycje w ciągu najbliższych trzech lat, a szacunkowe nakłady przyszłych inwestycji to najczęściej przedział między 2 a 5 mln zł – takie deklaruje 28,6 proc. spółek, ale nie brakuje planów na znacznie wyższe kwoty. To dobrze, że inwestycje się pojawiają, cieszy, że rośnie liczba firm, które inwestują i planują inwestycje, natomiast skala wyzwań, które stoją przed polską gospodarką jest bardzo duża. Jesteśmy na początku transformacji, a wydatki będą rosły w najbliższych latach.
Jakie są najważniejsze cele inwestycji?
– Te inwestycje wynikają przede wszystkim z polskiego miksu energetycznego opartego na węglu, który jest dla polskich firm obciążeniem i podnosi ich ślad węglowy przez co tracą konkurencyjność w łańcuchach dostaw. Najważniejsze dla spółek, które już inwestują, jest przestawienie biznesu na odnawialne źródła energii. 70 proc. firm deklaruje, że w ciągu trzech lat będzie to ich priorytetem inwestycyjnym. W Polsce mamy niekorzystny miks energetyczny, ale naszą przewagą jest relatywnie nowoczesny park maszynowy oraz ulokowanie blisko głównych rynków zbytu. Zatem zwiększenie udziału OZE i obniżenie emisyjności może bardzo pomóc naszym przedsiębiorstwom. Na kolejnych miejscach, jako cele inwestycyjne, firmy podają modernizację procesów produkcji, usprawnienia i termomodernizację budynków.
Czy finansowanie inwestycji jest dla przedsiębiorstw barierą?
– Jako bariery badane przedsiębiorstwa wymieniały koszty finansowania. Źródłem finansowania niewielkich kwotowo inwestycji są środki własne firm, podobnie jak w przypadku standardowych inwestycji. Kiedy trzeba pozyskać dodatkowe środki, firmy sięgają po instrumenty finansowe. Jest to bardzo szeroka gama – np.: zielony leasing, obligacje czy też kredyty, które pozostają głównym źródłem finansowania takich inwestycji.
Skarżą się na problemy z pozyskaniem finansowania?
– Z badanych firm tylko 6 proc. wskazało, że bardzo trudno jest pozyskać tego typu finansowanie w banku. Co do zasady są dwie grupy produktów finansowych na rynku. Pierwsza przeznaczona na cele bardzo określone, jak np. instalacje fotowoltaiczne czy budynki spełniające wyśrubowane normy ekologiczne. Mówimy wtedy o zielonych kredytach, zielonych obligacjach czy zielonym leasingu. Druga grupa produktów to sustainability linked, czyli finansowanie powiązane z celami ESG, przeznaczone na ogólne cele korporacyjne klienta, ale zawierające zobowiązania dotyczące realizacji ścieżki transformacyjnej. Na świecie łączna wartość udzielonego zrównoważonego finansowania kredytowego sięgnęła już ponad 2,23 biliona dolarów, co oznacza wzrost z ok. 500 mld dolarów na koniec 2020 roku.
Do Polski lada moment napłyną wielkie środki z Unii na zrównoważony rozwój. Czy firmy będą po nie ustawiać się w kolejce?
– Na razie dostępność grantów i dotacji ze środków publicznych nie wygląda dobrze. Prawie co drugie badane przedsiębiorstwo – bo 48 proc. – wskazywało, że dostępność takiego finansowania jest niewielka. Środki te są rozdrobnione, jest wiele różnych programów centralnych i regionalnych co powoduje, że dostęp do nich jest bardziej skomplikowany. Rozumiemy to i dokładamy jako sektor dokładamy starań, aby wspierać przedsiębiorców w dostępie do wiedzy o potencjalnych źródłach finansowania. Niemniej jednak dostępność środków istotnie wzrośnie w związku z napływającymi środkami z Unii Europejskiej.
Rozmawiał: Jacek Ramotowski
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. Polsat News