Koniunktura w polskiej gospodarce się poprawia, a napędzać ją będzie w tym roku konsumpcja – twierdzą analitycy PKO Banku Polskiego. Prognozują, że PKB wzrośnie o 3,7 proc. Inflacja w marcu może spaść nawet poniżej 2 proc., lecz potem pójdzie w górę i do końca roku może dobić do 6 proc. Ich zdaniem inwestycje sektora prywatnego mocno wzrosną, a publiczne ruszą pełną parą dopiero w przyszłym roku.
/Andrzej Iwańczuk /Reporter
– Należymy do obozu byków – mówił na konferencji prasowej poświęconej prezentacji najnowszego Kwartalnika Ekonomicznego banku jego główny ekonomista Piotr Bujak.
– Optymizm wynika z naszej wiary w odbudowę popytu konsumpcyjnego w związku ze spadkiem inflacji – dodał.
Wzrost płac będzie głównym powodem silnego odbicia popytu konsumpcyjnego. Wyraźnie przyspieszył on na początku tego roku z powodu dużej podwyżki płacy minimalnej (o 20,5 proc. średniorocznie) oraz podwyżkom wynagrodzeń w sektorze publicznym. Analitycy przewidują, że płace w tym roku będą rosły w rekordowym tempie ponad 10 proc. licząc rok do roku, nawet jeśli ich dynamika w dalszej części roku osłabnie. Przy inflacji wynoszącej średniorocznie 3,5 proc. to oznacza wzrost płac realnych o 8-8,5 proc.
– To musi się odbić na realnej dynamice konsumpcji. Trochę pieniędzy zostanie odłożone, ale wystarczy ich, żeby popyt konsumpcyjny wzrósł o ok. 4 proc. w tym roku. Jest to drugi najwyższy wzrost (popytu konsumpcyjnego) po odbiciu po pandemii – mówił Piotr Bujak.
– Ostatnie dane o wynagrodzeniach w sektorze przedsiębiorstw sugerują, że efekt rozlewania się podwyżki płacy minimalnej (…) może okazać się bardziej uporczywy niż wcześniej sądziliśmy – napisali analitycy w Kwartalniku.
Reklama
Skoro w gospodarce nastąpi ożywienie – głównie dzięki konsumpcji – to nastąpi odbudowa popytu na pracę. To z kolei powinno doprowadzić do wzrostu zatrudnienia i spadku stopy bezrobocia (liczonej według metodologii BEAL) do 2,8 proc. w ostatnim kwartale tego roku z 3,1 proc. pod koniec roku ubiegłego.
Z inwestycjami będzie coraz lepiej
Na przekór kilku innym ośrodkom analitycznym, przewidującym, że inwestycje w tym roku będą działać na niekorzyść wzrostu, analitycy PKO BP dorzucają je także do wizji polskiego eldorado. Według ich prognoz inwestycje wzrosną w tym roku o 5,2 proc., co będzie słabszym wynikiem niż w roku ubiegłym (zaskakujący wzrost o 8,4 proc. spowodowany rozliczaniem poprzedniej perspektywy unijnej), ale już lepszym niż w 2022 roku.
O tegorocznej dynamice nakładów na środki trwałe przesądzą inwestycje sektora prywatnego, które mają wzrosnąć o 8,1 proc., najszybciej od kilku lat. Inwestycje publiczne wpadną w lukę pomiędzy dwoma unijnymi perspektywami i skurczą się o 1,5 proc. Przypomnijmy, że lukę tę miały „wygładzić” pieniądze z unijnego Funduszu Odbudowy, ale Komisja Europejska wstrzymała wypłatę środków dla Polski z powodu naruszania przez rząd PiS zasad państwa prawa.
Analitycy PKO BP przewidują, że w trakcie roku inwestycje publiczne – w miarę napływania odblokowanych przez polski rząd pieniędzy z Funduszy Odbudowy – będą się rozkręcać, a sektor prywatny będzie zwiększał nakłady na transformację energetyczną, automatyzacje oraz zwiększenie mocy eksportowych polskiej gospodarki.
– Drugim filarem wzrostu będą inwestycje. Będzie to solidny wzrost napędzany transformacją energetyczną, poszukiwaniem wzrostu produktywności wobec braku dostępności pracowników (…) i odblokowaniem środków unijnych, co jest efektem zmiany politycznej w Polsce. Inwestycje sporo dołożą do wzrostu PKB w tym roku – powiedział Piotr Bujak.
Inflacja wysoka, ale przestaje straszyć
Choć w związku ze stagnacją niemieckiej gospodarki trudno oczekiwać ekspansji eksportowej, na I półrocze analitycy PKO BP przewidują dodatni wkład eksportu netto do wzrostu PKB, choć w II połowie roku większy import może pogorszyć bilans handlu zagranicznego. W sumie eksport netto będzie miał ujemny wkład do PKB na 0,1 punktu proc. Im bliżej końca roku, tym bliżej będzie końca cyklu redukcji zapasów przez przedsiębiorstwa.
Według prognoz analityków PKO BP, inflacja spadnie jeszcze w marcu, nawet poniżej 2 proc., ale potem już będzie rosnąć. Przywrócenie 5-procentowej stawki VAT na żywność nie przełoży się w pełni na wzrost cen detalicznych, a „odmrożenie” cen prądu wpłynie w ograniczonej skali na wysokość rachunków płaconych przez gospodarstwa domowe. Inflacja bazowa wzrośnie natomiast do 5,5 proc. w grudniu tego roku.
– Odczyt w marcu może wynieść nawet poniżej 2 proc. To prawdopodobnie będzie dołek lokalny w ścieżce inflacji (…) Na koniec roku inflacja mogłaby wynieść ok. 6 proc. To obniżenie ekstremalnie negatywnego scenariusza inflacyjnego na ten rok – powiedział Piotr Bujak.
– Rośnie nasza wiara w to, że w kolejnych dwóch latach (inflacja) może na trwałe powrócić do celu. Do końca roku domkniemy ujemną lukę popytową, zacznie się otwierać dodatnia. Inflacja może zejść do celu, jeśli cyklicznej poprawie produktywności towarzyszyć będzie spowolnienie wzrostu płac, a skala regulacyjnej interwencji będzie znacznie mniejsza – dodał.
Ekonomiści zakładają, że w kolejnych latach podwyżki płacy minimalnej będą już znacznie niższe, o 6-7 proc. a nie o 20 proc.
– To powinno obniżyć dynamikę wzrostu płac do jednocyfrowej – powiedział Piotr Bujak.
Analitycy PKO BP uważają, że istnieje ryzyko, iż stopy procentowe NBP mogą pozostać bez zmian do końca roku, prognozują jednak jedną obniżkę głównej stopy o 25 punktów bazowych przed końcem roku.
Jacek Ramotowski
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL