Kampania wyborcza ma swoje prawa, ale skutki wypełnienia obietnic składanych w starciu Donalda Trumpa i Kamali Harris robi wrażenie na ekonomistach. Jeśliby wierzyć kandydatom i brać ich programy na serio, niezależnie od wyników wyborów prezydenckich, amerykański dług publiczny będzie rósł do poziomów nie widzianych od wielu dekad. USA idą na rekord – dług publiczny w rękach prywatnych inwestorów może nawet przekroczyć 130-140 proc. w relacji do PKB – wylicza Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) zwracając uwagę na wielką skalę kosztów ew. wypełnienia przedwyborczych obietnic.
/AFP
„Kongresowe Biuro Budżetu (CBO) szacuje, że nawet jeśli polityka fiskalna pozostanie bez zmian, to dług publiczny w rękach prywatnych inwestorów wzrośnie do 2035 r. z obecnych 99 proc. do 125 proc. PKB. Będzie to rekordowy poziom przewyższający nawet dotychczasowy szczyt z okresu po II wojnie światowej” – Polski Instytut Ekonomiczny w swojej analizie zwraca uwagę, że obietnice wyborcze i plany reform tylko pogłębiają ew. wzrost zadłużenia. Wspomniane CBO uważa, że plan Kamali Harris może wywindować dług do 133 proc. PKB, a Donalda Trumpa do 142 proc. PKB. To nie wszystko – wielkości rozpatrywane przez CBO nie obejmują obligacji posiadanych przez Fed – te dodatkowo powiększają zadłużenie o ok. 15 proc. PKB.
Reklama
Donald Trump chce ciąć podatki i podnosić cła – to będzie kosztowne
Główne koszty programu Donalda Trumpa związane są z kontynuacją reform podatkowych – analizuje PIE. Trump proponuje przedłużenie Ustawy o cięciach podatkowych i pracy (TCJA) na okres po 2025 r., aby wesprzeć wzrost gospodarczy i konkurencyjność amerykańskich firm. Przedłużenie TCJA oznaczałoby utrzymanie stawki CIT na poziomie 21 proc. Budżetowe biuro senackie (CBO) szacuje, że koszt tej decyzji wyniesie około 5,35 bln USD w ciągu dekady.
PIE wylicza, że drugą kosztowną propozycją jest likwidacja podatków od nadgodzin i dochodów z napiwków (koszt 2,3 bln USD), a trzecią – likwidacja podatków od benefitów emerytalnych (koszt 1,3 bln USD).
Czym Donald Trump zamierza łatać powstałe finansowe „dziury”? Przede wszystkim wzrostem opłat celnych. PIE wylicza, że Trump zapowiada wzrost stawek celnych do 20 proc., co według centralnych szacunków może przynieść dochody rzędu 2,7 bln USD. Dodatkowy 1 bln ma pochodzić ze złagodzenia regulacji środowiskowych oraz redukcji budżetów w programach edukacyjnych. „Łącznie przychody wzrosną o 3,7 bln USD w horyzoncie dekady” – czytamy w analizie Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Kamala Harris chce wspierać mniej zamożnych Amerykanów
„Kamala Harris koncentruje się na poprawie sytuacji ekonomicznej amerykańskich rodzin” – PIE podkreśla znaną i powielaną wielokrotnie opinię o kandydatce demokratów.
Głównym punktem jej programu jest zwiększenie wsparcia finansowego poprzez rozszerzenie Child Tax Credit oraz wprowadzenie ulg podatkowych dla osób o niskich i średnich dochodach. To koszty rzędu 1,4 bln USD.
Kolejnym punktem jej programu ma być zwiększenie dostępności opieki nad dziećmi i edukacji przedszkolnej (koszt 700 mld USD) oraz wsparcie opieki zdrowotnej i obniżenie cen leków na receptę (550 mld USD).
Kamala Harris zapowiada również inicjatywy mające na celu ułatwienie zakupu pierwszego domu, w tym kredyt podatkowy na zakup mieszkania (koszt 250 mld USD).
PIE podsumowuje, że łączne koszty zapowiadanych przez Harris programów w horyzoncie dekady wyniosą 7,3 bln USD. Główne źródła przychodów w programie demokratów związane są z uszczelnieniem systemu międzynarodowego opodatkowania, wzrostu podatków kapitałowych oraz niektórych składek zdrowotnych.
USA będzie chronić rodzimych producentów. Protekcjonizm staje się regułą
Niezależnie od tego, czy od stycznia 2025 r. na fotelu prezydenckim USA zasiądzie Donald Trump, czy Kamala Harris, polityka handlowa USA będzie skupiać się na ochronie amerykańskich producentów – sugeruje PIE i zwraca uwagę, że to stawia Unię Europejska w szczególnie trudnej sytuacji. Będziemy musieli bowiem mocować się z konkurencją z Chin i z USA.
Przypomnijmy tylko, że kandydat republikanów zapowiada wprowadzenie ceł w wysokości co najmniej 10 proc. na cały import do USA, w tym w wysokości 60 proc. na import z Chin.
Kamala Harris tak otwarcie i głośno nie mówi o ochronie amerykańskiego rynku, ale eksperci nie mają wątpliwości, że i w przypadku Demokratów protekcjonizm będzie chętnie używanym (może nawet nadużywanym) narzędziem polityki gospodarczej.
***
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. © 2024 Associated Press