Szefowa resortu pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk zapowiedziała interwencję ws. mieszkanki Kalisza, która twierdzi, że została zwolniona za złamanie nakazu noszenia biustonoszu. – Ingerencja wydaje się zbyt daleko idąca – ocenia dr Izabela Florczak z Uniwersytetu Łódzkiego.
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Licencjodawca, KPRM, Krystian Maj)
Sprawa młodej mieszkanki Kalisza, która podzieliła się w mediach społecznościowych swoją historią, zyskała szczególną uwagę mediów. Kobieta opublikowała na TikToku film, w którym stwierdziła, że została zwolniona z pracy za nieprzestrzeganie nieformalnego wymogu noszenia biustonosza, który miał obowiązywać w firmie.
Firma wydała oświadczenie, w którym zaprzeczyła, jakoby powodem zwolnienia był ubiór. „Decyzja o zwolnieniu pracownika została podjęta zgodnie z przepisami prawa pracy i nie miała związku z brakiem bielizny” – napisał Mateusz Wieczorek, dyrektor operacyjny MTM Industries, w oświadczeniu cytowanym przez „Fakty Kaliskie”.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Zbudowali największą prywatna linię lotniczą w Polsce. Marcin Kubrak w Biznes Klasie.
Interwencja ministry pracy
Na sprawę zwróciła uwagę ministra pracy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, która zdecydowała się osobiście spotkać z bohaterką opisanej historii – panią Justyną. Zapowiedziała też interwencję.
– Przede wszystkim to, czego ustalać nie trzeba, to to, że pani Justyna jest niezwykle odważną, dzielną kobietą, która upomina się o swoje prawa. I o taką zwykłą, ludzką przyzwoitość. Chciałabym bardzo serdecznie podziękować pani Justynie za tę odwagę i determinację – stwierdziła w nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych.
To, co spotkało panią Justynę, budzi moje głębokie oburzenie i dlatego oczywiście, tak jak uzgodniłyśmy z panią Justyną, zwrócę się do Państwowej Inspekcji Pracy o podjęcie odpowiednich działań, żeby tę sprawę wyjaśnić i żeby wyciągnąć konsekwencje, bo tak po prostu trzeba – dodała.
Ekspertka: Nakaz noszenia stanika to ingerencja w prywatność
Dr Izabela Florczak z Katedry Prawa Pracy Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego w rozmowie z money.pl przyznała, że trudno odnieść się do konkretnej sprawy bez znajomości szczegółów. Opisała jednak jakie granice w zakresie nakazów i zakazów wyznacza prawo.
– W kwestii dress code’u pracodawca ma określone możliwości. Są związane na przykład z uniformami, które pracownicy noszą w pracy. Pracownik, przystępując do zatrudnienia, wie o takich zasadach i się na nie godzi. Jednak w przypadku elementów bielizny sytuacja jest bardziej skomplikowana – wyjaśnia.
Chodzenie bez biustonosza jest dozwolone i nie stanowi problemu. Należy jednak rozważyć kwestię organizacyjną – czy pracownica swoim wyglądem nie wzbudzała niepożądanych emocji, nawet nieintencjonalnie. Wówczas sprawę trzeba wyjaśnić dalej – czy podmiotem działań powinna być wzbudzająca emocje pracownica, czy może osoby, u których te emocje są wzbudzane. To kwestie bardzo indywidualne – wskazuje dr Florczak.
Jej zdaniem za każdym razem konieczna jest ocena konkretnej sytuacji. – W przypadku młodej dziewczyny, która pracuje na produkcji, ingerencja pracodawcy w kwestię noszenia stanika wydaje się zbyt daleko idąca. Oczywiście nie wiemy, czy tę dziewczynę zwolniono za brak stanika. Prawo jest jednak jasne. Jeśli chodzi o pracę na produkcji, to noszenie biustonosza nie wpływa ani na jakość pracy, ani na bezpieczeństwo pracownicy. Jest to mocna ingerencja w prywatność – oceniła ekspertka.
Dr Florczak podkreśliła, że są sytuacje, w których pracodawca może ingerować w ubiór pracowników ze względów bezpieczeństwa. Na przykład, gdy pracownicy na produkcji chodzą w nieodpowiednim obuwiu.
Prawo nie jest w stanie szczegółowo uregulować wszystkich aspektów relacji pracowniczych. Opieramy się na zdrowym rozsądku. Pracownik ma obowiązek dbać o dobro zakładu pracy, co może obejmować odpowiedni ubiór, ale granica ingerencji pracodawcy powinna być rozsądna i dostosowana do okoliczności – zaznacza rozmówczyni money.pl.
– Należy wyważyć interesy ochrony dobra zakładu pracy i prywatności pracownika. W opisanym przypadku wydaje się, że granica została przekroczona – dodaje.
Dr Florczak podkreśliła, że prawo pracy reguluje stosunki społeczne, które nie zawsze da się ująć w sztywne ramy. Porównała to do prawa rodzinnego, które mówi o kwestiach małżeństwa, ale nie wchodzi w szczegóły relacji fizycznych między małżonkami.
Zobacz także:
Potężne narzędzie dla Państwowej Inspekcji Pracy? "Decyzja nawet wbrew woli"
Wytyczne BHP istotne w określonych warunkach
Prawo nie definiuje jasno kwestii ubioru pracowników. Granicą są wytyczne obowiązujące na danym stanowisku, takie jak uniform czy strój obowiązujący w konkretnej branży. Ważne są również przepisy BHP, np. wymóg noszenia obuwia ochronnego czy kasku.
Pracodawca może mieć argument, jeśli niestosowny ubiór pracownika wpływa negatywnie na wizerunek firmy lub powoduje skargi klientów. Jednak arbitralny zakaz bez uzasadnienia wykracza poza uprawnienia pracodawcy.
Dr Florczak zwraca uwagę, że jeśli pracodawca może nakazać noszenie biustonoszu, to teoretycznie mógłby też nakazać jego nienoszenie, co podkreśla absurdalność takiej ingerencji.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl