Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Wrzeszcz umorzyła sprawę taśm, które miały obciążać byłą posłankę Lewicy Beatę Maciejewską. Nagrania dostarczył dyrekto biura Maciejewskiej, który przez wiele miesięcy nagrywał ją bez jej wiedzy.
Beata Maciejewska
W zeszłym roku przeciwko Beacie Maciejewskiej zostało złożone zawiadomienie do prokuratury. Były współpracownik oskarżył ją o mobbing, łamanie praw pracowniczych, unikanie płacenia podatków oraz krytykowanie władz partii. Dowodem miało być 36 godzin nagrań. W efekcie Nowa Lewica zawiesiła posłankę w prawach członkowskich i nie wystawiła jej w październikowych wyborach parlamentarnych.
Prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie Beaty Maciejewskiej
Posłanka twierdziła, że materiały zostały złożone w celu zaszkodzenia jej wizerunkowi politycznemu oraz zdyskredytowaniu jej przed wyborami. Po zapoznaniu się z materiałem i przesłuchaniu współpracowników byłej posłanki, prokuratura umorzyła postępowanie. Nie dopatrzyła się w taśmach znamion mobbingu, łamania praw pracowniczych, czy zawyżania kilometrówki. Nagrania zostały uznane za „zmanipulowane, pocięte na części i całkowicie niewiarygodne”.
— Zostałam oskarżona tuż przed wyborami. Nowa Lewica postanowiła mnie utopić. Chcieli chronić własne stołki — stwierdziła Beata Maciejewska w rozmowie z Onetem. — Cieszę się, że prokuratura jest jednoznaczna w ocenie tej sprawy. Ważne jest dla mnie, że organy ścigania nie znajdują żadnego potwierdzenia dla oskarżeń Mariusza Klepczyńskiego. Nie znaleziono podstaw, aby cokolwiek mi zarzucić — dodała.
Maciejewska odeszła z partii w sierpniu 2023 r. i postanowiła wystartować do Senatu z rekomendacji Nowej Demokracji TAK. Ostatecznie wycofała swoją kandydaturę, argumentując, że „szanse opozycji na przejęcie władzy z sondażu na sondaż okazują się coraz mniejsze, jeśli nie zerowe”.
Beata Maciejewska nie wyklucza powrotu do polityki
Beata Maciejewska złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez swojego byłego współpracownika w sprawie składania fałszywych zeznań. Toczyć ma się również postępowanie w sprawie nagrań, ponieważ dotyczyły także prywatnych rozmów z innymi osobami. — Czekają go również inne procesy cywilne. Mam nadzieję, że on trafi do więzienia, bo uważam, że tam jest jego miejsce — powiedziała była wiceprzewodnicząca Lewicy.
Pytana, czy planuje wrócić do polityki stwierdziła, że „nigdy nie mówi nigdy”
Zdaniem polityczki, jej byłemu dyrektorowi biura mogły pomagać inne osoby związane z lewicowym środowiskiem politycznym. Posłanka zapowiedziała, że pisze książkę o Lewicy. Tłumaczy, że chce, żeby opinia publiczna wiedziała, jak wygląda partia od środka. Zapowiedziała, że premiera może odbyć się jeszcze w tym roku.
Pytana, czy planuje wrócić do polityki stwierdziła, że „nigdy nie mówi nigdy”. Tuż po publikacji informacji o umorzeniu postępowania, do Beaty Maciejewskiej miała zadzwonić jedna z wysoko postawionych osób z kręgu Nowej Lewicy, przepraszając za sytuację i proponując „rozmowy o przyszłości”.