„Lada moment inflacja bazowa może nieznacznie odbić. W drugiej części roku powinna przyspieszać w kierunku 4,5 proc. r/r.” – pisze w swoim komentarzu do poniedziałkowego odczytu Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl. Z danych NBP wynika bowiem, że inflacja bazowa w maju spadła.
Znamy nowe dane o inflacji bazowej (Adobe Stock)
Inflacja bazowa w maju wyhamowała z 4,1 do 3,8 proc. r/r. Przyczyny spadku przeanalizował w swoim komentarzu Bartosz Sawicki, analityk fintechu Cinkciarz.pl. Jak zauważa ceny z wyłączeniem energii i żywności poprzednio wolniej rosły niemal trzy lata temu. Co jeszcze mówią dane?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Milioner z branży pogrzebowej. Zdradza szczegóły biznesu – Tomasz Salski w Biznes Klasie
Ceny bazowe rosną najwolniej od lipca 2021 r.
Kluczowe jest również to, że wskaźnik nieprzerwanie obniża się od minięcia w marcu ub.r. szczytu na poziomie 12,3 proc. r/r. Skok cen bazowych wyniósł zaledwie 0,1 proc. m/m i był najsłabszy od listopada 2023 r.
Wszystko wskazuje jednak, że lada moment inflacja bazowa może nieznacznie odbić. W drugiej części roku powinna przyspieszać w kierunku 4,5 proc. r/r. Dołoży to istotną cegiełkę do wywindowania dynamiki CPI powyżej 5 proc. r/r. Inflacja konsumencka do spadków powróci dopiero za około rok. Skutecznie uniemożliwi to wznowienie cyklu obniżek stóp procentowych, który na poziomie 5,75 proc. zatrzymany został w czwartym kwartale ub.r. po zaledwie dwóch ruchach o łącznie 100 pb – zauważa autor komentarza.
Inflacja bazowa napędzona popytem?
Bartosz Sawicki zauważa też, że roczna dynamika newralgicznych usług już w maju utrzymała się na poziomie 6,1 proc. r/r. „Rozpędzające się pod wpływem odrodzenia popytu konsumenckiego tempo wzrostu PKB oraz silny, rozgrzany rynek pracy cechowany przez wysoką dynamikę wynagrodzeń z każdym miesiącem wywierać będą coraz silniejszą presję na ceny. Za nami jest już również okres, w którym efekty bazy statystycznej ostro spychały dynamikę wskaźników cenowych” – pisze.
Jego zdaniem do wygasania inflacji w znaczącym stopniu przyczynił się także silny złoty. „Tendencja ta, przynajmniej przejściowo, może wygasnąć. Od początku czerwca kursy wszystkich głównych walut wyraźnie wzrosły. EUR/PLN z długoterminowych dołków i najniższych od wybuchu pandemii poziomów wystrzelił o przeszło 3 proc. Kurs euro, osiągając 4,38 zł, naruszył szczyty z kwietnia, gdy inwestorzy drżeli o rozwój konfliktu na Bliskim Wschodzie. Jeszcze mocniej, o prawie 3,5 i 4,5 proc., podrożały w tym miesiącu dolar i frank” – zauważa autor komentarza.
Zobacz także:
Coś niepokojącego może zadziać się z polską gospodarką. "Pierwszy raz od dawna"
Złoty czeka na wydarzenia we Francji
Analityk podkreśla, że ostatnim pretekstem słabości euro w relacji do USD czy CHF oraz sygnałem przeceny polskiej waluty stała się niepewność polityczna przed przedterminowymi wyborami we Francji. Złoty jak zawsze obrywa rykoszetem, gdy nad Eurolandem kłębią się czarne chmury.
Tym razem rynek drży, że gambit prezydenta Emmanuela Macrona pod postacią rozwiązania parlamentu pozwoli przejąć władzę Zjednoczeniu Narodowemu Marine Le Pen, co doprowadziło do ostrej przeceny francuskich obligacji i zawirowań na rynkach akcji – podsumowuje autor komentarza.