Właściciel Royal Mail, czyli brytyjskiej poczty z blisko 500-letnią historią, zgodził się sprzedać firmę za ok. 3,57 mld funtów (w przybliżeniu 17,85 mld zł) – podaje „The Guardian”. Nowym właścicielem spółki ma zostać czeski miliarder Daniel Křetínský. To pierwsza sytuacja, w której ta kluczowa infrastruktura trafi w ręce osoby spoza Wielkiej Brytanii.
/123RF/PICSEL
Jak informuje brytyjski dziennik, International Distribution Services, czyli właściciel przynoszącej w ostatnim czasie straty spółki Royal Mail, zdecydował się sprzedać swoje udziały w firmie. Łączna kwota transakcji ma wynieść 3,57 mld funtów, co daje 3,70 funta za akcję. W dużym przybliżeniu mowa tu o sumach 4,2 mld euro lub 17,5 mld złotych.
Royal Mail to brytyjska poczta. Firma działa od około 500 lat i przez zdecydowaną większość tego czasu była zarządzana przez państwo. Ten stan rzeczy uległ jednak zmianie w 2013 r., kiedy to doszło do prywatyzacji spółki, która następnie trafiła na londyńską giełdę.
Reklama
Kim jest nowy właściciel brytyjskiej poczty? Inwestował także w Polsce
Jednak na przestrzeni pięciu wieków Royal Mail pozostawała w brytyjskich rękach. Teraz ma to ulec zmianie, ponieważ na firmę w kryzysie pokusił się Daniel Křetínský. Jest to czeski miliarder, którego majątek wyceniany jest na blisko 8 mld dol. Zarządza on największym koncernem energetycznym w Europie Środkowej, czyli Grupą EP, działającą nie tylko w Czechach, ale także w Niemczech, Słowacji czy we Francji.
Dla samego biznesmena decyzja o zakupie brytyjskiej poczty jest kolejną, dużą transakcją ogłoszoną w tym roku. W styczniu bowiem Daniel Křetínský przejął francuską sieć sklepów Casino, zarządzającą ponad 300 placówkami, stając się tym samym jednym z największych pracodawców we Francji, ponieważ zainwestował on już w tym kraju w m.in. dziennik „Le Monde”, magazyn „Elle” czy grupę telewizyjną TF1.
To zresztą niejedyna działalność w branży medialnej, jaką prowadził Křetínský poza Czechami. W 2018 r. miliarder dokonał zakupu w Polsce, a dokładnie przejął od Lagardere grupę medialną Eurozet, czyli właściciela Radia Zet. Jednak po pół roku biznesmen zdecydował się sprzedać swoje udziały.
Brytyjska poczta ma pozostać taka sama. Pracownicy temu niedowierzają
Wracając jednak do Wielkiej Brytanii, to nowy właściciel poczty zdążył złożyć deklarację, że zdaje sobie sprawę z „historii i tradycji” firmy, dlatego przejęcie sterów w niej nastąpi z „ogromną odpowiedzialnością”. Nie tylko względem pracowników, ale także obywateli Wielkiej Brytanii.
Pod tymi słowami ma kryć się obowiązek utrzymania świadczenia usług powszechnych na niezmienionych warunkach, czyli przy stałej zryczałtowanej opłacie oraz przez sześć dni w tygodniu. Ponadto przez 5 lat Wielka Brytania ma być głównym miejscem, w którym Royal Mail będzie rozliczać się z fiskusem, a pracownicy mieli otrzymać gwarancję, że porozumienia dotyczące świadczeń czy systemu emerytalnego pozostaną w mocy.
Choć przedstawiciele zatrudnionych w spółce nie podchodzą z entuzjazmem to zmiany właściciela w Royal Mail. Jak wskazuje cytowany przez CNN Dave Ward, sekretarz generalny Związku Pracowników Komunikacji, reprezentującego blisko 110 tys. pracowników poczty, zakup firmy jest „bezpośrednim wynikiem nieudanej i ideologicznej prywatyzacji sprzed dziesięciu lat, zmieszanej z rażąco złym zarządzaniem firmą w poprzednich latach”.
Kryzys gonił kryzys. O losie Royal Mail będzie musiał zdecydować brytyjski rząd
A ostatni okres dla Royal Mail upłynęły pod znakiem strat finansowych. W zakończonym niedawno roku finansowym, obejmującym okres od marca 2023 do marca 2024, księgowi spółki wskazali na ujemny bilans na poziomie 348 mln funtów (ok. 1,740 mld zł). Choć to i tak lepszy wynik od poprzedniego roku, kiedy to poczta odnotowała stratę rzędu 419 mln funtów (ponad 2 mld złotych).
Jednocześnie jak podkreśla „The Guardian”, transakcja nie została jeszcze w pełni sfinalizowana. Choć Grupa EP spełniła wstępne wymogi brytyjskiego regulatora, tak ostateczna decyzja będzie musiała zapaść w ławach tamtejszego parlamentu. A w obliczu zbliżających się lipcowych wyborów możliwe, że sprawą zajmie się już nowy rząd.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL