Przywrócenie opieki dentystycznej w szkołach podstawowych i wprowadzenie bonu na profilaktykę i leczenie stomatologiczne było jedną z obietnic wyborczych Koalicji Obywatelskiej. Tymczasem obecne przepisy zapewniają już uczniom świadczenia stomatologiczne – jeśli nie w szkolnych gabinetach, których jest coraz mniej, to w tych, z którymi szkoły mają podpisane umowy. Jednak problemem nie jest dostęp do leczenia, a pieniądze – wielu lekarzy do tej pory nie otrzymało wynagrodzenia z NFZ za wykonane świadczenia.
/ANDRZEJ BANAS / POLSKA PRESS /East News
To, że lepiej jest zapobiegać chorobom niż je leczyć, wie każdy – przynajmniej teoretycznie. Nie inaczej jest w przypadku dbałości o stan uzębienia i higienę jamy ustnej, tym bardziej, że rachunek w prywatnym gabinecie dentystycznym potrafi być naprawdę wysoki. Jednak rosnące ceny, począwszy od past do zębów po rutynowe przeglądy stomatologiczne zniechęcają do dbałości o zęby. Potwierdzają to wyniki badań UCE RESEARCH i IMPLANT MEDICAL.
Z raportu „Jak Polacy właściwie dbają o zęby? Edycja I 2024” wynika, że tylko 54,5 proc. osób myje zęby pastą dwa razy dziennie. To o 3,1 pkt. proc. mniej niż przed rokiem. A zaniedbanie higieny może kosztować nie tylko utratę zębów i szerzej – zdrowia, ale i oszczędności. Dużą rolę w kwestii poprawy sytuacji odgrywa kwestia edukacji i zapewnienia opieki, także dzieciom.
Reklama
– Nic tak nie działa, jak przyzwyczajanie od najmłodszych lat do poprawnego mycia zębów. I szczerze mówiąc, tego mi jako lekarzowi najczęściej brakuje. Kiedyś w szkołach były gabinety dentystyczne. Dzieciom sprawdzano regularnie stan uzębienia, uświadamiano je i leczono im zęby. Dzisiaj w naprawdę niewielu placówkach edukacyjnych są stomatolodzy. I to jest ogromną szkodą dla całego społeczeństwa – komentował wyniki analiz dr Piotr Przybylski, implantolog z kliniki IMPLANT MEDICAL.
Ministerstwo Zdrowia chce taki stan rzeczy zmienić, zresztą – nie po raz pierwszy.
Nie będzie gabinetu dentystycznego w każdej szkole
Jeszcze przed wyborami parlamentarnymi w „100 konkretach na 100 dni rządów” Koalicja Obywatelska zapowiedziała: „Wprowadzimy bon na profilaktykę i leczenie stomatologiczne dla dzieci i młodzieży do wykorzystania w każdym gabinecie stomatologicznym. Przywrócimy opiekę dentystyczną w szkołach podstawowych.„.
Jak wyjaśniła na antenie Radia ZET szefowa resortu Izabela Leszczyna, już od września tego roku planowane jest zapewnienie uczniom przeglądów stanu zdrowia jamy ustnej. Przyznała jednak, że nie widzi możliwości, aby do końca kadencji rządu w każdej szkole znalazł się gabinet dentystyczny.
– Nie wycofuję się z obietnicy, tylko trzeba to dobrze przygotować. Świat PiS, w którym wprowadzało się jakąś ustawę myśląc, że świat się zmieni, odszedł. Zanim wprowadzę odpowiednią ustawę lub rozporządzenie muszę przygotować rzeczywistość, żeby zechciała przyjąć nasze legislacyjne rozwiązania. Nie sądzę, żeby nasz konkret brzmiał, że w każdej szkole (będzie – red.) gabinet dentystyczny. Opieka stomatologiczna dla dzieci – tak, ale realizujemy ją nie w sposób taki, że gabinet dentystyczny (będzie – red.) w każdej szkole, bo to jest po prostu nierealne – powiedziała Leszczyna.
Uczniowie mają ustawowo zapewnioną opiekę dentysty
„Przywrócenie opieki dentystycznej w szkołach podstawowych”, o których pisała KO, sugeruje, że takiej w ogóle obecnie nie ma. Tymczasem jeszcze w 2019 roku w życie weszła Ustawa o o opiece zdrowotnej nad uczniami, co wynikało m.in. z obietnic byłej premier Beaty Szydło, która w 2015 roku zapowiadała powrót gabinetów lekarskich i dentystycznych do szkół. Przytaczała wówczas przykład Pcimia (gdzie wójtem był wówczas późniejszy szef Orlenu, Daniel Obajtek), w którym uczniowie mieli zapewnioną opiekę stomatologiczną w miejscowej szkole.
– Gmina będzie dawać lokal i wyposażenie, a pieniądze będą przekazane z budżetu państwa – mówiła Szydło, tłumacząc, w jaki sposób wyobraża sobie funkcjonowanie szkolnych gabinetów, na przykładzie małopolskiej gminy.
Ostatecznie w ustawie znalazł się zapis: „Lekarz dentysta sprawuje opiekę stomatologiczną nad uczniami w miejscu określonym w umowie o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej. Miejscem tym jest gabinet dentystyczny zlokalizowany w szkole, gabinet dentystyczny poza szkołą albo dentobus, prowadzone przez podmiot wykonujący działalność leczniczą współpracujący ze szkołą”.
W praktyce oznacza to, że jeśli w szkole, z różnych względów, np. dostępności lekarza czy odpowiedniej infrastruktury, nie ma gabinetu, dyrekcja szkoły zobowiązana jest zawrzeć umowę z zewnętrznym gabinetem lub podmiotem prowadzącym dentobus. W ten sposób uczniowie, także szkół prywatnych, do ukończenia 19. roku życia, z pewnymi wyjątkami (m.in. branżowe szkoły II stopnia czy szkoły policealne) mają zapewnioną opiekę stomatologiczną. Obejmuje ona zarówno rutynowe zabiegi, jak np. fluoryzacja, jak również leczenie próchnicy. Rodzice mają wybór i zawsze mogą z niej zrezygnować, na rzecz np. prywatnych wizyt. Te jednak kosztują.
Pandemia zamknęła wiele szkolnych gabinetów
Zgodnie z otrzymanymi przez naszą redakcję informacjami z NFZ dzieci i młodzież korzysta zarówno ze szkolnych gabinetów, jak i tych zlokalizowanych poza szkołami w ramach czterech zakresów świadczeń:
- świadczenia ogólnostomatologiczne,
- świadczenia ogólnostomatologiczne dla dzieci i młodzieży do ukończenia 18. roku życia,
- świadczenia ogólnostomatologiczne dla dzieci i młodzieży do ukończenia 18. roku życia udzielane w dentobusie,
- świadczenia ogólnostomatologiczne udzielane w gabinecie dentystycznym zlokalizowanym w szkole.
– W 2023 roku Fundusz zapłacił ok. 1,4 mld zł za leczenie 2 044 836 dzieci do 18 rż. (w ramach wszystkich czterech zakresów). Dentobusów jest 16 – po jednym na jedno województwo – wylicza Interii Andrzej Troszyński z Biura Komunikacji Społecznej i Promocji NFZ.
W 2021 roku ówczesny wiceminister zdrowia Waldemar Kraska udzieli odpowiedzi na poselską interpelację. Wynikało z niej, w 2019 r. w całej Polsce funkcjonowało tylko ponad 800 gabinetów stomatologicznych w szkołach. W międzyczasie, w wyniku pandemii sytuacja jeszcze bardziej się pogorszyła się i liczba zmalała w 2022 roku do 700.
– Gabinety szkolne pracują wtedy, kiedy pracuje szkoła. Pamiętajmy, że w czasie epidemii mieliśmy lockdowny, wszystkie dzieci siedziały w domach, szkoły były pozamykane. W tych gabinetach nie mogła być prowadzona żadna działalność, ani prywatna na rzecz osób dorosłych, ani ta, która jest na rzecz dzieci. To był ten moment, kiedy te gabinety szkolne rzeczywiście w jakiejś mierze się likwidowały. Jeżeli mówimy o tym, że chodzi o pieniądze, to owszem, chodzi w dużej mierze o pieniądze – mówił w grudniu 2022 roku podczas posiedzenia sejmowej Komisji Zdrowia ówczesny dyrektor Departamentu Lecznictwa Ministerstwa Zdrowia Michał Dzięgielewski.
– Koszty utrzymania takiego gabinetu są przeogromne. Ani samorządów, ani szkół nie stać na zakup sprzętu; wyposażenie i kontrakty, które lekarz dentysta może uzyskać – zarobić na usługach w takiej szkole – nie pozwolą mu na prowadzenie tego gabinetu – dodała ekspert Federacji Związków Pracodawców Ochrony Zdrowia Porozumienie Zielonogórskie Joanna Zabielska-Cieciuch.
W małych szkołach utrzymanie gabinetu się nie opłaca
Czy zgodnie z zapowiedziami Izabeli Leszczyny coś zmieni się w praktyce? Wątpliwości mają sami lekarze.
– Nie bardzo wiem, na czym zaproponowane przez panią minister zmiany mają polegać, ponieważ to, co w tej chwili funkcjonuje, uważam w samych założeniach jest bardzo dobre. Nie jest bowiem możliwe utrzymywanie gabinetów stomatologicznych w szkołach o małej ilości uczniów ze względów ekonomicznych, choć wydaje się, że umożliwienie i ułatwienie otwierania gabinetów w szkołach z możliwością popołudniowej pracy komercyjnej byłoby bardzo dobrym rozwiązaniem szczególnie w małych miejscowościach. W tej chwili jednak możemy mówić, że ustawa zabezpieczyła potrzeby zdrowotne uczniów – mówi Interii lek. dent. Agnieszka Surdyka, specjalista stomatologii dziecięcej, przewodnicząca Komisji Stomatologicznej Lubelskiej Izby Lekarskiej i przewodnicząca Zespołu ds. kontaktów z NFZ Komisji Stomatologicznej Naczelnej Izby Lekarskiej.
Jak tłumaczy nasza rozmówczyni, w praktyce, gdy w szkole nie ma gabinetu, uczniowie zwykle przywożeni są do konkretnej placówki, z którą gmina ma podpisaną umowę na świadczenia dla dzieci i młodzieży.
– W przypadku np. stwierdzenia ubytków, podobnie jak w przypadku gabinetów szkolnych, rodzice są o tym informowani i mogą umówić się na zabiegi inwazyjne, które są przeprowadzane w obecności opiekunów prawnych i finansowane z publicznych środków. Jest to bardzo dobre rozwiązanie umożliwiające sprawowanie opieki nad całą populacją dzieci – wyjaśnia Surdyka.
Lekarze nie dostają wynagrodzenia za świadczenia
Minister zdrowia wspomniała także o kwestii podniesienia wynagrodzenia za wykonywane usługi.
– Pamiętajmy że lekarze dentyści w Polsce są w gruncie rzeczy prywatnymi przedsiębiorcami. Zwiększyliśmy wycenę świadczeń, szczególnie stomatologii dziecięcej – powiedziała Leszczyna.
Mówiąc ściślej – minister wypowiedziała się nie w swoim imieniu, ale całego resortu, który podjął taką decyzję ponad rok temu. W ślad za tym pojawiły się jednak trudności. Okazuje się, że problemem nie jest brak dostępności usług stomatologicznych dla uczniów, ale pieniędzy na ich rozliczenie.
– W kwietniu 2023 roku zostały wprowadzone nowe wyceny niektórych świadczeń, które spowodowały, że punktacja tych świadczeń jest dużo wyższa niż poprzednio. Miały iść za tym dodatkowe pieniądze, tak się w wielu przypadkach nie stało. Chcąc wykonać te same świadczenia, co do tej pory bardzo szybko wykorzystujemy tę dostępną pulę, bo ta nie została zwiększona. Te świadczenia są lepiej punktowane, ale my zrobimy pięć razy mniej rzeczy niż do tej pory. Ta wycena jest adekwatna i korzystna dla nas, natomiast pula zostaje szybciej wyczerpana. Powołujemy się na to, że świadczenia są nielimitowane na dzieci i możemy je wykonywać nawet poza wartością kontraktu, natomiast są potem problemy z płatnościami – wyjaśnia nam przewodnicząca Komisji Stomatologicznej LIL.
Okazuje się, że problem jest poważny – do lek. dent. Agnieszki Surdyki zgłaszają się lekarze z różnych gmin, zwłaszcza z województwa lubelskiego i podlaskiego z problemem niezapłaconego wynagrodzenia za udzielone świadczenia jeszcze za 2023 rok.
– Po każdym kwartale świadczenia powinny być wynagradzane. Z moich rozmów z NFZ wynika, że nie ma na to pieniędzy – mówi.
„Lekarze boją się wykonywać świadczenia”
W praktyce lekarz, do którego zgłasza się rodzic z dzieckiem nie zawsze jest pewien, czy ma wykonać to świadczenie, czy nie. Leczenie to nie tylko misja, ale i prowadzenie działalności, a jeśli nie ma pieniędzy, płynność finansowa firmy stoi pod znakiem zapytania.
– Ci, którzy pracują w gabinetach poza terenem szkoły, boją się w tej chwili tych świadczeń wykonywać, dlatego że nie wiedzą, czy za to dostaną wynagrodzenie. A praca wiąże się z kosztami np. sterylizacji, dezynfekcji. Jeżeli lekarze nadal będą mieć problemy i nieopłacone świadczenia, to wiadomo, że nikt z ministerstwa nie zmusi lekarzy do wykonywania tych świadczeń. A teraz mają dylemat, co zrobić w przypadku nadwykonań – czy nadal mają przyjmować dzieci gdy kontrakt juz dawno został wykonany – podkreśla Surdyka.
I dodaje, że kluczem do sukcesu – utrzymania zdrowia – jest systematyczna profilaktyka, nie raz na jakiś czas.
– Nie ma potrzeby wprowadzania nowych rozwiązań systemowych, gdyż one istnieją, a jedynie zwiększyć nakłady finansowe na stomatologię – szczególnie dziecięcą i zwiększyć nacisk na profilaktykę. Jeśli będą przeznaczone odpowiednie fundusze na pokrycie świadczeń, sytuacja na pewno ulegnie poprawie – podsumowuje nasza rozmówczyni.
O szczegóły planowanych zmian w zakresie opieki stomatologicznej w szkołach zapytaliśmy Ministerstwo Zdrowia. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Paulina Błaziak
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL