Coraz mniej czasu pozostaje do rozpoczęcia barażów o Euro 2024. Henryk Kasperczak uważa, że reprezentacja Polski może słono zapłacić za swoją wcześniejszą kompromitację.
Jeszcze jakiś czas temu niewielu kibiców myślałoby o barażach do Euro 2024. Wszystko dlatego, że w grupie eliminacyjnej reprezentacja Polski była razem z Czechami, Albanią, Wyspami Owczymi oraz Mołdawią. Wydawało się, iż znalezienie się w czołowej dwójce grupy nie jest trudnym zadaniem. Ono jednak przerosło polskich piłkarzy, którzy z dorobkiem 11 punktów zajęli trzecią lokatę. To oznacza, że właśnie przez baraże muszą szukać ostatniej szansy na awans do mistrzostw Europy.
Kasperczak krytykuje reprezentację Polski
Były doskonały przed laty piłkarz i trener Henryk Kasperczak zabrał głos na temat poczynań biało-czerwonych. Podkreśla, że takiego kryzysu związanego z wynikami nie da się niczym wytłumaczyć.
– Brak bezpośredniego awansu z najłatwiejszej grupy w jakiej graliśmy, to była największa kompromitacja, jaka mogła się zdarzyć. Pomijając kryzys pokoleniowy jaki mamy, to można było spokojnie grupę przejść i być już w finałach – powiedział w rozmowie z „Super Expressem” Henryk Kasperczak.
Walia faworytem do awansu
Mimo kiepskiej gry w eliminacjach Kasperczak podkreśla, że Polska jest zdecydowanym faworytem półfinału barażu z Estonią, lecz nie można lekceważyć przeciwnika, ponieważ to się może zemścić. Zupełnie inaczej legenda polskiej piłki widzi sytuację w ścieżce barażowej. Tam już niekoniecznie nasz zespół jest w najbardziej uprzywilejowanej sytuacji.
– Walijczycy są zdecydowanie w najlepszym położeniu, bo oba mecze mogą zagrać u siebie i dla mnie są faworytem baraży. Jesteśmy w niełatwej sytuacji, bo ani wyniki, ani gra w eliminacjach nie dają powodów do optymizmu. Z kolei Walia oparta na piłkarzach grających w ligach angielskich zrobiła postępy i liczy się w Europie – dodał.
Kasperczak ocenił, że najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby Polska w przypadku pokonania Estonii trafiła w finale baraży na Finlandię. Osobiście jednak nie wierzy w taki scenariusz. Jednocześnie nie odbiera też szans podopiecznym Michała Probierza na awans.
Mecz półfinałowy z Estonią już w czwartek na Stadionie Narodowym o godzinie 20:45. Jeśli Polska wygra, to finał rozegra na wyjeździe pięć dni później.