Czy rolnicy dojdą do wniosku, że potrzebna im jest nowa reprezentacja stojąca w kontrze do wszystkich obecnych sił politycznych, tak jak kiedyś Samoobrona, a potem Agrounia?
Protest rolników w Warszawie
Poparcie dla protestów rolniczych jest w Polsce tak duże, że nie ma polityka, który odważyłby się je w czambuł potępić. To trochę dezorientuje demonstrantów, którzy słuchając tych wyrazów wsparcia, nie potrafią jasno wskazać wroga.
Rząd nie chce konfliktu z rolnikami
Rząd schodzi z linii ciosu i powtarza: „tak, rozumiemy protesty, macie rację, ale to nie my jesteśmy winni, tylko komisarz UE ds. rolnictwa z PiS”. Były obóz rządzący tradycyjnie podkreśla, że to wszystko „to wina Tuska”. Unia Europejska wycofuje się rakiem z różnych obowiązkowych zmian w Zielonym Ładzie, przerażona płonącymi oponami. To zresztą daje pewne efekty w krajach zachodnich, gdzie fala protestów opadła.
W Polsce jednak szykuje się rolniczy strajk generalny. Jak grzyby po deszczu powstają grupy i stowarzyszenia reprezentujące wieś. Zorganizowali się rolnicy z Podlasia, powstał Ruch Młodych Farmerów. To ludzie, którzy bronią rodzinnych gospodarstw, czyli własnego bytu i dotychczasowego modelu produkcji rolnej. Ale to nie rząd im zagraża, ani nawet nie Unia Europejska, tylko postępujący w rolnictwie proces monopolizacji i globalizacji. Dlatego, przerażeni przyszłością, szukają pomocy w starciu z potężnymi siłami ekonomicznymi i mającym ich wykosić z rynku dumpingiem cenowym.
To ludzie, którzy bronią rodzinnych gospodarstw, czyli własnego bytu i dotychczasowego modelu produkcji rolnej
– Jako rolnicy prosimy was bardzo serdecznie o wyrozumiałość. O nic więcej. O zrozumienie tego, o co my walczymy. My doskonale zdajemy sobie sprawę z tego i bardzo nas to boli, że blokując ruch gdziekolwiek, my najbardziej szkodzimy wam, zwykłym obywatelom – mówi w nagraniu na TikToku Kamil Muranowski z RMF, znany również jako Rolnik na każdą okazję, cytowany przez Tygodnik Rolniczy. Protestujący stworzyli nawet specjalną interaktywną mapę, na której spieszący się do pracy obywatele mogą sprawdzić, którędy można się będzie przebić do centrum.
Michał Kołodziejczak już nie pokrzykuje
Nawet wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak zrezygnował z przekrzykiwania się z protestującymi na blokadach, bo wie, że – jak mówił w RMF FM – jest to „paliwo dla zadymiarzy politycznych, którzy na tych protestach są i chcą zburzyć dobre podejście polskich rolników”.
Wygląda więc na to, że chwilowo rolniczy strajk generalny nie znajdzie politycznego adresata swoich postulatów. Nikt z nimi nie będzie otwarcie walczyć, licząc na to, że w „atmosferze wzajemnego zrozumienia” protest sam się wypali, a przednówek wreszcie się skończy. Chyba że rolnicy dojdą do wniosku, że potrzebna im jest nowa reprezentacja stojąca w kontrze do wszystkich obecnych sił politycznych. Tak jak kiedyś Samoobrona, a potem Agrounia. Na żniwa będzie jak znalazł.