W ujęciu realnym wynagrodzenia zwiększyły się w styczniu o 8,6 proc. rok do roku, co jest ich najwyższą dynamiką od sierpnia 2007 r. – piszą w komentarzu do danych o wynagrodzeniach eksperci banku PKO BP. Jak inni komentują odczyt opublikowany przez GUS?
Znamy dane o wynagrodzeniach Polaków (Adobe Stock)
We wtorek poznaliśmy dane dotyczące zarobków Polaków. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw w styczniu 2024 r. wyniosło 7768,33 zł. Wzrosło nominalnie o 12,8 proc. rok do roku. Jak ten odczyt oceniają ekonomiści?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Karygodne błędy polskiego rządu. Ekspert: skutki mogą być tragiczne
Eksperci Credit Agricole wskazują, że odczyt kształtuje się wyraźnie powyżej konsensusu rynkowego (11,0 proc.) i prognozy bnaku (10,5 proc.). „Kilkunastoprocentowy wzrost nominalnych wynagrodzeń miał szeroki zakres i został odnotowany w większości raportowanych przez GUS kategorii” – piszą eksperci.
„W ujęciu realnym, po skorygowaniu o zmiany cen, wynagrodzenia w firmach zwiększyły się w styczniu o 8,6 proc. r/r wobec wzrostu 3,2 proc. w grudniu, co jest ich najwyższą dynamiką od sierpnia 2007 r. Silny wzrost realnych wynagrodzeń jest spójny z naszym scenariuszem ożywienia konsumpcji w najbliższych kwartałach” – podkreślają.
Zobacz także:
Była prezes ZUS ostrzega rząd. "To będzie nas kosztowało 87 mld zł"
Płaca minimalna wpływa na dane
Analitycy PKO BP podkreślają, że solidny wzrost płac w styczniu był napędzany przede wszystkim wzrostem płacy minimalnej o 21,5 proc. r/r (do 4242 PLN), którym wg szacunków zostało objętych blisko 3,6 mln pracowników.
„Oddziaływanie wyższej płacy minimalnej było szczególnie widoczne w branżach takich jak zakwaterowanie i administracja, gdzie wzrost płacy w ujęciu miesięcznym był najsilniejszy (odpowiednio 5,7 proc. m/m i 2,5 proc. m/m), a w ujęciu rocznym wyraźnie przekraczał dynamikę ogółem (odpowiednio 17,5 proc. r/r oraz 15,3 proc. r/r)” – piszą eksperci.
Nieco rozczarowująca dynamika wynagrodzeń pod koniec roku, przy zaskoczeniu w górę w styczniu, pokazuje, że pod koniec 2023 firmy „nabierały sił” przed wzrostem płacy minimalnej. Spadek płac w ujęciu rocznym odnotowano jedynie w przypadku sekcji rolnictwo, leśnictwo, łowiectwo i rybactwo, natomiast najsłabiej wzrosły wynagrodzenia w najlepiej płatnej branży IT (6,5 proc. r/r), gdzie ich dynamika dość systematycznie hamowała już w drugiej połowie 2023 r. – podkreślają.
„Styczniowy solidny wynik płac, a w konsekwencji nieco wyższy punkt startowy, wspierają naszą prognozę dwucyfrowego wzrostu wynagrodzeń w 2024, który w dalszej części roku będzie wzmacniany przez podwyżki w sferze budżetowej oraz dla nauczycieli. Realny wzrost wynagrodzeń będzie z kolei wspierać zakładane przez nas ożywienie konsumpcji” – podsumowują eksperci banku.
Przyspieszenie dynamiki płac względem grudnia to w dużej mierze efekt wzrostu płacy minimalnej od początku roku o 21,5 proc. r/r. W rezultacie wynagrodzenia wzrosły ponadprzeciętnie mocno m.in. w takich branżach jak administracja czy zakwaterowanie, gdzie poziom średniej płacy jest relatywnie niższy. Nieco słabsza dynamika płac pod koniec 2023, przy zaskoczeniu w górę w styczniu sugeruje, że firmy „nabierały sił” przed podwyżką pensji minimalnej na początku 2024 – oceniają.
Zobacz także:
Wojna Tuska o ZUS. Na liście dwa nazwiska. "To plan większej gry"
„Najwyższy wzrost od 2019 r.”
Analitycy mBanku wskazują z kolei, że przy mocnym spadku inflacji oraz solidnym wzroście płac (po części to efekt płacy minimalnej) realny fundusz płac odbił do ponad 8 proc. r/r.
Przebiliśmy tym samym szczyt z połowy 2021 roku. To najwyższy wzrost od początku 2019 roku. Będzie to wsparciem dla konsumpcji – podkreślają.
„Argument przeciwko obniżkom stóp procentowych”
Inne światło na dane rzucają analicy ING. „Gotowość firm, szczególnie dużych, do podwyżek bliska rekordom wg ankiet NBP. Jednocześnie nadal trudna sytuacja w branży meblarskiej, pogarsza się sytuacja w tekstyliach, prawdopodobnie przez konkurencję z Azji, co ma przełożenie na zatrudnienie” – piszą w swoim komentarzu.
Bartosz Wałecki, Analityk Michael / Ström Dom Maklerski, zauważa z kolei, że dane mogą niedługo przełożyć się na odbicie w konsumpcji. „Jest to argument przeciwko obniżkom stóp procentowych” – stwierdza.