Agencja Fitch ostrzegła inwestorów przed konsekwencjami eskalacji napięć politycznych w Polsce. Kurs euro ruszył w górę, odbijając się z najniższych poziomów w tym roku. Jednakże złotemu nie sprzyjało także otoczenie globalne. Traciły także inne waluty z naszego regionu.
We wtorek o 10:00 kurs euro kształtował się na poziomie 4,3348 zł po tym, jak dzień wcześniej wzrósł aż o trzy grosze. Poniedziałkowej deprecjacji złotego towarzyszyły spadki cen akcji na GPW oraz wzrost rentowności obligacji skarbowych. Sugerowałoby to, że po presją sprzedających znalazły się polskie aktywa w ogólności.
W tym kontekście osłabienie złotego było wiązane z komunikatem Fitch Ratings. Analitycy agencji doszli do wniosku, że eskalacja kryzysu politycznego w Polsce może storpedować konsolidację fiskalną i opóźnić otrzymanie funduszy unijnych. A to by oznaczało mniejsze zainteresowanie polskim długiem i w konsekwencji mniejszy napływ zagranicznego kapitału, a więc też słabszy popyt na złotego na rynku walutowym.
ReklamaZobacz takżePolecamy: płatności za granicą bez dodatkowych kosztów, z bonusem do 200 zł za nowe konto w Banku Pekao
Dodajmy jednak, że w poniedziałek tracił nie tylko złoty, ale też pozostałe waluty naszego regionu. Korona czeska w relacji do euro była najsłabsza od blisko dwóch lat, a węgierski forint od początku stycznia osłabia się wobec wspólnotowej waluty.
Niekorzystna dla złotego sytuacja panowała także na parze euro-dolar. Kurs EUR/USD spadł do najniższego poziomu od listopada. Zwykle aprecjacja dolara szkodzi walutom z rynków wschodzących, do których zalicza się polski złoty. We wtorek o poranku za dolara płacono 4,0348 zł. W poniedziałek dolar podrożał o 4 grosze.
Frank szwajcarski wyceniany był na 4,6260 zł, a więc o pół grosza niżej niż dzień wcześniej. Od początku 2024 roku notowania pary frank-złoty poruszają się w lokalnym trendzie bocznym, w przedziale 4,60-4,70 zł.
KK