Po wielu miesiącach inflacji rujnującej portfele konsumentów, IKEA wyszła do swoich klientów z komunikatem o obniżkach cen. Do końca roku nawet 5 tys. artykułów dostępnych w tej popularnej sieci handlowej będzie przeceniona, co ma być „nową strategią” zdobywania klientów. Ceny wybranych produktów spadają nawet o kilkanaście procent.
/123RF/PICSEL /123RF/PICSEL
„Nowa niższa cena” (tak nazywa się akcja promocyjna w sklepach IKEA) działa już na stronie internetowej, ale też w sklepach stacjonarnych. Dla przykładu – dwudrzwiowa nieduża szafa, która przed obniżką kosztowała 800 zł (najniższa cena z 30 dni przed obniżką) teraz została wyceniona na 675 zł. Kolejny przykład: łóżko o szerokości 140 cm jeszcze niedawno sprzedawane za 799 zł zostało obecnie wycenione na 599 zł. W podobnym wymiarze spadły ceny akcesoriów i dodatków sprzedawanych w IKEA.
Obniżki cen to konkretne koszty
IKEA informuje, że na akcję obniżania cen wyda pół miliarda złotych (500 mln zł w tym przypadku będzie zapewne utratą ew. przychodów). Wszystko po to, aby klienci częściej decydowali się na zakup.
Reklama
„Zarówno z badań firmy, jak i ogólnodostępnych badań rynkowych wynika, że Polacy mają mniej pieniędzy, obciążeni są wyższymi ratami kredytów oraz wyższymi kosztami życia, więc oszczędzają na produktach niebędących artykułami pierwszej potrzeby. Z kolei od czasu pandemii Covid-19 ceny w sieci sklepów IKEA wzrosły, co zauważyli konsumenci” – informuje portal wiadomoscihandlowe.pl.
Cytowana przez „WH” Magdalena Krokowska-Wicherek, dyrektor regionalna w IKEA Retail w Polsce, wyjaśniła, że firma rozpoczęła inwestycję w ceny latem ubiegłego roku. Obecnie sieć obniżyła cenę 3,5 tys. produktów, a do sierpnia osiągnie liczbę docelową 5 tys.
Polacy chcą kupować taniej. Cena ma teraz ogromne znaczenie
– Zrobiliśmy badanie „Życie w domu” i widzimy, że obniżka cen jest teraz ważniejsza niż kiedykolwiek – tłumaczy Magdalena Krokowska-Wicherek. Cytowana przez „WH” przedstawicielka sieci IKEA wyjaśniła również, dlaczego ceny w ostatnich latach poszły w górę.
– Po raz pierwszy w naszym życiu mieliśmy do czynienia z taką koincydencją pandemii, przerwanych łańcuchów dostaw oraz wojny tuż za naszą granicą. Ta koincydencja wprowadziła bardzo duże turbulencje ekonomiczne, które wpłynęły na cenę surowców, ceny energii, ceny dostaw i Ikea też musiała na to odpowiedzieć – wyjaśnia.
IKEA zapewnia: Towaru nie zabraknie, nawet tego przecenionego
Przedstawiciele sieci IKEA zapewniają, że mimo turbulencji w światowym transporcie wywołanych konfliktami (np. ataki na statki transportowe na Morzu Czerwonym) produktów, nawet tych przecenionych, nie powinno zabraknąć.
Cześć produkcji podstawowych artykułów (takich jak meble czy materace) zlokalizowana jest w Europie. Kłopot mógłby być np. z akcesoriami sprowadzanymi z Azji, ale IKEA zapewnia, że ma gotowe scenariusze zmniejszające zagrożenie zerwaniem dostaw.
***
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL