Nie milkną echa po środowym konkursie Pucharu Świata w Innsbrucku. Według wielu ekspertów w drugiej serii Piotr Żyła został puszczony do startu w złych warunkach. Głos w tej sprawie w rozmowie zabrał Sandro Pertile.
Po pierwszej serii środowego konkursu w Innsbrucku zaliczanego do Turnieju Czterech Skoczni Piotr Żyła zajmował czwarte miejsce. Przed Polakiem rysowała się szansa na podium i to zarazem pierwsze w tym sezonie. W finałowej serii skoczkom przeszkadzał jednak wiatr i rywalizacja co jakiś czas była wstrzymywana. Dłuższą przerwę mieliśmy np. przed skokiem zawodnika gospodarzy, czyli Stefana Krafta.
Pertile: Żyła nie został skrzywdzony
Przed próbą Żyły warunki znów były niestabilne. Szczególnie przy wyjściu z progu wiało mocno w plecy. Dlatego wydawało się, że rozsądnym zachowaniem będzie poczekanie z zapaleniem zielonego światła polskiemu zawodnikowi. Odpowiedzialny za to Borek Sedlak stwierdził jednak, iż warunki są odpowiednie do oddania skoku.
Od momentu zapalenia zielonego światła trener ma dziesięć sekund na to, by dać swojemu podopiecznemu znak do startu. Thomas Thurnbichler widział, co się dzieje i czekał z machnięciem chorągiewką do samego końca. Ostatecznie jednak warunki nie poprawiły się znacznie. Żyła skoczył 115 metrów, czyli 16 metrów bliżej niż w pierwszej serii. To sprawiło, że spadł w klasyfikacji o dziesięć miejsc. Po drugiej próbie miał dodane punkty za wiatr w plecy.
Po Żyle na belce startowej pojawił się Lovro Kos. Słoweniec oddawał skok już w dużo lepszych warunkach. Nasuwa się zatem pytanie, czy Sedlak rzeczywiście mógł poczekać i wycofać Polaka z belki. Dyrektor Pucharu Świata Sandro Pertile przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty, że nie dopatrzył się błędów u swojego współpracownika.
– W Innsbrucku, tak jak wcześniej w Ga-Pa i Oberstdorfie, Borek Sedlak wraz z pozostałymi osobami z jury wykonał bardzo dobrą pracę. Prowadził zawody na wysokim poziomie – był cierpliwy i potrafił uniknąć ekstremalnych warunków dla skoczków – podkreślił.
– Trzeba pamiętać, że od momentu włączenia zielonego światła aż do wyjścia z progu mija 10-12 sekund. W tym czasie warunki mogą się zmienić, zwłaszcza w takim konkursie jak w środę w Innsbrucku. To był trudny dzień dla naszej konkurencji. Siła i kierunek wiatru zmieniały się tak szybko, że trudno było to przewidzieć – dodał.
Najlepszy konkurs Polaków w sezonie
Po rywalizacji w Innsbrucku pozostaje niesmak, choć i tak były to najlepsze zawody Pucharu Świata dla Polaków pod kątem drużynowym w tym sezonie. Do klasyfikacji Pucharu Narodów zdobyli 51 punktów.
Do drugiej serii awansowało czterech biało-czerwonych. Najlepszym z nich był Kamil Stoch, który zajął 11. lokatę. W finale trzykrotny mistrz olimpijski pofrunął na 130. metr, przekraczając tym samym rozmiar skoczni (128 metrów).