Nasi amerykańscy sojusznicy byli zainteresowani projektem CPK m.in z punktu widzenia wojskowego: jako dogodnie usytuowany punkt przerzutowy alianckich sił zbrojnych – przyznaje Michał Kobosko, przewodniczący sejmowej komisji ds. Unii Europejskiej.
Michał Kobosko, pierwszy wiceprzewodniczący Polski 2050, jedynka Trzeciej Drogi z Warszawy.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przyjęła pryncypialną pozycję w sprawie uwolnienia środków z KPO. To pomogło w zwycięstwie demokratycznej opozycji, bo uświadomiło wielu Polakom, że z PiS kraj nie będzie korzystał na członkostwie w Unii?
Z pewnością zablokowanie przez PiS starań o uzyskanie środków z Funduszu Odbudowy było jednym z kluczowych czynników, które doprowadziły do klęski formacji Jarosława Kaczyńskiego. Polacy zobaczyli, że PiS świadomie i cynicznie działa wbrew polskim interesom narodowym. Teraz musimy te straty nadrobić. Stosunkowo łatwo będzie to zrobić, gdy idzie o Fundusze Spójności: zobowiążemy się, z pełnym przekonaniem, do respektowania zapisów Karty Praw Podstawowych UE. Z KPO proces jest bardziej skomplikowany, ale rozpoczniemy go natychmiast po zaprzysiężeniu rządu koalicyjnego. Pracujemy nad tym, by już szczyt unijny w tym tygodniu okazał się prawdziwym punktem zwrotnym, jeśli chodzi o uruchomienie KPO.
Czasu na wykorzystanie środków z KPO jest niewiele…
To prawda, odchodząca władza ukradła nam wiele, również czas pozostający na realizację projektów z KPO. Nie liczymy na żadne specjalne traktowanie Polski przez Komisję Europejską. Mamy jednak sygnały, że przedłużenie terminu wykorzystania tych środków poza 2026 rok nie jest wykluczone, bo pewna grupa państw członkowskich ma trudności z terminową realizacją projektów.
Powrót Donalda Trumpa do Białego Domu staje się coraz bardziej realny. W związku z tym Polska powinna zaangażować się w budowę europejskiej polityki obronnej?
To jest wizja, o której mówi się od dawna, ale z bardzo ograniczonymi efektami. Nie ma szans na powstanie europejskiej armii, na wiarygodne, europejskie gwarancje bezpieczeństwa. NATO, sprawna polska armia oraz sojusz ze Stanami Zjednoczonymi pozostaną więc jeszcze długo podstawą bezpieczeństwa naszego kraju. Można natomiast podjąć równolegle kroki, które w ramach Sojuszu Atlantyckiego wzmocnią udział Unii w odstraszaniu. Jednym z nich jest zapewnienie infrastruktury, innym – zmiany przepisów umożliwiających sprawny transport wojsk w Europie. Z tej perspektywy trzeba także patrzeć na projekt CPK.
Nowy rząd będzie zatem realizował ten projekt?
Na pewno nie w taki sposób, jaki się za to zabrał PiS: jako przeskalowany pomnik odchodzącej władzy. W CPK jest komponent lotniczy – do poważnej dyskusji, natomiast ogromne wątpliwości budzi pomysł rozbudowanej sieci tzw. szprych kolejowych krzyżujących się w Baranowie. Osobiście jestem zwolennikiem budowy Kolei Dużych Prędkości Warszawa-Łódź-Wrocław/Poznań, które dobrze wpasują się w europejskie korytarze transportowe. Równie ważne jest zapewnienie połączeń kolejowych do wszystkich miast powyżej 10 tys. mieszkańców.
Polityka Andrzej Duda w Sejmie: Będę stał na straży osiągnięć ostatnich ośmiu lat
– Zawsze broniłem i będę bronił dwóch najważniejszych polskich wartości, o które walczyły całe pokolenia: wolności i solidarności. Jeżeli uznam, że jakieś rozwiązanie budzi poważne wątpliwości merytoryczne czy prawne, to nie zawaham się skorzystać z prezydenckiego weta czy skierować ustawę do Trybunału Konstytucyjnego – mówił podczas inauguracyjnego posiedzenia Sejmu X kadencji, prezydent Andrzej Duda.
Nasi amerykańscy sojusznicy byli zainteresowani projektem CPK m.in z punktu widzenia wojskowego: jako dogodnie usytuowany punkt przerzutowy alianckich sił zbrojnych.
Polska jest gotowa do roli płatnika netto do budżetu Unii?
Mentalnie na pewno nie. Zbyt długo władza PiS wmawiała Polakom, że Bruksela to zasadniczo bankomat, z którego wyciągamy „za darmo”. Pamiętamy choćby nieszczęsną kampanię, w której premier Morawiecki chwalił się, że „wywalczył” 770 mld zł unijnych dotacji, które zresztą dotąd się nie zmaterializowały. Ale być może już w następnym budżecie Unii na lata 2028-35 Polska będzie wpłacała więcej do kasy Unii niż będzie z niej wyciągać. Z jednej strony musimy pamiętać, że jesteśmy dziś u progu osiągnięcia poziomu życia Hiszpanii, ale przede wszystkim w kolejce do członkostwa czeka szereg znacznie mniej od nas rozwiniętych krajów bałkańskich, które przyjdzie nam wspierać.
Jeśli nie fundusze z Unii, to co może być głównym sensem integracji? Dla Paryża i Berlina punktem wyjścia zawsze było pojednanie francusko-niemieckie.
Dla Polski także pojednanie z Niemcami powinno być ważnym czynnikiem integracji. Zrobiono na tej drodze sporo dobrego, a potem do władzy doszedł PiS. Dziś znowu potrzebujemy symboli, które pozwolą pokazać, jak bardzo Polakom i Niemcom udało się do siebie zbliżyć. Nie mówię o reparacjach, jednak pewne wymierne gesty ze strony Niemiec byłyby bardzo pożądane. Z mojej perspektywy wspaniałym symbolem polsko-niemieckiej przyjaźni mógłby być udział Berlina w odbudowie Pałacu Saskiego w Warszawie.
Cały wywiad ukaże się w poniedziałkowym wydaniu „Rzeczpospolitej”