Iga Świątek w rozmowie z Anitą Werner w TVN24 otworzyła się na temat śledztwa dopingowego. W organizmie Polki znaleziono wyjątkowo śladowe ilości trimetazydyny. Ostatecznie tenisistka dowiodła, że w całej sprawie jest niewinna i została ukarana miesięcznym zawieszeniem.
– W tej całej sprawie nauczyłam się tego, że jestem silniejsza, niż mi się wydaje i że byłam w stanie tak szybko wrócić do gry. To, że przez chwilę nie mogłam być na korcie uświadomiło mi, jak bardzo kocham tenis. Byłam w stanie docenić to, co na pewnym etapie zostało mi odebrane – podkreśliła tenisistka.
Iga Świątek o aferze dopingowej. Szczere wyznanie tenisistki
Zawodniczka opowiedziała, jak dowiedziała się o całej sprawie z dopingiem. – Byłam na sesji zdjęciowej, w połowie, więc wiedziałam, że muszę ją dokończyć, ale moja reakcja była bardzo gwałtowna. Właściwie była to mieszanka niezrozumienia, paniki i było dużo płaczu – przyznała Iga Świątek.
Tenisistka dodała, że gdy zobaczyła maila, nie była w stanie doczytać go do końca, ponieważ zalała się łzami. – Moje menedżerki ze względu na to, że byłyśmy na sesji zdjęciowej były ze mną i same mi powiedziały, że moja reakcja była taka, że myślały, że ktoś zmarł albo coś poważnego się wydarzyło ze zdrowiem. Na szczęście cieszę się, że nie byłam sama, bo mogłam oddać im telefon i pokazać, co się stało — tłumaczyła.
Iga Świątek dodała, że początkowo myślała, że doszło do pomyłki. – Nie rozumiałam, co się dzieje, bo sama nazwa tej substancji była dla mnie kompletnie obca. Za dużo nie myślałam, bo zalały mnie emocje – zaznaczyła.
Druga rakieta świata dodała, że „miała szczęście w nieszczęściu, ponieważ nadal miała przy sobie melatoninę, którą mogla skierować do przebadania”.
Iga Świątek o hejcie i wsparciu z tenisowego świata
Tenisistka przyznała, że otrzymała ogromne wsparcie od innych zawodniczek. – W wiadomościach prywatnych dostałam wiele głosów wsparcia, czułam pełne zrozumienie. Wiele zawodniczek przyznawało, że to jest ich największy strach, nie jest tajemnicą, że sportowcy obawiają się takich sytuacji – powiedziała.
W dalszej części rozmowy Iga Świątek podkreśliła, że „sprawa dopingowa to był dla niej horror”. – Myślałam, że to wszystko przez to, że gram w tenisa. Trudne było dla mnie samo wyjście na kort – stwierdziła Iga Świątek. Zawodniczka opowiadała, że w tej trudnej sytuacji bardzo pomógł jej sparingpartner Tomasz Moczek – organizował dla niej specjalne treningi, które miały pomóc w przełamaniu „tenisowstrętu”. – Kocham grać w tenisa, to jest moja pasja, ale nie kocham go na tyle, żeby poświęcić dla sportu swój honor – wyznała sportsmenka.
Zawodniczka stwierdziła, że w tych trudnych momentach bardzo bolał ją zarówno anonimowy hejt w social mediach, jak i nagłówki medialne, które sugerowały, że jest wypalona. – Grałam najtrudniejszy turniej swojego życia a czytałam, że jestem wypalona i że się skończyłam. Dziennikarze pisali, że powinnam zwolnić połowę swojego teamu, a ich wsparcie w tej sytuacji było nieocenione – podsumowała.
Iga Świątek o półfinale IO. „To złamało mi serce”
Zapytana o to, co jest jej największym rozczarowaniem w 2024 roku, Iga Świątek odparła, że „gdyby nie sprawa dopingowa, to byłby to półfinał olimpijski”.
– Zwłaszcza że przegrałam mecz w miejscu, gdzie tak długo byłam niepokonana. To złamało mi serce. Tenis jest jednak sprawiedliwy, ponieważ wygrywa ta, która jest lepiej przygotowana na dany mecz. Cieszę się, że udało mi się zebrać na pojedynek o brązowy medal. Nie było to łatwe, szczególnie, gdy dzień wcześniej płakało się przez pięć godzin – wyznała.