Cztery lata temu została podpisana umowa o współpracy wojskowej z administracją amerykańską Donalda Trumpa. Miała ona znaczenie fundamentalne dla poprawy naszego bezpieczeństwa.
Donald Trump
Latem 2020 r. po wielu miesiącach trudnych rozmów została podpisana umowa o wzmocnionej współpracy obronnej z USA. 15 sierpnia 2020 r. podpisy pod tym dokumentem złożyli ówczesny minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak (PiS) i amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo. Pierwszym efektem było sformowanie Wysuniętego Dowództwa V Korpusu Sił Lądowych USA, które zostało zlokalizowane w Poznaniu.
Zwiększenie liczby żołnierzy amerykańskich w Polsce
Dokument ten jednak pokazał przede wszystkim skalę zaangażowania amerykańskiego w Polsce, w tym kosztów, jakie Polska musi ponieść, przyjmując te wojska. Jednym z założeń było zwiększenie liczby żołnierzy amerykańskich w Polsce (o 1 tys., do 5,5 tys.). Uregulował on wiele dziedzin funkcjonowania tych wojsk w naszym kraju, ale też wskazał, jakie inwestycje musimy zrealizować, aby być gotowym do natychmiastowego przyjęcia w sytuacji kryzysowej nawet 20 tys. żołnierzy amerykańskich. Była to zatem swoista mapa przedsięwzięć, które powinny być zrealizowane dla poprawy naszego bezpieczeństwa. Oczywiście była też mowa o pieniądzach. W 2020 r. MON szacował, że rocznie na utrzymanie wojsk amerykańskich polski podatnik wyda około 500 mln zł.
Lista niezbędnych działań inwestycyjnych obejmowała 114 projektów infrastrukturalnych w 11 miejscach. Określono miejsca, gdzie mogą stacjonować żołnierze amerykańscy, poligony i bazy z których mogą korzystać (na mapie Polski to około 20 punktów). To właśnie wtedy powstał fundamentalny dla naszego bezpieczeństwa uporządkowany schemat lokalizacji, z których mogą korzystać.
Poprawa infrastruktury wojskowej to fundament bezpieczeństwa
Mowa była np. o budowie nowych płyt postojowych dla ciężkich samolotów transportowych, terminali pasażerskich, bocznic kolejowych na lotniskach m.in. Wrocław-Strachowice, ale też o budowie hangarów dla bezzałogowców i miejsca składowania amunicji w Łasku czy 31 ukrytych pod ziemią magazynów na amunicję w Powidzu.
Dokument szczegółowo opisywał także zasady traktowania żołnierzy amerykańskich, z jakich ułatwień mogą korzystać – chodziło np. o płacenie podatków, zasady posiadania i posługiwania się bronią, a także jurysdykcji karnej. Ta ostatnia kwestia wcześniej budziła kontrowersje, bo niektóre media podawały informację o eksterytorialności obiektów wojskowych użytkowanych przez Amerykanów oraz wyłączeniu odpowiedzialności karnej w przypadku popełnienia przez nich wykroczenia lub przestępstwa.
Cokolwiek by dzisiaj mówić, ten dokument stworzył podstawy do szybkiego zwiększenia liczby żołnierzy amerykańskich w Polsce do 10 tys., co miało miejsce zaraz po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie. Dzisiaj warto też przypomnieć, że umowa ta była negocjowana wtedy, gdy niektóre media twierdziły, iż Donald Trump ma zamiar wycofać wojska z Europy i ograniczyć aktywność Ameryki w strukturach paktu północnoatlantyckiego.
Faktem jest i to, że to Trump naciskał państwa NATO do zwiększenia obciążeń finansowych związanych ze zbrojeniami. W tym zakresie Polska jest dzisiaj prymusem
Umowa ta w istocie nie okazała się kontraktem komercyjnym czy umową handlową – jak wówczas wskazywali przeciwnicy Trumpa, ale urzeczywistnieniem strategicznej wizji ściślejszej współpracy polsko-amerykańskiej.
Faktem jest i to, że to Trump naciskał państwa NATO do zwiększenia obciążeń finansowych związanych ze zbrojeniami. W tym zakresie Polska jest dzisiaj prymusem. Minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz przypomina dzisiaj, że plan budżetowy na przyszły rok przewiduje wydatki na obronność na poziomie 4,7 proc. PKB.
10 tys. żołnierzy i baza w Redzikowie
Dzisiaj żołnierze amerykańscy stacjonują w wielu miejscach w Polsce. Są obecni na wschodniej flance, np. przy granicy z Rosją i Ukrainą, ale też powstają instalacje wojskowe, które poprawiają naszą zdolność do obrony. Niebawem – co właśnie zapowiedział minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski – zostanie otworzona baza rakietowa amerykańskiej marynarki wojennej w Redzikowie koło Słupska.
Jeżeli zakładamy, że Polska i Stany Zjednoczone to państwa, które dotrzymują umów, nie powinno mieć dla nas znaczenia kto będzie zasiadał w Białym Domu.