Przypomnijmy, że Imane Khelif i Lin Yu-ting zdobędą co najmniej olimpijskie srebro. Pierwsza z nich dotarła do finału turnieju w kat. do 66 kilogramów, natomiast druga spotka się z Julią Szeremetą w rywalizacji o złoto w kat. do 57 kilogramów. Algierka i Tajwanka wzbudzają ogromne kontrowersje wśród części fanów sportu. Niektórzy wprost podkreślają, ze Khelif i Yu-ting nie powinny walczyć z kobietami. Tutaj trzeba przypomnieć, że jeszcze w 2023 roku zostały zdyskwalifikowane z mistrzostw świata. Sugerowano, że jedno z badań wykazało u nich za wysoki poziomu testosteronu, ale IBA (Międzynarodowa Federacja Bokserska) nie podała oficjalnego powodu wykluczenia.
Grzyb nie gryzie się w język
Na igrzyskach olimpijskich w Paryżu Khelif i Yu-ting mogły jednak bez problemu wystartować. Głos w ich sprawie zabrała Laura Grzyb, czyli zawodowa mistrzyni Europy. Padły ważne słowa i wyjaśnienie, kiedy trzeba mówić o dopingu w przypadku boksu kobiet.
– Z jednej strony nie powinniśmy osądzać, a z drugiej każda zawodniczka chce się czuć bezpiecznie. Moje zdanie jest takie, że jeśli tam są jakieś wahania hormonalne czy kwestie genetyczne, to należy je traktować jak doping – powiedziała Laura Grzyb w rozmowie z „Faktem”.
Grzyb mówi o zastanawiającej rzeczy
Grzyb wróciła także do tego, co działo się w 2023 roku. Po wykluczeniu Algierki i Tajwanki z mistrzostw świata doszło do sporego zamieszania, ale te oficjalnie się nie odwoływały.
– Skoro te dziewczyny były zdyskwalifikowane, to dlaczego się nie odwołały? Czy podjęły w ogóle jakieś działania w tym kierunku? W internecie są różne informacje. Dla mnie sprawa byłaby prosta, gdyby były jakieś dowody na to, że wszystko jest w porządku lub nie. Tego jednak nie mamy — dodała Grzyb.
Walka Szeremety z Yu-ting odbędzie się w sobotę. Początek o godzinie 21:30. Jeśli Polka sięgnie po złoty medal, to będzie to pierwsze złoto dla polskiego boksu na igrzyskach olimpijskich od 1976 roku, kiedy na najwyższym stopniu podium stał Jerzy Rybicki.