„Tatuażysta z Auschwitz”. Powstaje serial na podstawie (niezbyt rzetelnej) powieści, która zarobiła miliony

Książka "Tatuażysta z Auschwitz" autorstwa Heather Morris, nowozelandzkiej scenarzystki, która została pisarką, w samej Polsce zarobiła ponad 1,2 mln zł. Przez wiele tygodni była nr 1 na liście bestsellerów na całym świecie. Nic więc dziwnego, że platforma SkyShowtime postanowiła przenieść historię na ekran. Z zaznaczeniem, że niewiele ma ona wspólnego z rzeczywistością, a co za tym idzie – czy powinno się ją rozpowszechniać?

"Tatuażysta z Auschwitz". Powstaje serial na podstawie (niezbyt rzetelnej) powieści, która zarobiła miliony

fot. skyshowtime /

Książka "Tatuażysta z Auschwitz" miała premierę w listopadzie 2018 roku i od tego czasu została przetłumaczona na 17 języków, a prawa do niej sprzedano w 43 krajach. Tylko w USA nakład druku wynosił pół miliona egzemplarzy. W Wielkiej Brytanii sprzedało się ponad 400 tys. książek. 

Heather Morris opisała w niej niezwykłą historię miłości Laliego Sokołowa, słowackiego Żyda, który był zmuszony do tatuowania numerów na przedramieniach tysięcy pojawiających się w obozie koncentracyjnym więźniów. Tak poznał Gitę Furman i się w niej zakochał. Para pobrała się po wojnie i przeprowadziła do Melbourne. Tam właśnie Morris przeprowadziła wywiad z Sokołowem na kilka lat przed jego śmiercią. Czekał on z opowiedzeniem historii swojej miłości do śmierci żony, która, jak sam zaznaczał, chciała się odciąć od tragicznych przeżyć wojennych. 

Platforma SkyShowtime kupiła prawa do ekranizacji powieści. Postawiła na serial, który ma się składać z sześciu odcinków. Za reżyserię odpowiada Tali Shalom-Ezer ("Królewna", "Moje dni z Marcy") z Izraela. Jak zaznaczała w wywiadach: 

Czeka nas ogromne wzywanie – mamy sprawić, żeby widzowie uwierzyli w historię miłości w tak mroczny miejscu i czasie. 

W przebywającego w obozie Lale Sokolova wcielił się Jonah Hauer-King ("Świat w ogniu"), a opowiadać swoją historię będzie Lale grany przez Harvey'a Keitela ("Młodość"). W postać Gity Furman wcieli się polska aktorka Anna Próchniak ("Miasto 44", "Behawiorysta"). Autorkę książki zagra Melanie Lynskey ("The Last of US"), której to będzie się zwierzał 80-letni Lali. Ścieżkę dźwiękową do adaptacji stworzyli wielokrotnie nagrodzony Oscarami kompozytor Hans Zimmer i Kara Talve. Czy to gotowy przepis na sukces? Możliwe, gdyby nie jedno "ale".

Podatkowy rozkład jazdy i wskaźniki kadrowo-płacowe na 2024. Ściąga dla przedsiębiorcy

Podatkowy rozkład jazdy i wskaźniki kadrowo-płacowe na 2024. Ściąga dla przedsiębiorcy

Od stycznia 2024 r. zmieniły się wskaźniki kadrowo-płacowe. Prezentujemy najważniejsze zmiany. I zachęcamy do pobrania pliku pdf. Pobierz e-book bezpłatnie lub kup za 20 zł.
Masz pytanie? Napisz na [email protected]

KupDarmowy zapisWyślijImięPole wypełnione niepoprawnie!NazwiskoPole wypełnione niepoprawnie!Jeśli chcesz fakturę, to wypełnij dalszą część formularza:NIP (bez myślników)Pole wypełnione niepoprawnie!Nazwa firmyPole wypełnione niepoprawnie!Ulica, numer budynku/lokaluPole wypełnione niepoprawnie!Kod pocztowyPodaj kod w formacie xx-xxx!MiastoPole wypełnione niepoprawnie!Wyślij

Romantyczny obraz obozu koncentracyjnego, ale nieprawdziwy

Z jednej strony autorka Heather Morris wielokrotnie podkreślała, że "nie chciała kolejnej lekcji historii, zależało mi raczej na tym, żeby była to wyjątkowa lekcja człowieczeństwa", ale jednocześnie zaznacza, że "95 proc. tej książki to fakty, sprawdzone i potwierdzone".

I o ile jeszcze można zrozumieć Lalego, który po 50 latach postanowił wrócić do tego koszmaru i niedokładnie pamięta pewne szczegóły: numer swojego baraku, numer, który wytatuował na ramieniu ukochanej, czy drogę, którą przebył jego pociąg do obozu (w książce jest wzmianka o Pszczynie i Ostrawie – tamtędy prowadzi współczesna trasa kolejowa. Transporty z więźniami pokonywały inną: albo przez Żywiec i Dziedzice, albo przez Dankowice do Oświęcimia). Pomyłki można zrzucić na karb wieku, traumy czy po prostu błogosławionej niepamięci przychodzącej niekiedy z wiekiem. 

Inne są poważniejsze – wypunktowała je w artykule "Tatuażysta z Auschwitz. Sprawdzamy fakty" Wanda Witej-Malicka z Centrum Badań Muzeum Auschwitz. W czasie buntu więźniowie Sonderkommando spalili częściowo jedno, a nie wysadzili w powietrze dwa krematoria. Niemożliwe było zdobycie dla Gity chorej na tyfus penicyliny, ponieważ wówczas lek był dopiero w fazie badań (w kolejnych wydaniach autorka zmieniła nazwę antybiotyku na określenie lek). Wypalająca się w wyobraźni scena mordowania więźniów w autobusie zamienionym na komorę gazową mogła mieć miejsce, ale prędzej w Chełmnie. Nie ma bowiem żadnych dowodów, że takowe działały w Auschwitz. Dr Josef Mengele nie przeprowadzał eksperymentów sterylizacyjnych na mężczyznach, lecz doświadczenia na bliźniętach i karłach.

Badaczka znalazła zresztą masę dziwnych zachowań w książce, szczególnie dotyczących esesmanów. Wśród nich należy wymienić np. nocne spacery między barakami, kiedy w rzeczywistości mogli zostać przypadkowo postrzeleni przez wartowników znajdujących się na wieżyczce, którzy wzięliby ich za próbujących uciec więźniów. Stąd też raczej nie praktykowano takiego zachowania. Najwięcej jednak zastrzeżeń budzi relacja seksualna pomiędzy kierownikiem obozu SS-Obersturmfuehrerem Johannem Schwarzhuberem a Cilką (notabene to kolejny napisany przez Morris spin-off – zdradza, że Cilka zostaje zesłana do łagru na Syberię za "kolaborację z wrogiem", gdzie odnajduje miłość. – Czeka nas kolejny happy end – zaznacza autorka. Sic!). W praktyce ta trwająca od marca 1934 do niemal końca obozu relacja nie mogłaby istnieć, a jej ujawnienie wiązałoby się z poważnym oskarżeniem o zhańbienie rasy, a co za tym idzie – surową karą.

Historia Rapportfuehrera Gerharda Palitzcha

Będąc esesmanem utrzymywał on intymne kontakty z żydowską więźniarką. Gdy sprawa wyszła na jaw, został zdegradowany i osadzony najpierw w areszcie. Następnie wysłano go do obozu karnego w Gdańsku (Danzig – Matzkau), a ostatecznie karnie skierowano na front wschodni. To sugeruje, że tego typu relacje były traktowane jak występki i surowo karane. Nie oznacza to jednak, że do gwałtów lub kontaktów seksualnych nie dochodziło, tylko były raczej jednorazowe niż długofalowe. 

Nie wspominając, że budynek, w którym mieli się spotykać, w rzeczywistości nie został ukończony, a co dopiero wyposażony w "ogromne łóżko z baldachimem".

Na koniec badaczka napisała:

Wojenna rzeczywistość, a zwłaszcza historyczny i społeczno-psychologiczny kontekst obozu koncentracyjnego – został w książce odrealniony i spoetyzowany. […] Książka "Tatuażysta z Auschwitz" jest oparta na historii autentycznego więźnia, którego pobyt w obozie i pełnioną funkcję można udokumentować […] Niemniej jednak wczutując się w treść powieści i analizując przedstawiony w niej obraz obozu, trzeba skonstatować, że jego związek z autentyczną historią jest bardzo luźny. […] Proporcje między świadectwem i faktografią a tworzącą narrację fikcją literacką są zdecydowanie przesunięte w stronę literackości. […] Z uwagi na liczbę błędów merytorycznych książka ta nie może być rekomendowana jako wartościowa pozycja dla osób chcących poznać i zrozumieć dzieje KL Auschwitz. 

Czy serial powieli te błędy trywializacji Holokaustu?

Romantyczne schadzki, by na obozowej pryczy "kochać się powoli i czule" czy "namiętnie, desperacko", już abstrahując od faktu, ze samo spotkanie mężczyzny i kobiety w Auschwitz było prawie niemożliwe (przekroczenie drutu między obozami wymagało bowiem zgody Niemców), brzmią, no cóż, tandetnie. Czy tak samo będą wyglądały na ekranie? 

Obecnie jak grzyby po deszczu powstają obecnie książki: "Bibliotekarka z Auschwitz", "Położna z Auschwitz", "Magik z Auschwitz", "Tancerka z Auschwitz". I choć wiele z nich jest bardziej wartościowych niż "Tatuażysta z Auschwitz", to jednak przepadną owiane "złą sławą" tego pierwszego, która jest po prostu nierzetelna. Jak podkreślał prof. Przemysław Czapliński z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, krytyk literacki w rozmowie z "Gazetą Wyborczą":

Przyczyna sukcesu tego rodzaju opowieści tkwi w nas, bo nie jesteśmy w stanie przyjąć całej grozy opowieści o Zagładzie. Chcemy wierzyć, że po Holokauście mamy prawo żyć […] Czym jest wszakże „Lista Schindlera”, jeśli nie wielką próbą przebłagania Holokaustu. Wciąga nas w iluzję nadziei – Schindler ocalił ponad 1,2 tys. Żydów, ta liczba na moment przesłania nam 6 mln ofiar. A arytmetyka jest nieubłagana. Fabuła heroiczna mówi: dobro zwyciężyło, zło było wyjątkiem. Podczas gdy w Zagładzie zadziałała zasada odwrotna – zło było regułą, śmierć była regułą.

Premiera produkcji będzie miała miejsce w maju 2024 roku. To wtedy ukaże się w Niemczech, Wielkiej Brytanii, USA, Irlandii. W Polsce trzeba będzie na nią poczekać do czerwca 2024 roku. Na razie twórcy nie ujawniają budżetu produkcji. Wiadomo jednak, że nie będą szczędzić grosza. Czy tak samo postąpią z rozsądkiem? Przekonamy się za pół roku.

***

Popkultura i pieniądze w Bankier.pl, czyli seria o finansach "ostatnich stron gazet". Fakty i plotki pod polewą z tajemnic Poliszynela. Zaglądamy do portfeli sławnych i bogatych, za kulisy głośnych tytułów, pod opakowania najgorętszych produktów. Jakie kwoty stoją za hitami HBO i Netfliksa? Jak Windsorowie monetyzują brytyjskość? Ile kosztuje nocleg w najbardziej nawiedzonym zamku? Czy warto inwestować w Lego? By odpowiedzieć na te i inne pytania, nie zawahamy się zajrzeć nawet na Reddita.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *