Po kryzysowym poniedziałku i krachu na japońskiej giełdzie nastał nowy dzień i odbicie azjatyckich akcji. Zamiast o rajdzie i powrocie do wzrostów mówi się raczej o zdrowej korekcie po niezdrowej wyprzedaży, a obawy inwestorów, które do niej doprowadziły, pozostają żywe.
W trakcie wtorkowej sesji japońskie akcje notowały największe śróddzienne wzrosty od 2008 roku. Szeroki indeks giełdy w Tokio – Topix – skończył dzień zyskując 9,30%. Nikkei225 zamknął wtorkową sesję odbiciem o 10,23%.
Akcjom eksporterów takich jak firmy technologiczne i branża automotive w odbiciu pomogło osłabienie jena względem dolara, które sięgnęło w poniedziałek 1% – donosił Bloomberg. Wśród akcji z japońskiego parkietu na uwagę zasługiwało odbicie Softbanku (+12,06%), Suzuki Motor (+17,01%) i Renesas Electronics (+19,06%).
Indeks japońskich banków zyskiwał w trakcie sesji nawet 7%, po spadku o 17% na poprzedniej sesji. Do zamknięcia parkietu przetrwała jednak tylko połowa odbicia. Zyskiwała również rentowność 10-letnich japońskich obligacji – w trakcie sesji o ponad 18 punktów bazowych, a na jej zakończeniu 14.
Oprócz odbicia na giełdzie w Tokio oddech po wyprzedaży złapały również pozostałe azjatyckie parkiety, w tym najmocniej przecenione w poniedziałek u boku Japonii – południowokoreański KOSPI (+4,16%) oraz tajwański TAIEX (+3,38%).
Przypomnijmy, że w poniedziałek 5 sierpnia japoński indeks giełdowy Nikkei225 spadł o ponad 12% i zanotował jedną z najgorszych spadkowych serii w swojej historii. Duże straty notowały również europejskie giełdy (na warszawskim parkiecie dzień na minusie zakończyły niemal wszystkie akcje) oraz Stany Zjednoczone, gdzie S&P500 stracił równe 3%. Wyprzedaż nie ominęła także szczególnie ryzykownych aktywów, czyli kryptowalut – bitcoin i ethereum straciły w poniedziałek ponad 20%.
Komentarze po krachu i odbiciu
"Nie obserwujemy obecnie jako takiego rajdu aktywów risk-on, tylko zdrową korektę po niezdrowej wyprzedaży wywołanej przez inwestorów szukających wyjścia przez wąskie drzwi" – komentował Matt Simpson, starszy strateg rynkowy w City Index, cytowany przez agencję Bloomberga.
"Na rynku zachodzi zasadnicza zmiana, ale nie jest to niczym niezwykłym. Nie uważamy, żeby historia wzrostów została przerwana, ale narracja zdecydowanie ewoluuje, czemu prawdopodobnie będzie towarzyszyć ciągła zmienność i dość agresywna rotacja sektorów, którą obserwujemy" – mówił w rozmowie z CNBC Bruce Kirk, główny strateg ds. akcji w japońskim oddziale Goldman Sachs.
"W zasadzie dla japońskiej gospodarki nie zmieniło się nic istotnego. To właśnie zwijanie się handlu carry trade napędza dużą dynamikę wyprzedaży" – argumentował Ray Sharma-Ong, szef rozwiązań inwestycyjnych w Abrdn, cytowany przez "Financial Times".
Na carry trader, polegający na pożyczaniu pieniędzy w tracącej na wartości japońskiej walucie i inwestowaniu go na innych rynkach w innej walucie, zwracał w swoim rynkowym komentarzu uwagę także dr. Przemysław Kwiecień, Główny Ekonomista XTB.
"Rosnąca różnica stóp procentowych zachęcała globalny kapitał do gry przeciwko jenowi, a japoński kapitał do poszukiwania stóp zwrotu poza granicą. Teraz, gdy zachodnie banki zaczynają obniżać stopy procentowe (zapewne już spóźnione) w kontekście spowolnienia gospodarczego, Japończycy zaczęli je podnosić, tłumacząc ostatnią decyzję… podwyżką płacy minimalnej. Widać już zatem jak na dłoni, że te potężnie rozwarte nożyce domykają się jednocześnie z dwóch stron, a inwestorzy budzą się w przeświadczeniu, że lata sztucznego stymulowania rynku w Japonii mogły się skończyć. Efekt to kilkunastoprocentowa dziś przecena Nikkei225 (i nawet 30% od szczytu) oraz gigantyczne umocnienie jena, które… paradoksalnie może wkrótce skłonić japoński bank centralny do przemyślenia swojej decyzji" – skomentował poniedziałkowy krach dr. Przemysław Kwiecień.
Michał Misiura