Inwestor budowalny złożył pozew, w którym domaga się od gminy Nowe Skalmierzyce odszkodowania w wysokości 6 mln zł. Urząd gminy podjął działania w celu zalegalizowania spornego budynku i rozwiązania problemu.
Deweloper Robert Sip działa na lokalnym rynku budowlanym od ponad 20 lat. W rozmowie z PAP powiedział, że ma na koncie wiele zrealizowanych inwestycji, obecnie buduje siedem osiedli. W swojej firmie zatrudnia 300 osób.
„Sytuacja, która spotkała mnie ze strony obecnych władz Nowych Skalmierzyc spowodowała, że moja firma była na skraju upadłości” – powiedział.
ReklamaZobacz takżeProwadzisz firmę? Możesz odebrać nawet 3000 zł w bonusach za Konto Firmowe Online w Santander Banku Polska. Bezwarunkowe 0 zł za otwarcie i prowadzenie
Finansowe problemy biznesmena mają swój początek w 2017 r., kiedy zwrócił się do ówczesnych władz Nowych Skalmierzyc o wydanie zgody na realizację inwestycji przy ul. Dąbkowej. Tam miały powstać trzy bloki wielorodzinne. Decyzję zatwierdzającą projekt budowlany i pozwolenie na budowę wydała ówczesna burmistrz. Dokumentację zatwierdził starosta ostrowski.
Na tej podstawie firma wybudowała pierwszy blok, który w całości został zasiedlony. Później deweloper postawił drugi, ale nie zdążył go zadaszyć. Jego sytuacja – jak powiedział – zmieniła się po wygraniu wyborów przez obecnego burmistrza gminy.
"Cofnięto nam warunki zabudowy, pozwolenie na budowę i wydano nakaz wstrzymania inwestycji. W tej chwili drugi blok – bez dachu (…) najprawdopodobniej będzie do rozbiórki" – powiedział.
Nowe władze miejscowości – jak powiedział PAP sekretarz gminy Michał Ciupka – wydały zakaz kontynuowania inwestycji ze względu na brak przeprowadzenia badań dotyczących tzw. zasady dobrego sąsiedztwa oraz braku miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla spornego terenu.
„Zgodnie z zasadą dobrego sąsiedztwa konieczne jest dostosowanie planowanej zabudowy do stanu istniejącego już na danym obszarze. Oznacza to między innymi, że nowa zabudowa powinna stanowić kontynuację zabudowy znajdującej się w sąsiedztwie inwestycji. Skoro napierw wybudowano tam domy jednorodzinne, to w sąsiedztwie nie powinny powstawać wysokie obiekty” – powiedział sekretarz.
Zdaniem władz gminy powyższa zasada została naruszona, ponieważ bloki zacieniły znajdujące się w sąsiedztwie domy jednorodzinne.
Z opinią nie zgadza się przedsiębiorca, który jest w posiadaniu wyroku NSA. "Sprawę wytoczył mi właściciel domu jednorodzinnego. Naczelny Sąd Administracyjny stwierdził, że blok wielorodzinny nie oddziałowuje na sąsiednie domy i wszystkie parametry inwestycji są zachowane zgodnie z wymogami prawa" – powiedział.
Zakaz kontynuowania inwestycji spowodował, że Sip musiał rozwiązać umowy deweloperskie i zwrócić wpłacone zaliczki na poczet zakupionych mieszkań przez przyszłych najemców. "Miałem już sprzedane trzy czwarte bloku" – powiedział. "W końcu postanowiłem walczyć" – dodał.
W 2024 r. skierował do Sądu Okręgowego w Kaliszu pozew – domagając się od gminy 6 mln zł odszkodowania. „Wyliczenie kosztów wynikało z poniesionych przeze mnie wszystkich kosztów” – wskazał deweloper.
Na wniosek stron sąd zawiesił postępowanie. Okazało się, że urząd gminy podjął działania w celu zalegalizowania istniejącego budynku i wydania pozwolenia na budowę kolejnych. „W tym celu rada gminy do końca roku podejmie decyzję w sprawie uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla spornego terenu. W końcu będzie wiadomo, co i gdzie można budować” – powiedział sekretarz Ciupka. (PAP)
Autorka: Ewa Bąkowska
bak/ jpn/