W zaległym meczu 4. kolejki PKO BP Ekstraklasy Lech Poznań zremisował 3:3 z Jagiellonią Białystok. Do 54. minuty Kolejorz prowadził 3:0, a potem doszło do katastrofy. Wymownie na ten temat wypowiedział się John van den Brom. Szkoleniowiec jakby przeczuwał, że coś się wydarzy.
Lech Poznań kapitalnie rozpoczął mecz przeciwko Jagiellonii Białystok. W drugiej minucie na listę strzelców wpisał się Adriel Ba Loua, który uderzył z powietrza po zagraniu Ishaka. Tuż przed przerwą Kolejorz wyprowadził kolejny cios rywalom. Tym razem już Szwed wykończył tę akcję strzałem z woleja.
Remontada Jagiellonii Białystok w meczu z Lechem Poznań
Na początku drugiej połowy gola na 3:0 strzelił Ba Loua. Iworyjczyk popisał się kapitalną indywidualną akcją. Pomocnik dostał futbolówkę do nogi w okolicach linii środkowej boiska, wpadł w szesnastkę i pokonał bramkarza Jagiellonii Białystok. Wszystko wskazywało, że Lechici wygrają to spotkanie, ale w pewnym momencie doszło do katastrofy. Dwie minuty po trafieniu na 3:0 Kristoffer Hansen uderzył zza pola karnego i trafił.
W 66. minucie Mateusz Skrzypczak zdobył kontaktową bramkę z trzech metrów po wstrzeleniu piłki w „szesnastkę”. Kiedy wydawało się, że mecz się zakończy, w szóstej minucie doliczonego czasu doszło do kuriozalnej sytuacji. Alan Czerwiński sfaulował gracza Jagi w polu karnym i po wideoweryfikacji arbiter tego spotkania podyktował rzut karny. Na 3:3 strzelił Bartłomiej Wdowik. Dzięki temu remisowi ekipa z Podlasia awansowała na fotel lidera PKO Ekstraklasy.
Trener Lecha Poznań przeczuwał, że dojdzie do katastrofy
Ten mecz na pomeczowej konferencji prasowej skomentował trener Lecha Poznań John van den Brom. – Kiedy prowadzisz 3:0 na własnym stadionie zwłaszcza przeciwko tak dobrej Jagiellonii, to nie mamy prawa tego nie wygrać. A to się przydarzyło. Mamy duży szacunek do przeciwnika, bo gra dobrze, ale jednak graliśmy dziś u nas w domu – powiedział.
– Oczywiście, wiemy, że to nie powinno się wydarzyć, ale przydarzyło się przez indywidualne błędy, które popełniliśmy. Nawet przy naszym prowadzeniu 3:0 to nie był taki mecz, kiedy byłbym spokojny, siedziałem przy ławce i cały czas atmosfera była napięta. Nasi rywale mieli więcej posiadania piłki, a to się nieczęsto zdarza, szczególnie na naszym stadionie. Może nie stworzyli oni wiele sytuacji pod naszą bramką, my staraliśmy się to robić, ale popełniliśmy zbyt dużo błędów w defensywie, które kosztowały nas utratę zwycięstwa. Remis nie jest porażką, ale prowadząc 3:0, to czujemy się jakbyśmy przegrali – zakończył.