Jednemu polskiemu sportowcowi udało się znaleźć w pierwszej dziesiątce podczas zawodów Mistrzostw Świata na skoczni normalnej. To był niefortunny wynik zawodów, które odbyły się w niedzielę w Trondheim w Norwegii.
Jeśli chodzi o Mistrzostwa Świata w Narciarstwie Klasycznym, szczególnie w skokach narciarskich na skoczni normalnej, Polska nigdy nie została pobita w swojej historii. Polscy sportowcy z dumą zdobywali złote medale sześć razy. Adam Małysz zdobył złoto trzy razy, Piotr Żyła osiągnął to dwa razy – szczególnie w obu ostatnich zawodach tego typu w 2021 i 2023 roku. Dodatkowo Dawid Kubacki zdobył kolejne złoto.
MŚ 2025: Piotr Żyła nie zdołał obronić tytułu mistrzowskiego. Pięciu Polaków dotarło do finału
Ponadto, w trakcie niedzielnych zawodów, polska reprezentacja wyróżniła się jeszcze pod innym względem. Chodzi o liczbę zawodników, których udało się wystawić do zawodów. Udało się im wystawić pięciu reprezentantów, w tym „główną” czwórkę plus obrońcę tytułu, którym jest nie kto inny, jak Żyła.
Pierwsza runda niedzielnych zawodów rozbudziła nadzieję w sercach polskich kibiców. Co ciekawe, pięciu polskich skoczków dotarło do finałowej serii, co było dość nieoczekiwane, biorąc pod uwagę zarówno występy polskiej drużyny w całym sezonie, jak i okoliczności podczas treningu, prób lub serii kwalifikacyjnej w Trondheim.
Żyła, obrońca tytułu, uzyskał skok na odległość 104,5 metrów, ale przy wietrze o sile 2,5 metra pod nartami jego wynik szybko zaniżył wszelkie oczekiwania, a jego wyniki nie wniosły niczego niezwykłego do niedzielnego konkursu.
Na półmetku biegu najlepszym Polakiem okazał się Aleksander Zniszczoł, który zdołał przeskoczyć „zaledwie” 100 metrów, ale mimo trudnych warunków zapewnił sobie 11. miejsce.
Bardzo rozczarowująca ostatnia seria dla Polaków czy prawdziwe odzwierciedlenie kondycji drużyny?
Była więc nadzieja na miejsce polskiego sportowca w pierwszej dziesiątce w nadchodzących zawodach Mistrzostw Świata 2025. Warto zauważyć, że w XXI wieku – według Adama Bucholza z renomowanej strony skijumping.pl – polski skoczek narciarski nigdy nie zawiódł w znalezieniu się w pierwszej dziesiątce w takich zawodach.
Jednak to zdarzenie nie było bezprecedensowe w Trondheim. Podczas gdy polscy skoczkowie cieszyli się stosunkowo korzystnymi warunkami w pierwszej serii (z wyjątkiem Pawła Wąska), wiatr uspokoił się w drugiej serii, co sprawiło, że poważne próby na skoczni normalnej stały się trudniejsze. Jakub Wolny, Dawid Kubacki, wspomniany Żyła, obok Pawła Wąska i Aleksandra Zniszczoła – nie byli zadowoleni ze swoich występów.
Co więcej, porównując wyniki z innymi zawodnikami, stało się oczywiste, że inni osiągnęli lepsze wyniki. Jak pokazało końcowe zestawienie, najlepiej radzącym sobie Polakiem w niedzielnym wydarzeniu był Wąsek, który zajął dziesiąte miejsce, tym samym… podtrzymując wspomnianą tradycję.
Włączenie pięciu polskich zawodników jako nagrody pocieszenia po pierwszym wydarzeniu Mistrzostw Świata rodzi pytanie, czy ten wynik spełnił oczekiwania postawione przed tym głównym wydarzeniem sezonu. Poważne refleksje nad takimi pytaniami pojawią się po zakończeniu całych mistrzostw w przyszły weekend, które obejmą zawody indywidualne, mieszane i drużynowe. Niemniej jednak należy przyznać, że ulewny deszcz w Trondheim w znacznym stopniu wpłynął na stan polskich skoków narciarskich.
Mistrzem został Marius Lindvik. Podczas niedzielnego wydarzenia Norweg nie tylko zdobył złoty medal, ale także ustanowił nowy rekord skoczni na 108 metrów, na której odbywały się zawody. Jeśli pominiemy rozczarowanie wynikami Polski, można by rozpocząć dyskusję na temat naprawdę fascynujących zawodów w tym kluczowym sezonie.
Źródło