Rosyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych wydało listy gończe za kilkoma zagranicznymi politykami, byłymi i czynnymi, oraz urzędnikami. Na liście ściganych przez Kreml znalazł się m.in. burmistrz Malborka.
Uroczystość odsłonięcia pomnika upamiętniającego ofiary zbrodniczych ideologii, niemieckiego nazizmu i sowieckiego komunizmu w Malborku. Wcześniej w tym miejscu stał pomnik upamiętniający żołnierzy Armii Czerwonej.
Na celowniku rosyjskich służb znaleźli się były szef MSW Estonii Elmar Vaher i były szef dyplomacji tego kraju Urmas Reinsalu. Powołując się na dane MSW, rosyjski dziennik „Kommiersant” podaje, że listy gończe zostały wydane również za burmistrzem litewskiej Połągi Šarunasem Vaitkusem oraz jego zastępcą. Poza tym Rosjanie ścigają burmistrza Poniewieża Rytisa Mykolasa Račkauskasa i wiceburmistrza tego litewskiego miasta. List gończy rosyjskie MSW wydało również za deputowanym łotewskiego parlamentu i byłym ministrem gospodarki Janisem Vitenbergsem.
Polscy samorządowcy również na liście poszukiwanych przez Rosję
Na liście poszukiwanych przez rosyjskie MSW możemy znaleźć nazwisko burmistrza Malborka Marka Charzewskiego oraz byłego burmistrza Brzegu Jerzego Wrębiaka. Rosyjskie MSW nie zdradza szczegółów, a jedynie zaznacza, że osoby te są ściganie w ramach „sprawy karnej”.
Tymczasem główna kremlowska agencja informacyjna TASS, powołując się na rozmówców w rosyjskich organach ścigania podaje, że listy gończe zostały wydane w ramach sprawy karnej dotyczącej „niszczenia i uszkodzenia pomników żołnierzy radzieckich”.
Z informacji tych wynika, że do września 2023 roku rosyjski Komitet Śledczy zaocznie postawił zarzuty w tej sprawie ponad 170 obcokrajowcom, w tym obywatelom państw bałtyckich i Polski.
Rosyjskie MSW nie publikuje pełnej listy poszukiwanych, ale można ją znaleźć za sprawą niezależnego rosyjskiego portalu Mediazona. Na ujawnionej przez dziennikarzy liście zobaczymy nazwiska kilkudziesięciu europejskich polityków i urzędników ściganych przez służby rosyjskie.
Rosjanie ścigają? Są kraje, do których lepiej nie jechać
Osoba, która znalazła się na liście poszukiwanych przez rosyjskie MSW, musi unikać podróży do wielu państw na świecie. W pierwszej kolejności do zaprzyjaźnionych z Rosją krajów dawnego ZSRR, które są członkami Unii Euroazjatyckiej albo Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Czyli Białoruś, Tadżykistan, Kirgizję, Kazachstan, Armenię.
Rosjanie od lat mają sprawnie funkcjonującą komunikacje z tamtejszymi służbami i w każdej chwili mogą wnioskować o ekstradycję poszukiwanej przez nich osoby. Wówczas wiele będzie zależało od szybkiej interwencji dyplomatów (np. polskich czy litewskich), ale wiele zależy też od obecności placówki dyplomatyczne (bo nie w każdym kraju jest ambasada Polski, Litwy, Łotwy czy Estonii).
Warto przemyśleć również podróże do wielu innych państw „niedemokratycznych” i prowadzących przyjazną politykę wobec Rosji. Czy podróże np. do Chin dla poszukiwanych przez Rosjan obywateli UE są bezpieczne? Pozostaje to pod dużym znakiem zapytania.
Jak Kreml tropi swoich przeciwników za granicą?
Najlepiej obrazuje to historia znanego rosyjskiego zespołu muzycznego Bi-2 (krytykują Putina i od lat nie mieszkają w Rosji), którego członkowie w styczniu zostali zatrzymani przez policję w Tajlandii. Pretekstem było to, że mieli tam koncert nie mając lokalnego pozwolenia na pracę.
Wówczas uaktywnili się rosyjscy dyplomacji i żądali ich deportacji do Rosji, a niektórzy politycy rosyjscy wprost wtedy mówiły, że trafią za kraty. Zostali uratowani wyłącznie dzięki temu, że kilku członków zespołu mieli obywatelstwo Izraela, a jeden posiadał australijski paszport. Interweniowały wówczas dyplomaci obu państw.