Ministrowie z PSL ponownie wyrazili negatywne stanowisko wobec projektów dotyczących związków partnerskich, nad którymi prowadzone są prace w rządzie. – Decyzje dotyczące przyszłości tych propozycji zostaną podjęte po wyborach prezydenckich – mówi jeden z przedstawicieli ludowców w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.
Władysław Kosiniak – Kamysz
Najdłuższe pismo w sprawie związków partnerskich zostało przesłane przez MON, kierowane przez Władysława Kosiniaka-Kamysza
Wiktor Ferfecki
„Przyznanie osobom w związkach partnerskich uprawnień, w tym różnych ulg, należności oraz świadczeń, biorąc pod uwagę łatwość rozwiązania takiego związku, może stwarzać ogromne możliwości nadużyć” – alarmuje Ministerstwo Obrony Narodowej, kierowane przez prezesa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza, w piśmie do Mariusza Skowrońskiego, sekretarza Komitetu Stałego Rady Ministrów. Ludowcy ponownie blokują rządowy projekt ustawy o związkach partnerskich.
Prace nad projektami dotyczącymi związków partnerskich trwają już od kilku miesięcy
Projekt, a właściwie dwa projekty, ponieważ równocześnie powstały przepisy wprowadzające ustawę o związkach partnerskich, przygotowała minister ds. równości Katarzyna Kotula z Lewicy, a prace nad nimi trwają od października w rządzie. Przewidują, że związek partnerski będą mogły zawrzeć dwie osoby, które ukończyły 18. rok życia, bez względu na płeć, a jego rejestracja będzie dokonywana przez kierownika urzędu stanu cywilnego. Rozwiązanie związku będzie możliwe dość łatwo: poprzez złożenie jedno- lub dwustronnego oświadczenia.
Taki związek w pewnych aspektach ma przypominać małżeństwo, m.in. z uwagi na ułatwienia w dziedziczeniu czy przywileje podatkowe, różnić ma go od tej instytucji m.in. domyślna rozdzielność majątkowa, brak możliwości adopcji dzieci oraz domniemanie rodzicielstwa. Od początku budzi on jednak wątpliwości ludowców.
Ludowcy przewodzą resortom obrony, rozwoju i technologii, rolnictwa oraz infrastruktury, które zgłosiły krytyczne uwagi do projektów już w grudniu na etapie wewnętrznych uzgodnień rządowych. Ministerstwa wskazywały m.in., że z uwagi na łatwość ich rejestrowania i rozwiązania, związki partnerskie mogą być zawierane fikcyjnie i prowadzić do uzyskania korzyści materialnych. I ich zdanie nie uległo zmianie. Tak wynika z najnowszych opinii, które nadeszły po skierowaniu projektu do Komitetu Stałego Rady Ministrów.
Z perspektywy ludowców łatwość zawierania i rozwiązywania związków partnerskich stwarza znaczne możliwości nadużyć
Najdłuższe pismo nadeszło z MON kierowanego przez Kosiniaka-Kamysza. „Uprzejmie informuję, że resort obrony narodowej nie akceptuje powyższych projektów ustaw i podtrzymuje dotychczasowe stanowisko” – napisał wiceminister obrony Paweł Bejda z PSL.
Jego zdaniem brak domniemania rodzicielstwa jest „szalenie niekorzystny dla kobiet, zwłaszcza tych, które w takim związku urodzą dziecko”. Dodaje, że łatwość nawiązywania i rozwiązywania związku będzie prowadzić do częstych zmian nazwisk, jednak najpoważniejsze argumenty dotyczą rzekomych nadużyć finansowych. Bejda wskazuje na odprawę mieszkaniową przysługującą żołnierzowi zwalnianemu z zawodowej służby, uprawionemu do emerytury lub renty, który nie otrzymał mieszkania służbowego. Jak zauważa wiceminister, odprawa wynosi 132 tys. zł, ale wystarczy, że żołnierz wstąpi w związek partnerski z osobą posiadającą dwoje dzieci, a jej wartość wzrasta do 660 tys. zł.
Odnosząc się do aktualnej wersji projektu, można zauważyć, że przepisy dotyczące rozwiązania związku partnerskiego przez zgodne oświadczenia woli osób w związku partnerskim, które nie mają wspólnych małoletnich dzieci, budzą wątpliwości. Istnieje obawa, że osoby w związku partnerskim nie będą chciały mieć dzieci, nie pragnąc związać się na tyle blisko z drugą osobą, aby ich związek mógł być rozwiązany jedynie przez sąd. Proponowane rozwiązanie może zatem negatywnie wpłynąć na sytuację demograficzną w Polsce
Źródło