Warszawska straż miejska poinformowała o zatrzymaniu 34-letniego mężczyzny, który sprzedawał truskawki w centrum stolicy. Podczas kontroli okazało się, że handlarz truskawek nie posiadał zezwolenia na prowadzenie działalności. W trakcie interwencji doszło również do nieoczekiwanych zdarzeń – mężczyzna zaczął odgrażać się funkcjonariuszom. Teraz grożą mu dwa lata więzienia.
/DANIEL REINHARDT / DPA / dpa Picture-Alliance via AFP /AFP
Do niebezpiecznego zdarzania doszło w niedzielę na Placu Defilad w Warszawie. Strażnicy miejscy z I Oddziału Terenowego podjęli interwencję wobec 34-letniego obywatela Azerbejdżanu.
Handlował truskawkami w centrum Warszawy bez zezwolenia. Interweniowała straż miejska
„34-letni obywatel Azerbejdżanu handluje bez zezwolenia, odbierając zarobek uczciwym sprzedawcom i nie płacąc podatków” – poinformowali warszawscy strażnicy.
Jak się okazuje, handlarz truskawek nie tylko nie miał wymaganych zezwoleń na prowadzenie działalności na ulicach Warszawy, ale nie był to też pierwszy raz, kiedy strażnicy złapali go na nielegalnej sprzedaży truskawek.
Reklama
Strażnicy mieli wielokrotnie upominać 34-latka, że powinien zarejestrować swoją działalność, a także uzyskać pozwolenie z gminy. Mężczyzna nic sobie jednak z tego nie robił.
Strażnicy postanowili zatem skierować sprawę na drogę sądową, a zajęte truskawki umieścić w chłodni. Jak poinformowali funkcjonariusze, 34-latkowi zdeponowano cały towar, który miał do sprzedania.
Handlarzowi truskawek grożą dwa lata więzienia
Historia z handlarzem truskawek na tym jednak się nie skończyła. Podczas interwencji warszawskich strażników miejskich sprzedawca zaczął grozić funkcjonariuszom śmiercią. „Oświadczył, że 'obetnie im nogi i utopi w Wiśle’, dodając, że 'zna ludzi, którzy zajmują się takimi sprawami'” – przekazała warszawska straż miejska w opublikowanym komunikacie.
W związku z pojawiającymi się groźbami na miejsce błyskawicznie została wezwana policja. Mężczyzna został zatrzymany i przewieziony na komisariat. Sprzedawca truskawek został przesłuchany – musiał złożyć wyjaśnienia nie tylko, dlaczego handlował truskawkami bez zezwolenia, ale również wytłumaczyć się z gróźb wysuwanych w stronę strażników miejskich.
Teraz 34-latkowi grożą nawet dwa lata więzienia.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL