Ludwik Sobolewski: Trzęsienia ziemi będą częstsze

Spadek na giełdzie. Nie nastąpił w najbardziej dramatyczny sposób, jaki można sobie wyobrazić, ani w sposób, jakiego byliśmy świadkami w historii, taki jak znaczący spadek o co najmniej kilkanaście punktów procentowych w ciągu jednego dnia. Spadek o kilka punktów procentowych w ciągu jednego dnia można by zazwyczaj zaklasyfikować jako korektę, gdyby nie otaczające warunki. Jednak wielokrotne sesje takich spadków rzeczywiście uzasadniają określenie ich mianem krachu. Mimo to warunki te i leżące u ich podstaw przyczyny były bardziej uderzające niż reakcje samych inwestorów giełdowych.

Zdjęcie

Investors, both those trading their money on the Warsaw Stock Exchange and on other exchanges, are experiencing anxiety. /Filip Naumienko /Reporter

Inwestorzy, niezależnie od tego, czy handlują na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie, czy na innych rynkach, czują obawy. / Filip Naumienko / Reporter Reklama

Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie z kolei zareagowała dramatycznie, wstrzymując handel. Stanowiło to wyzwanie dla podstawowej zasady, że giełda musi poruszać się po wszystkich burzach bez wahania, ponieważ giełda jest fundamentem rynku i gospodarki . Oczywiste jest, że decyzje są podejmowane bardziej pod wpływem technologii niż strategii lub intuicji rynkowej. Niestety, a może na szczęście, polska giełda pozostaje tak odizolowana, że nawet ta niefortunna, jeśli nie szokująca, akcja nie zapewni jej światowej sławy.

„Transakcje Trumpa” są już tylko wspomnieniami: paniczna wyprzedaż to nie wszystko

Inwestorzy, niezależnie od tego, czy handlują na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie , czy na innych rynkach, odczuwają niepokój. Obawy te są w pełni uzasadnione, ponieważ niegdyś popularne „transakcje Trumpa” (praktyka kupowania wszystkiego w oczekiwaniu na powrót Trumpa do Białego Domu, co jeszcze bardziej podniesie wyceny) są już przeszłością. Zamiast euforycznych transakcji Trumpa jesteśmy świadkami panicznych wyprzedaży. Ale czy sprzedaż akcji to jedyne działanie, jakie ma miejsce?

Reklama

Powszechnie wiadomo, że gdy ceny spadają, pojawia się korzystna okazja inwestycyjna. Co dziwne, ludzie nie czują się zniechęceni, gdy ceny telewizorów, rowerów i komputerów spadają — często są bardziej skłonni je kupić. Jednak czują rozpacz, gdy ceny akcji spadają. Innymi słowy, kupują akcje, gdy są droższe niż przed chwilą. Jest to anomalia, określana w bardziej technicznym języku jako teoria momentum (kupuję, gdy ceny akcji rosną i sprzedaję, gdy spadają). Podejście kontrariańskie — kupowanie, gdy ceny spadają i sprzedawanie, gdy, moim zdaniem, rosną „zbyt długo” — jest ogólnie mniej akceptowane, ponieważ jest emocjonalnie trudniejsze do zaakceptowania.

Niezależnie od preferowanej strategii, jeden fakt pozostaje niezmienny: jeśli ceny akcji spadają, oznacza to, że ostatecznie wzrosną. Tak po prostu jest. I to już zaczyna się dziać, choć ostrożnie, kiedy piszę ten felieton (jest wtorek rano, 8 kwietnia).

Globalna wojna handlowa się zaostrza, kryzysy rynkowe będą się zdarzać częściej

Czy ta odwieczna i stale potwierdzana prawda nadal obowiązuje w kontekście globalnej wojny handlowej ? Moim zdaniem z pewnością. Jednak częstotliwość zarówno spadków, jak i wzrostów prawdopodobnie będzie znacząca. Czy będzie ona bardziej wyraźna niż w ciągu ostatnich dwóch lub trzech lat? Myślę, że tak. Czy przekroczy liczbę wystąpień w ciągu ostatnich dwudziestu pięciu lat? Być może, ale to pozostaje niepewne. Na razie sytuacja przypomina wydarzenia, gdy samoloty terrorystyczne uderzyły w wieże World Trade Center w Nowym Jorku lub gdy główne instytucje finansowe z Wall Street i Main Street upadły jak domino, co oznaczało oficjalny początek wielkiego kryzysu finansowego, a także początek globalnej pandemii. Nie wspominając o mniejszych załamaniach, takich jak bankructwo Grecji kilka lat temu.

Dlaczego zatem kryzysy – termin używany na rynku do opisywania takich zdarzeń – będą częstsze? Ponieważ pod pretekstem taryf i uzasadnienia, że ktoś został skrzywdzony, ponieważ ktoś inny nie zapłacił (dość prymitywna interpretacja ekonomii, a może nie aż tak prymitywna, ponieważ zawsze kręci się wokół pieniędzy), toczy się walka o zasoby.

Walka o zasoby z AI w tle: Trump podąża tą samą ścieżką co Chiny i inni

Rewolucja technologiczna, rozległa transformacja naszego funkcjonowania, napędzana dziś przez rozwój sztucznej inteligencji, wymaga zwykłych zasobów. Takich jak woda, energia i pierwiastki ziem rzadkich. Donald Trump i jego administracja podejmują działania, które odzwierciedlają to, do czego Chiny i kilka innych krajów dążyły przez dziesięciolecia: kontrolowanie niezbędnych zasobów. To podstawa, a nie zwykły kaprys lub głupota, procesu deglobalizacji. Konflikt z Ukrainą koncentruje się wokół tego. Dotyczy to również przedsięwzięcia na Grenlandii i zaangażowania Rosji, Chin, Turcji i Stanów Zjednoczonych w Afryce. Podejście Trumpa różni się od innych jedynie jawną brutalnością (choć nie bardziej niż Putina), podczas gdy cele polityki pozostają spójne.

Ta walka o podstawowe zasoby niezbędne do opracowania algorytmów sztucznej inteligencji, współczesnego odpowiednika bomby atomowej, choć wykorzystywanej w codziennych zastosowaniach, będzie się objawiać w licznych

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *