Minister sprawiedliwości Adam Bodar zadecydował o cofnięciu adw. Krzysztofowi Gołąbowi licencji doradcy restrukturyzacyjnego – poinformowało w piątek MS. Przedsiębiorstwa zarzucają syndykowi, że ten za przyzwoleniem sądu żerował na ich majątku.
Minister Adam Bodnar cofnął licencję doradcy restrukturyzacyjnego Krzysztofowi Gołąbowi (GETTY, NurPhoto)
Cofnięcie licencji Krzysztofowi Gołąbowi, który w licznych sprawach upadłościowych pełnił rolę syndyka, to wynik informacji prasowych o jego nadużyciach, po których Ministerstwo Sprawiedliwości przeprowadziło szczegółowy audyt jego działalności. „W wyniku ustaleń, potwierdzających poważne zarzuty” szef resortu podjął decyzję o natychmiastowym cofnięciu licencji doradcy restrukturyzacyjnego – podało MS. Posiadanie tej licencji jest podstawową kwalifikacją do pełnienia funkcji syndyka w postępowaniach upadłościowych.
Resort zaznaczył, że działalność syndyka Gołąba jest jednym z wątków tzw. afery upadłościowej.
Wiele firm i przedsiębiorców zarzuca mu, że za przyzwoleniem sądu żerował na ich majątku. W efekcie rosły długi zarządzanych przez niego firm oraz spółdzielni w upadłości – napisało MS w komunikacie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Bodnar o prok. Wrzosek: Będę zachęcał do używania słowa powściągliwie
Generowanie zbędnych kosztów. Audyt MS u znanego syndyka
Ministerstwo Sprawiedliwości podkreśliło, że wiceszef resortu Arkadiusz Myrcha już w lutym ubiegłego roku spotkał się z przedstawicielami przedsiębiorców, spółdzielców i wierzycieli poszkodowanych w tej aferze.
W trakcie działalności adwokata – informuje MS – dochodziło do celowego generowania zbędnych kosztów. Polegało ono m.in. na opłacaniu zbędnego doradztwa prawnego i rozliczaniu tych samych kosztów pod różnymi pozycjami. Jako przykład MS podaje sprawę warszawskiej Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
Syndyk Krzysztof Gołąb tylko przez trzy miesiące wydał 325 tys. zł na obsługę upadłości, z czego usługi prawne kosztowały 103 tys. zł – czytamy w komunikacie.
Dochodziło też do tworzenia przez niego zbędnych dla przebiegu postępowania wydatków czy do wielokrotnego rozliczania kosztów tego samego typu pod różnymi pozycjami (np. obsługa prawna, usługi prawne, opinie prawne).
Resort ustalił też, że „drogo opłacani prawnicy wykonywali nieraz bardzo prozaiczne czynności”. „Na przykład za 12 tys. zł sporządzali prostą opinię, którego dostawcę gazu należy wybrać. W kolejnych upadłościach pojawiały się te same kancelarie, a ich wybór odbywał się bez rozpoznania rynku” – dodało MS.
Syndyk miał również obciążać przedsiębiorstwa, których postępowania upadłościowe prowadził. Odbywało się to – podkreśliło MS – kosztami prowadzenia własnej kancelarii adwokackiej. Resort dodał, że koszty te dotyczyły m.in. opłat za rozmowy telefoniczne, energię elektryczną czy usługi pocztowe.
Zobacz także:
Paradoks Domańskiego. Co radzą mu jego poprzednicy?
Upadłe firmy miały płacić za catering i nocleg w hotelu
Upadłe przedsiębiorstwa miały być ponadto obciążane przez Gołąba fakturami za usługi gastronomiczne czy cateringowe. Ministerstwo poinformowało przy tym o noclegu Gołąba w hotelu na Mazurach, położonym ponad 80 km od obsługiwanej przez niego siedziby firmy. Cena za nocleg, zaznacza resort, zawierała m.in. cumowanie jachtu, a wyjazd został zaplanowany z wielomiesięcznym wyprzedzeniem.
„Ustalenia poczynione przez Ministerstwo Sprawiedliwości potwierdził audyt kancelarii Krzysztofa Gołąba. Z audytu wynika, że raporty syndyka składane do akt postępowań nie do końca odzwierciedlały rzeczywisty przebieg zdarzeń w postępowaniach upadłościowych. Sprawą jego działalności zajmuje się też prokuratura” – dodało MS. Zaznaczyło, że audyt działalności adw. Krzysztofa Gołąba obejmował analizę ponad 250 tys. dokumentów, a zarzuty wobec syndyka zostały opisane na ponad 40 stronach. Uzasadnienie decyzji o cofnięciu licencji podkreśla, że „przeprowadzone w sprawie ustalenia doprowadziły do stwierdzenia, że Krzysztof Gołąb dopuścił się rażącego i uporczywego naruszenia przepisów prawa w związku z wykonywaniem czynności syndyka”.
„Syndyk od tłustych upadłości” zabiera głos: działania były legalne
O syndyku Krzysztofie Gołąbie pisał m.in. Onet, który ujawnił działalność prawnika nazywanego – jak pisał portal – „syndykiem od tłustych upadłości”. Media podawały, że prowadził postępowania upadłościowe wielu znanych firm, m.in. Warsaw Plaza Hotel, Praktiker Polska, Stolarka Wołomin czy Przedsiębiorstwo Państwowe Warszawska Wytwórnia Wódek KONESER.
Gołąb w rozmowie z Onetem podkreślał, że wszystkie jego działania były legalne i akceptowane przez nadzorujących go sędziów komisarzy i Rady Wierzycieli.