Za numizmatyczne perełki trzeba zapłacić powyżej 100 tys. zł. Z kolei rzadkie monety zostały wycenione powyżej 200-300 tys. zł. Rarytas numizmatyki, jakim jest moneta o nominale 50 dukatów, z wizerunkiem króla Zygmunta III Wazy został wybity w 1621 roku. Cena wywoławcza wynosi 2 mln zł.
W sobotę 16 września w Warszawie rozpoczęła się jedna z największych aukcji numizmatycznych w Polsce. Na licytację trafiło niemal 2 tys. rzadkich monet. Są wśród nich m.in. monety antyczne (12 szt.), średniowieczne (15 szt.) oraz trojaki, pół marki, grosze, denary, dukaty, szelągi, orty, czy tymfy wybijane za panowania kilkunastu polskich władców i królów.
Dawne monety. Takiej aukcji nie było w Polsce od lat
Wydarzenie cieszy się olbrzymim zainteresowaniem kolekcjonerów. Wielu z nich liczy na uzupełnienie swoich kolekcji. Na jubileuszowej 40. licytacji Antykwariatu Numizmatycznego prowadzonego przez Michała Niemczyka będzie można również nabyć monety z czasów Księstwa Warszawskiego, Królestwa Polskiego, Powstania Listopadowego, oblężenia Zamościa, czy Wolnego Miasta Gdańska.
Uwagę ekspertów przykuwają zarówno monety próbne, jak i obiegowe oraz wyjątkowa kolekcja monet groszowych II Rzeczypospolitej. Zainteresowanie klientów budzą także złote monety kolekcjonerskie po 1945 roku oraz monety starożytne z czasów antycznej Grecji, Cesarstwa Rzymskiego czy Bizancjum.
Rzadkie monety są warte fortunę. Perełki kosztują więcej niż luksusowe auto
Całość uzupełniają kolekcje medali, orderów, odznak i odznaczeń oraz dawnej literatury numizmatycznej. Najtańsze medale są dostępne dla większości klientów, kosztują od kilkuset do kilkunastu tysięcy złotych. Najdroższy medal Smoleńsk z 1636 roku wyceniono na 100 tys. zł.
Nowi nabywcy numizmatycznych perełek będą musieli głębiej sięgnąć do kieszeni. Za 10 złotych z wizerunkiem Mikołaja I z 1827 roku trzeba zapłacić minimum 120 tys. zł. Zdaniem ekspertów to jedna z najrzadszych monet z czasów Królestwa Polskiego. Nieco drożej, bo na 130 tys. zł zostały wycenione 32 grosze (talar) z wizerunkiem króla Augusta II Mocnego. „Rzadkość na rynku” — czytamy w opisie. Cena wywoławcza wynosi 130 tys. zł. Lista drogich i bardzo drogich monet jest długa.
Rzadkie monety mają swoją cenę. To oferta dla nielicznych
Zainteresowanie kolekcjonerów budzi także donatywa o wadze 3 dukatów. Moneta z 1677 roku wybita za panowania króla Jana III Sobieskiego została wyceniona na 150 tys. zł. Z kolei cena wywoławcza talara z 1580 roku wynosi 220 tys. zł. Moneta upamiętnia rządy króla Stefana Batorego. „Ekstremalnie rzadki egzemplarz” — przekonują numizmatycy.
Kolejna moneta także kosztuje fortunę. Półportugał medalowy wagi 5 dukatów został wyceniony na 300 tys. zł. Moneta przedstawia króla Władysława IV Wazę. Można także nabyć za kilkadziesiąt tysięcy złotych inne monety za panowania tego króla. Dukat z 1639 roku (Gdański) kosztuje 27 tys. zł, talar z 1641 roku (Toruń) wyceniono na 35 tys. zł. Na tym jednak nie koniec emocji związanych z aukcją monet.
Perła numizmatyki kosztuje fortunę. Zapowiada się rekordowa transakcja
Jak przekonują przedstawiciele Antykwariatu Numizmatycznego, wisienką na aukcyjnym torcie jest polska moneta o nominale 50 dukatów, która została wybita w Bydgoszczy w 1621 roku. Ponad czterystuletni numizmat dawniej miał charakter podarunkowy. Symbolizuje królewski triumf, jakim było zwycięstwo odniesione przez Polaków pod Chocimiem nad armią turecką. Król Zygmunt III Waza wręczał ją osobom szczególnie zasłużonym m.in. wodzom i dostojnikom.
Zdaniem kolekcjonerów jest to jedyny egzemplarz dostępny na rynku aukcyjnym. To jedna z największych złotych monet wybitych w Europie. „Dwa miliony złotych to cena wywoławcza rozpoczynająca licytację najwybitniejszego dzieła królewskiego medaliera Samuela Ammona” – czytamy w opisie na stronie internetowej antykwariatu. „Dziś jest niespotykana nawet w największych prywatnych zbiorach” — dodają eksperci.
Kolekcjonerzy nie kryją emocji. Chcą obejrzeć na żywo klejnot numizmatyki
W podobnym tonie wypowiadają się zarówno potencjalni klienci, jak i kolekcjonerzy. „Mega wydarzenie. Jak sobie pomyślę, że w moim życiu już może nie być okazji zobaczyć tego „klejnotu” na żywo, to zaczyna mi się robić „zamęt” w głowie, jak zrobić, żeby być osobiście w Warszawie. Patrząc na tą niesamowitą 50 dukatówkę, widzę oczami wyobraźni wielką, silną Rzeczpospolitą Obojga Narodów!” – napisał w mediach społecznościowych miłośnik historii i dawnych monet. Podobnych wpisów jest więcej.
Olbrzymie zainteresowanie rzadkimi monetami nie zaskoczyło przedstawicieli branży numizmatycznej. – Jest duża grupa klientów, którzy numizmatykę traktują jako formę dywersyfikacji portfela, dzieląc go np. ze złotem, akcjami czy innymi formami aktywów inwestycyjnych. Wiele nowych osób to stricte inwestorzy, ale gros osób to ci, co pouciekali z oszczędnościami z banków i próbują za wszelką cenę zamienić żywą gotówkę na aktywa — mówił Piotr Kosanowski, założyciel projektu Portal Numizmatyczny w rozmowie z Wprost.pl.