CBA jest finansowane z budżetu państwa, i raczej tak powinno pozostać – podkreślił przed komisją ds. Pegasusa b. dyrektor Departamentu Budżetu w MS Jan Paziewski. Pytany, czy przekazanie 25 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości do CBA było zgodne z prawem, powiedział, że "trudno mu zająć jednoznaczne stanowisko".
Paziewski jest pierwszym świadkiem przesłuchiwanym w poniedziałek przed komisją ds. Pegasusa. Komisja pyta go o okoliczności przekazania środków z Funduszu Sprawiedliwości do CBA na zakup Pegasusa.
Przewodnicząca komisji Magdalena Sroka (PSL-TD) pytała świadka m.in. o zmiany w wydatkowaniu Funduszu Sprawiedliwości. Paziewski odpowiedział, że o tym, że będzie zmiana dokonywana w trybie pilnym wiedział, ponieważ przyszło pismo, a posiedzenie Komisji Finansów Publicznych miało się odbyć niebawem. "Zwykle wnioskodawcą zmiany planu jest dyrektor departamentu, który analizuje wykonanie wydatków, porównuje stan realizacji ze stanem rzeczywistym środków na rachunku i pewne rozwiązania proponuje nadzorującemu go ministrowi" – wyjaśnił Paziewski.
Dopytywany, co było podstawą do dokonania zmian w wydatkowaniu podkreślił, że do pisma był załączony opis merytoryczny, że zmieniły się zapisy Kodeksu karnego wykonawczego, który w sposób istotny poszerzył zakres, na jakie cele mają być przeznaczone środki z Funduszu Sprawiedliwości. "Z uwagi na to, że stan realizacji wskazywał, że pewne rzeczy odłożyły się w czasie, nie były w takim stopniu realizowane i środki na koncie się zgromadziły, to jakaś podstawa do zmiany planu była" – zaznaczył Paziewski.
Na pytanie, czy odbywał osobiste spotkania z b. dyrektorem Departamentu Spraw Rodzinnych i Nieletnich w Ministerstwie Sprawiedliwości Mikołajem Pawlakiem odparł, że nie. "Takich spotkań dotyczących strice Funduszu Sprawiedliwości, czy wcześniej Funduszu Pomocy Postpenitencjarnej i Ofiarom Przestępstw nie było" – zeznał.
Paziewski podczas przesłuchania przypomniał, że pracował w Ministerstwie Sprawiedliwości do 30 kwietnia 2018, a jego przełożonym był najpierw wiceminister Patryk Jaki, a potem wiceminister Michał Wójcik.
Podkreślił jednocześnie, że nigdy nie decydował o jakimkolwiek wydatku z FS ani o jakimkolwiek zadaniu realizowanym z tego funduszu. "Moja wiedza dotycząca tego funduszu wynika tylko ze względów formalno-rachunkowych" – mówił.
Wiceprzewodniczący komisji Tomasza Trela (Lewica) zapytał Paziewskiego, czy biorąc pod uwagę swoje wieloletnie doświadczenie w resorcie sprawiedliwości i czy mając dzisiejszą wiedzę uważa, że przekazanie 25 mln zł z FS do CBA było zgodne z prawem. Paziewski odparł, że jest mu "trudno zająć jednoznaczne stanowisko – tak lub nie". "Ja bym się skłaniał, że jednak nie było do końca z obowiązującym prawem" – powiedział Paziewski.
Wyjaśnił, że CBA jest finansowane z budżetu państwa i "raczej tak powinno to pozostać".
Z kolei wiceprzewodniczący komisji Paweł Śliz (PL2050-TD) pytał, kto powinien zwrócić uwagę na nieprawidłowe wydatkowanie pieniędzy. Odparł, że na to było "bardzo dobre miejsce na Komisji Finansów Publicznych".
Podkreślił, że za decyzję o przekazaniu 25 mln zł CBA odpowiadał Departament Spraw Rodzinnych i Nieletnich, a nie Departament Budżetu i Efektywności Finansowej, którego był dyrektorem.
Sprawa przekazania 25 mln zł na zakup Pegasusa była poza moją kompetencją – podkreślił b. dyrektor Departamentu Budżetu w MS Jan Paziewski. Świadek mówił również o okolicznościach zatrudnienia jego zastępczyni Elżbiety Pińciurek, wskazując, że jej CV otrzymał od ówczesnego szefa MS Zbigniewa Ziobry.
Podczas poniedziałkowego przesłuchania przed sejmową komisją śledczą Paziewski podkreślał, że Departament Budżetu i Efektywności Finansowej Ministerstwa Sprawiedliwości, którym kierował, odpowiadał za 12 mld zł z budżetu państwa, jednak już nie za środki z Funduszu Sprawiedliwości, który był funduszem celowym i podlegał innemu nadzorowi.
Dopytywany, czy nie uznawał tego za dziwne i czy nie "zadrżała" mu ręka przy składaniu podpisów, świadek odparł, że jeśli chodziło o plany finansowe Funduszu Sprawiedliwości, potwierdzał pewne rzeczy pod względem rachunkowym. Jak wskazał, swoje podpisy składał też m.in. pod planami innego funduszu celowego odpowiadającego za przywięzienne zakłady pracy – bo taka była organizacja pracy. "Jeden był departament, który odpowiadał za realizację ustawy budżetowej i agregował dane wszystkich jednostek" – tłumaczył.
Paziewski podkreślił przy tym, że sprawa przekazania 25 mln zł na zakup oprogramowania Pegasus była poza jego kompetencją. Dopytywany o zmianę planu finansowego z 2017 r., b. dyrektor w MS stwierdził, że "zmiana planu na etapie przestawiania propozycji nie wymieniała, na jakie konkretne zadania będą przekazane środki".
B. dyrektor w MS pytany był również o okoliczności zatrudnienia jego zastępczyni Elżbiety Pińciurek (również przesłuchiwanej przez komisję), która według posła KO Witolda Zembaczyńskiego "aktywnie brała udział w przekazaniu i rozliczeniu" środków na zakup Pegasusa.
"Po zmianie ustawy o służbie cywilnej wprowadzono zapis, który umożliwia ministrowi sprawiedliwości, jak również dyrektorowi generalnemu, dość swobodne ukształtowanie kadry kierowniczej"- odparł Paziewski. Jak mówił, CV Pińciurek otrzymał od ówczesnego szefa MS Zbigniewa Ziobry – ten jednak zastrzegł, że jej "nie zna" oraz "prosi, by przeprowadzić rozmowę dotyczącą zakresu jej kompetencji".
Paziewski zeznał, że dalej sprawę prowadził ówczesny wiceminister Michał Woś. "Przekazałem ministrowi Wosiowi, że Pińciurek spełnia warunki merytoryczne do zatrudnienia, ale zasugerowałem, że moim zdaniem wskazane byłoby, żeby była zatrudniona na stanowisku samodzielnym, żeby nabrać większego doświadczenia" – powiedział.
B. dyrektor w MS przyznał również, że po zmianie przepisów konkursy na stanowiska w MS "praktycznie nie funkcjonowały". Dopytywany, od kiedy dokładnie to się zaczęło, Paziewski odparł: "Na pewno po 2015 r.".(PAP)
sno/ itm/
akuz/ itm/