Potrzebne jest jeszcze około 1,5 miesiąca do tego, by gotowy był ostateczny projekt ustawy programu #nastart, który zostanie skierowany do Sejmu jeśli będzie na to zgoda całego rządu – mówi Interii Jacek Tomczak, wiceminister rozwoju i technologii. Deklaruje, że resort jest otwarty na uwagi i modyfikacje oraz odpowiada, gdzie możliwe są zmiany warunków programu.
/Wojciech Olkuśnik /East News
Monika Krześniak- Sajewicz, Interia: Kiedy będzie gotowa finalna wersja projektu ustawy wprowadzającej „kredyt na start’, który trafi do parlamentu?
Jacek Tomczak, wiceminister rozwoju i technologii: – Obecnie trwają konsultacje projektu programu #naStart. Spływają do nas różne uwagi. Należy zaznaczyć, że program był konsultowany bardzo szeroko, już na etapie założeń. Te elementy, które wychodzą w trakcie konsultacji są na bieżąco analizowane i uzupełniane. Zakładam, że potrzebne jest jeszcze około 1,5 miesiąca do tego, by gotowy był ostateczny projekt ustawy, który zostanie skierowany do Sejmu jeśli będzie na to zgoda całego rządu.
Reklama
Których punktów i warunków programu dotyczą najczęściej uwagi zgłaszane w trakcie konsultacji?
– Nie są to rewolucyjne uwagi, a raczej takie, które mają zapewniać stabilizację i aktualizację tego programu. #naStart jest programem perspektywicznym, wieloletnim, rozłożonym w czasie, tak by długookresowo wspierał polskie rodziny w nabyciu mieszkań. Obecnie koszty kredytów są tak duże, że dla wielu rodzin są one nieosiągalne ze względu na wysokie odsetki. Mam nadzieję, że nasz program przyczyni się do tego, że nieosiągalne dziś dla wielu mieszkania staną się osiągalne.
Czy będą istotne zmiany w stosunku do pierwszej wersji projektu, np. zmiana limitów dochodowych, które są wysokie i wzbudzają kontrowersje?
– Obecnie, jak wspomniałem trwają konsultacje, po których będziemy analizować zgłoszone uwagi i rozmawiać o nich. Jesteśmy otwarci na dialog. Dobre prawo powstaje w relacji z rynkiem i z ekspertami. Ten program był dobrze oceniony przez rynek, dziś go poprawiamy i myślę, że, tak jak wspomniałem, najpóźniej w ciągu dwóch miesięcy będzie on w Sejmie i wówczas będzie nad nim pracował parlament.
Którym elementom najmocniej się przygląda ministerstwo pod kątem ewentualnych zmian?
– Analizujemy różne elementy i różne grupy społeczne zgłaszają różne uwagi. Niektórzy chcą zwiększyć kwoty limitów, niektórzy progi dochodowe, inni postulują o ich obniżenie. Często uwagi te są sprzeczne, czyli propozycje zmian idą w przeciwnych kierunkach. Staramy się pogodzić różne oczekiwania, żeby finalny projekt jak najlepiej wpisał się w pomoc rodzinom o niższych dochodach, umożliwiając im nabycie pierwszego mieszkania.
Czy rozważane jest wprowadzenie limitu maksymalnej ceny metra kwadratowego?
– Projekt już dziś przewiduje dużo innych ograniczników, które w istocie wyznaczają, przedział cenowy mieszkań możliwych do zakupu. Jeśli jednak będzie taka potrzeba, to jesteśmy otwarci na ich modyfikację lub rozmowy, w tym limitu ceny. Trzeba jednak pamiętać, że dziś to kryterium byłoby zaburzone ze względu na brak precyzyjnych i aktualnych danych, na co uwagę zwraca wielu ekspertów. Jeśli wprowadzilibyśmy jedno sztywne kryterium, to z jednej strony wyeliminowałoby to część miast z programu, a w innych nie stanowiło żadnego ograniczenia. Właśnie w celu stworzenia rzetelnej bazy takich danych, wraz z kredytem proponujemy wprowadzenie portalu „DOM”. Trzeba także dodać, że wprowadzenie limitu ceny wcale nie musi hamować ich wzrostu. Paradoksalnie może zmniejszać liczbę mieszkań dostępnych w ramach programu i sprawiać, że korzystający z tego sprzedający podniosą ceny tańszych mieszkań właśnie do wysokości wprowadzonego limitu. Z tych powodów jest to mocno dyskusyjne.
Są jednak obawy, że bez limitów cenowych, program podobnie jak poprzednik „kredyt 2 proc.” dodatkowo podniesie ceny mieszkań, które i tak cały czas drożeją…
– Po pierwsze nie można porównywać „kredytu #naStart” i „kredytu 2 proc.”, bo to są inne programy. Jak wspomniałem, zaproponowane dziś w #naStart ograniczenia dochodowe czy powierzchniowe, a także limit kwoty, od której naliczana jest dopłata, pośrednio wyznaczają przedział cenowy mieszkań dostępnych w ramach programu. Zostawiamy sobie także furtkę, aby część tych parametrów działała elastycznie, dzięki czemu wsparcie będzie kierowane tam, gdzie jest ono naprawdę potrzebne. Chodzi o to, żeby nie opóźniać wprowadzenia programu, aby móc reagować na bieżąco, i aby nie wykrzywił on rynku, tak jak to było w przypadku „kredytu 2 proc.”
Rozmawiała Monika Krześniak-Sajewicz
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL