Miliardów euro brakuje na remonty zużytej niemieckiej infrastruktury. Chodzi m.in. o drogi, koleje i energetyczne sieci przesyłowe. W budżecie brakuje pieniędzy – pisze niemiecki dziennik Die Welt. Koncerny apelują o „Pakt dla Niemiec”.
Prezesi największych niemieckich firm biją na alarm. Szef największego na świecie koncernu chemicznego BASF, energetycznego giganta E.on i Deutsche Telekom zaapelowali do rządu w Berlinie o pilne ustanowienie nowych zasad finansowania transformacji energetycznej, remontu dróg i mostów, kolei i infrastruktury telekomunikacyjnej.
Pakt dla Niemiec
Ich zdaniem konieczne jest przyspieszenie inwestycji i poszukanie nowych źródeł finansowania. Cieniem na procesach inwestycyjnych u naszych zachodnich sąsiadów kładzie się orzeczenie niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego, który tym samym zaciągnął hamulec zadłużenia i zablokował plany przesuwania rządowych wydatków związanych z klimatem.
We wspólnym dokumencie prezesi BASF, E.on i Deutsche Telekom w 6. punktach wyliczają konieczne kroki, aby „przezwyciężyć utratę konkurencyjności, spowodowaną infrastrukturą niespełniającą wymogów przyszłości”. Proponują m.in. „Pakt dla Niemiec” rządu federalnego i poszczególnych landów, aby usprawnić i zdigitalizować procedury administracyjne oraz przystosować prawo. Przepisy dla firm mają być łatwe w stosowaniu, a przy tym należy unikać nowych obowiązków raportowania.
„Infrastruktura to być albo nie być" – twierdzi Martin Brudermüller, prezes chemicznego BASF, wskazując na zdezelowane drogi i autostrady, wysłużone mosty i drogi wodne, niepunktualną i niesolidną Deutsche Bahn, brak linii do przesyłania energii, kulejącą rozbudowę sieci światłowodowej i zbyt mało zaawansowaną cyfryzację administracji publicznej. – Jeśli sobie z tym nie poradzimy, to Niemcy przestaną przyciągać zagraniczne firmy – podkreśla, cytowany przez Die Welt.
Infrastruktura do pilnego remontu
Jak informuje dziennik, powołując się na słowa niemieckiego ministra cyfryzacji i transportu Volkera Wissinga z koalicyjnej partii FDP "najpilniejsza do remontu jest sieć transportowa na czele z koleją, autostradami i drogami krajowymi".
"Nawet 4500 wiaduktów autostradowych jest w tak złym stanie, że część z nich można już tylko wysadzić w powietrze i zbudować nowe. Na 40 odcinkach tras kolejowych o łącznej długości ponad 4 tys. kilometrów tory i trakcja są tak zużyte, że trzeba je zbudować całkowicie od nowa" – podaje Die Welt.
Brak pieniędzy
Jednocześnie przy sporach koalicji rządowej o budżet federalny na 2025 r. i kwestię kolejnego zawieszenie tzw. hamulca długu (według którego dopuszczalny poziom strukturalnego deficytu budżetowego to równowartość 0,35 proc. PKB) minister wzywa do aktywizacji kapitału prywatnego przy brakach środków publicznych na konieczne inwestycje.
W relacji Die Welt minister podkreśla, że niemieckie społeczeństwo jest bardzo zamożne. „Musimy mobilizować kapitał prywatny” – postuluje. Minister chce w tym celu stworzyć specjalny fundusz infrastrukturalny. Czy na autostradach trzeba będzie pobierać myto, czy trzeba będzie płacić za przejazd przez most? – pyta Die Welt, ale wskazuje, że ministerstwo transportu nie precyzuje jeszcze takich kwestii technicznych.
Z kolei pozostałe koalicyjne partie – SDP i Zieloni – optują raczej za wyłączaniem konstytucyjnej zasady hamulca zadłużenia, tak, aby wydatki na inwestycje w infrastrukturę można było finansować również z kredytów. Szef Instytutu Gospodarki Niemieckiej proponuje na wzór funduszu specjalnego dla niemieckiej armii utworzenie funduszu infrastrukturalnego o wartości nawet 500 mld euro, na który państwo mogłoby zaciągnąć kredyt.
W tle jest słabnąca niemiecka gospodarka, zwłaszcza w przemyśle motoryzacyjnym, który odczuwa coraz większą presję ze strony chińskich firm, które zalewają rynek swoimi elektrycznymi pojazdami. O tym, dlaczego nasz zachodni sąsiad coraz więcej traci w gospodarczym wyścigu, szeroko pisał główny analityk Bankier.pl Krzysztof Kolany w artykule „Niemcy »chorym człowiekiem« Europy”. Nieco lepszą diagnozę postawił niemiecki minister gospodarki mówiąc, że Niemcy nie są chore, tylko zmęczone i potrzebują przysłowiowej „porządnej filiżanki kawy” w postaci reform strukturalnych, o które (jak widać) pilnie apeluje biznes.
Michał Kubicki